Section 20

25 7 62
                                    

Matt' s P.O.V:

Londyn od zawsze był miejscem, które inspirowało mnie swoją historią i stylem.

Już jako mały chłopiec prosiłem rodziców, żeby przynosili mi różne książki i artykuły o Londynie. Wczytując się w jego historię, wraz z wiekiem moja miłość do tego miejsca stawała się coraz mocniejsza.

Doszło także do niej zamiłowanie do kryminałów po przeczytaniu Sherlocka Holmesa. Pamiętam, że byłem tak zachwycony przedstawionymi zdarzeniami, że nawet sam próbowałem zgrywać w prawdziwym życiu detektywa rozwiązującego mroczne zagadki.

To dawało mi pozytywnego kopa. A że miałem bujną wyobraźnię, niektóre "śledztwa" były ciekawe.

Teraz jak tak o tym myślę, już wcale nie chcę być jednym z tych bohaterów z powieści kryminalnych. Nie chcę rozwiązywać zagadek i być na celowniku jakiegoś psychopaty. Chciałbym normalnego życia.

Niestety. Los ze mnie w pewien sposób zadrwił i spełnił nierealne dziecięce marzenia.

O dziwo wcale się nie cieszę.
Moje życie stało się koszmarem.
Wyścigiem, w którym nie ma czasu na zatrzymanie się.
Jest labiryntem, w którym muszę odnaleźć właściwą drogę.

Jednak nawet znajomość kryminałów nie sprawia, że jest mi łatwiej.

Wręcz odwrotnie.
Ta wiedza napawa mnie dziwnym strachem o to, co może się wydarzyć. Morderca miał mnie na oku, znał każdy mój ruch i to nie jest żadna paranoja.
To są po prostu fakty.

Dzisiaj mija piąty dzień mojego pobytu w Londynie. Jak na razie nie dzieje się nic dziwnego. Po prostu czuję jakby ktoś chodził za mną krok w krok.

Tak jest też teraz.

Idąc wraz z moją grupą, zwiedzając mury mrożącej krew w żyłach Tower Of London, czułem na ciele gęsią skórkę.
A historia tego miejsca niestety nie była jej powodem.

Nieprzytomnie podążałem za przewodnikiem, od czasu do czasu rozglądając się na boki. Podczas jednego takiego razu w oczy rzucił mi się fakt, że nieco w mroku, odsunięty na spory kawałek ode mnie, stoi mężczyzna, który nie spuszcza ze mnie wzroku. Skąd to wiem?
Przyglądałem się akurat wtedy jednemu z obrazów, tak naprawdę starając się w szklanej tafli ujrzeć odbicie "szpiega".
Nasze spojrzenia spotkały się dosłownie na dwie sekundy, po czym on odwrócił wzrok i odszedł nieco dalej. Mimo to dalej byłem zaniepokojony. Dziwny głos niepewności w mojej głowie nie uciszał się ani na moment, gęsia skórka nie znikała z mojego ciała, a jakaś niewidzialna siła łapała mnie za gardło, sprawiając, że nawet oddychanie wydawało się ciężkim wyczynem.

Żołądek za to boleśnie związał się w supeł, powodując, że chęć zwymiotowania śniadania przybierała na sile.

- Matt - nagle do moich uszu dotarł troskliwy głos dyrektorki. Obróciłem się w jej stronę, marszcząc brwi. Nie wiem czemu, ale nie ufałem jej do końca. Coś było na rzeczy.
Może na przykład to, że czułem, że jej troska była sztuczna, a może fakt, że, patrząc w jej chłodne niebieskie oczy, miałem gęsią skórkę na ciele - Co się dzieje?

- Nic - rzuciłem zwięźle, odwracając wzrok. Poprawiłem pasek od mojego czarnego plecaka na ramieniu i wyminąłem ją, kierując się w stronę grupy.

- Przecież widzę, że coś jest na rzeczy. Zamiast cieszyć się urokiem Londynu, jesteś jakiś zamyślony - powiedziała, podchodząc do mnie. Patrzyła na mnie natarczywym wzrokiem, jakby na siłę chciała wyciągnąć ze mnie informacje - Śmierć Anastasie nie powinna być powodem ciągłego smutku - dodała, zakładając ręce na klatce piersiowej.

Krwawe ŚladyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz