Matt POV:
Prawda. Czymże ona jest? Moim zdaniem w dzisiejszych czasach jest tylko dobrym wspomnieniem.
Czymś już prawie całkiem zapomnianym w dzisiejszych czasach.
Zatraceni w wierze kłamstw zapadamy w wieczny mrok i ciężko zrobić nam jakikolwiek krok w kierunku światła.
Łatwiej jest ludziom pozostać w takim stanie, jakim się jest. Tworzenie kłamstw jest prostsze niż przyznanie się do błędu i poniesienie srogich konsekwencji.
Jednak każdy powinien być przekonany, że nawet najlepiej strzeżone kłamstwo ujrzy światło dzienne.
****
Siedzę w pobliskiej kawiarni, wpatrując się w filiżankę z kawą. Wsłuchuję się w piosenkę "Rude" lecącą w radiu i czuję coraz to większe znużenie.
Nie wiem ile czasu minęło, ale ciągłe czekanie zaczyna mnie irytować. Umówiłem się tutaj na dwunastą z Andrew, żeby spotkać się z nim jeszcze przed moim wyjazdem do Londynu.
Wzdycham i prostuję się na krześle. Wyciągam z kieszeni telefon i patrzę na godzinę.
"Taki biznesmen, a tak się spóźnia?" - myślę i parskam drwiąco.
Odkładam telefon na stolik i opieram głowę o rękę, czując jak moje oczy z powodu nabierającej na sile nudzie, stają się ciężkie.
"Wyciągnij z niego jak najwięcej, Matt. To nam pomoże. Dobrze dobieraj pytania i staraj się być neutralny" - poinformował mnie Adam chwilę przed moim wyjściem z domu. Dał mi wtedy pluskwę, mówiąc, że dzięki temu, będzie mógł być na bieżąco.
- Przepraszam za spóźnienie.
Podnoszę wzrok i widzę przed sobą uśmiechniętego Andrew'a. Ubrany jest w idealnie dopasowany, szary garnitur i czarny krawat. Białą koszulę ma zapiętą pod samą szyję i ma idealnie ułożony kołnierzyk.
Jego czarne włosy zaczynają mieć pojedyncze siwe pasma, a usta układają się w sztuczny uśmiech.
- Andrew - mówię, patrząc na niego - Nareszcie.
"Nie nauczyli cię, że się nie spóźnia?"
- Wybacz - krzywi się i siada - Korki były.
- Rozumiem - lustruję go przeszywającym spojrzeniem.
- Matt, zaczynaj - słyszę w słuchawce głos Adama. Odchrząkuję, prostując się na krześle.
- Podobno jedziesz do Londynu - zaczyna Andrew, a ja marszczę brwi zaskoczony - Na trzy tygodnie.
- Skąd wiesz? - staram się przybrać pewność siebie w głosie, lecz słychać wahanie.
"Skąd on wie?"
- Moja bratanica też jedzie. Po Londynie wpadniecie na chwilę do Manchesteru.
- No tak.
- Cieszysz się?
- Oczywiście - rzucam krótko.
- Jak się trzymasz? - zadaje kolejne pytanie, a ja zaczynam się denerwować.
- Jakoś muszę... Ale nie po to tu jestem.
- Twoja siostrę poznałem trzy lata temu. Byłem akurat w firmie twoich rodziców, kiedy ona po raz pierwszy miała prowadzić konferencję. Wpadła na mnie i wyglądała na przestraszoną - uśmiecha się -Pomogłem jej i jakoś potoczyła się rozmowa. Potem zaczęliśmy ze sobą rozmawiać.
- O?
- Jej problemach w drugiej pracy, o dylematach z ukochanym... i ukochaną - uśmiecha się znacząco, a ja zaciskam dłonie w pięści.
- Jakie problemy?
- Ciągle nalegający na nią szef, Andrew mający problemy z gangiem i wiele innych.
- Kim jest Ornelia?
- Moją byłą pracownicą.
- Czemu ją zwolniłeś?
- Nie sprawdzała się.
- To znaczy nie umiała cię kryć? - mierzymy się wzrokiem, a ja zauważam, że jego rozbawione spojrzenie, staje się chłodne.
- Nie twój interes, chłopcze.
- Ona przyjaźniła się z moją siostrą... Zmarła chwilę przed jej śmiercią. W podobny sposób. To daje do myślenia.
- Do czego ty zmierzasz? - warczy.
Nachylam się w jego stronę i uśmiecham sztucznie.
- Chcę po prostu wiedzieć czemu. Nie oszukasz mnie Andrew, wiem, że ty coś wiesz.
- Sprawa Ornelii ciebie nie dotyczy.
- Co jej groziło? Kto pragnął jej śmierci? - pytam, a wcześniej widoczny stres i zdenerwowanie znikają z twarzy mojego towarzysza.
- Radzę ci nie węszyć. Tylko tyle ci powiem.
Mam ochotę warknąć, lecz nie daję tego po sobie poznać i zmieniam temat.
- Ma być bankiet, prawda?
- Tak - potwierdza, kiwając głową.
- Po co?
- Nasze firmy muszą zostać połączone. Tak miało być.
- Owszem, miało - Mężczyzna marszczy brwi i przechyla głowę w bok.
- Chyba czegoś nie rozumiem.
- Moi rodzice specjalnie się odłączyli.
- Chcieli mnie zniszczyć.
Parskam drwiąco.
- Twoja siostra chciała połączyć firmy.
- Tyle, że jej nie ma i to ja tu decyduję - mężczyzna patrzy mnie groźnie, po czym z groźbą słyszalną w głosie mówi:
- Radzę ci uważać na to, co mówisz, bo możesz zostawić krwawy ślad.
Poprawia swoją marynarkę, po czym, nawet nie mówiąc durnego "do widzenia", wychodzi.
****
CZYTASZ
Krwawe Ślady
Mystery / ThrillerSiedemnastoletni Matt Adams po tragicznej śmierci rodziców, która miała miejsce siedem lat temu zamieszkał wraz ze swoją siostrą w Norwegi-Dokładnie w Bergen. Wiódł w miarę normalne życie. Miał dwójkę przyjaciół, miano szkolnego bad boy'a i zawsze r...