Miriam POV:
Przyjaciele, to takie osoby bez których ciężko sobie wyobrazić życie. Są przy nas, rozśmieszają i przypominają o tym co dobre.
Oczywiście chodzi mi o prawdziwych przyjaciół czyli takie osoby, które nie patrzą tylko na siebie i nie obrabiają nas za naszymi plecami.Ktoś kiedyś powiedział "Przyjaciele są jak ciche anioły..."
W pełni się zgadzam i chyba każdy kto posiada osobę, którą może nazwać prawdzieym przyjacielem, cząstką swojej duszy, wiatrem który nas nosi, barwami dla życia może powiedzieć, że jest szczęśliwy.W swoim życiu poznałam naprawdę wiele ludzi, a tylko niektórych mogę zaliczyć do mojej paczki.
Znajomych mam mase. Nie ukrywam tego, że jestem popularną dziewczyną w szkole.
Kumplów i Kumpeli Mam troje:Adam, Nancy, Emily.
A prawdziwego przyjaciela, mojego anioła- jednego. Jest niepowtarzalny.
Jest aniołem w ludzkiej skórze, który zawsze przy mnie będzie.
Wiele razy przekładał moje dobro nad swoje. Dlatego wiem, że mogę go nazwać przyjacielem.
Chodzi mi oczywiście o Matta.****
Siedałam razem wraz z diabełkiem w pobliskiej naleśnikarni czekając na nasze zamówienia.
Co tam, że zbliża się godzina dwudziesta druga, a jedzenie czegoś takiego może wpłynąć na moją linię. Dla czegoś tak pysznego się opłaca.
Ale idąc to atmosfery, która między mną a Mattem panowała...
Coś nie było w porządku. No zazwyczaj nadajemy z Mattem jak najęci a dzisiaj on wyglądał na naprawdę zamyślonego a wręcz smutnego.
Niepokoiłam się o niego w końcu to mój diabełek więc muszę o niego dbać.
Postanowiłam więc wyciągnąć telefon, żeby niby sprawdzić godzinę a tak naprawdę weszłam na snapchata i zaczęłam go nagrywać.
Przez chwilę nic nie zrobił jednak po jego minie stwierdziłam, że się domyślił.
W jednej chwili pojawił się na ustach ten jego piękny uśmiech na który lecą laski a mi się zrobiło cieplej na sercu.
-Dlaczego mnie nagrywasz?
-Żeby upamiętnić to ważne wydarzenie. W końcu jesteśmy u "Mickeya i Bona" na naleśnikach.
Prócz tego jesteś tu Ty a to już wystarczający powód by to upamiętnić.
Mój przyjaciel zaśmiał się jednak po chwili znowu spoważniał a po uśmiechu nie pozostał nawet cień-Co się stało? Diabełku widzę że coś ci gryzie.
-Nie nic.
Widząc ze patrzę na niego wymownie przewrócił oczami po czym po dłuższym namyśleniu oświadczył:
-Nie chcę zawracać ci głowy.
-Jestem od tego byś to robi-wzięłam jego rękę po czym splotłam nasze palce. Ten spojrzał najpierw na nasze dłonie a potem na mnie-Ja mogę polegać na tobie więc ty na mnie.
Westchnął opuszczając głowę do naszych splecionych rąk.
-Mam wyrzuty sumienia, że pokłóciłaś się z Adrianem.
Kłamał jak nic. Widziałam to po nim.
-Nie kłam.
-Ale serio!
-Nawet jeśli to nie masz po co ich mieć. W związkach zdarzają się wzloty i upadki. Jeszcze będziemy się tulić i całować co chwila zobaczysz-Jego oczy nagle przygasły, stały się jeszcze smutniejsze niż dotychczas. Straciły swój blask a ja nie wiedziałam dlaczego.
-Rany zazdroszczę ci.-Zaśmiał sie smutno-Też chciałbym mieć kogoś.
Zaśmiałam się przechylając głowę w bok.
-Możesz mieć każdą misiu-Uśmiechnął się przepięknie pokazując rządek swoich białych ząbków a moje serce zabiło nieco szybciej.-Tylko musisz sobie wybrać.
-Wśród tych, które mnie chcą nie ma tej której oddałem serce.
Zmarszczyłam brwi zaintrygowała.
-To dlatego jesteś ostatnio taki rozkojarzony? Bo się zakochałeś?
Przygryzł wargę uciekając wzrokiem.Pomimo iż się uśmiechnęłam poczułam dziwne ukłucie w sercu. Sama nie wiem czemu.
-Niestety...
-Niestety? Ja bym się cieszyła-Matt zabrał swoją rękę i postanowił się bawić solniczką unikając mojego wzroku-Co jest nie tak z tą laską?
-Ma chłopaka i jest z nim szczęśliwa. A ja nie zamierzam jej ranić-Zauważyłam jak zaciska palce na solnice do tego stopnia ze pobladły i co kilka sekund przygryza warge.
-Znam ją?
-I to jak-parsknął-Ale zmieńmy temat.
-Nie czekaj. Dam ci radę. Jak przyjaciółka przyjacielowi.
Spojrzał na mnie zaciekawiony mówiąc głosem pozbawionym wszelkich uczuć:
-Jak przyjaciele...Najlepsi...Słucham, co to za rada?
-Sprawdź tą dziewczynę. Moze ona pomimo iz ma chłopaka daje jakiś znaki.Może jej na tobie zależy.
"Ale nawet jeśli to i tak będziesz moj"-przeszło mi przez myśl, oczywiście szybko odpędziłam od siebie.
-Czy ja wiem...czasami.
-Więc sam widzisz. Zrób jakiś krok do przodu, a jak bedziesz widział, że to na nic lub ona ci to powie to po prostu zapomnij.
-Chyba zrobię to drugie. Wtedy będzie szczęśliwa.
Jego glos stał się cichy niczym szept.
***
Po zjedzeniu pysznej porcji naleśników zapłaciliśmy i wyszliśmy jako ostatni.
Humory nieco się nam poprawiły przez co w drodze do samochodu ciagle dawaliśmy sobie sójki w bok chichocząc przy tym.
-Ty papugo nie popychaj mnie-Powiedział starając się zachować powagę.
-Sam jesteś papugą!
-Ja? Pomyliłaś mnie z kimś. Ja nie mam dzioba tylko seksowne usta-poruszył zabawnie brwiami przyprawiając mnie o kolejny atak śmiechu.
-Całowałabym.
-To całuj.
Mierzyliśmy się przez chwilę wzrokiem a moje serce znowu zaczęło tak szybko bic. Zupełnie jak u diabełka tamtej nocy gdy się przytulaliśmy.
A jak o nim mowa odchrząknął otwierając mi drzwi. Odwdzięczyłam mu się uśmiechem. Usiadłam na siedzeniu dla pasazera, zapiełam pas. Nastepnie sięgnęłam do schowka po power bank od Matt'a zeby nie rozładował mi się telefon. Wtedy wypadła z tamtąd kartka.
Nie chciałam być wścibska, ale pokusa była ogromna a Matt wsiadający na miejsce kierowcy zdawał się tego nie zauważać.
"Obserwuje Cię"
Zmarszczyłam brwi czytając ten napis jeszcze trzy krotnie.
-Miriam co ty...-Urwał gdy zobaczył co czytam-Miri..
-Co to znaczy?-Wskazałam na list-Kto Cię obserwuje albo na boga kogo ty obserwujesz?
-Ja Nikogo-Oświadczył spokojnie. Jednak cały czas zaciskał palce tak że jego knykcie nieznacznie pobladły.-I nie wiem od kogo to jest. Nigdy się nie podpisuje.
-To znaczy że dostajesz tego wiecej?-Wykrzyknełam podenereowana.-Matt do cholery odpowiadaj.
CZYTASZ
Krwawe Ślady
Mystery / ThrillerSiedemnastoletni Matt Adams po tragicznej śmierci rodziców, która miała miejsce siedem lat temu zamieszkał wraz ze swoją siostrą w Norwegi-Dokładnie w Bergen. Wiódł w miarę normalne życie. Miał dwójkę przyjaciół, miano szkolnego bad boy'a i zawsze r...