Wczoraj po szkole Shawn zabrał mnie do siebie. Widzi jaka jestem smutna i martwi się o mnie. Robi wszystko, żeby poprawić mi humor i prawdę mówiąc nieźle mu to wychodzi, bo gdy jestem przy nim, czuję się szczęśliwa i zapominam o moich przemyśleniach.
Odrobiliśmy razem pracę domową, potem obejrzeliśmy "Czas na miłość" pożerając tonę ciastek czekoladowych. Było cudownie.
Kiedy film się skończył, Shawn wyłączył telewizor i zrobiło się niezręcznie cicho.
Siedzieliśmy na jego łóżku, oparci o stertę atłasowych poduszek, które przywlókł z salonu. Poczułam jak ciężki temat zawisnął nad nami i czeka aż któreś z nas go podejmie.
Ja nie miałam zamiaru tego robić. Jednak Shawn nie odpuścił. Chwycił moją dłoń i splótł nasze palce - wiedział jak mnie uspokoić.
Zapytał o moje samopoczucie i co jest przyczyną jego pogorszenia.
Moja odpowiedź najpierw była wymijająca, ale potem uznałam że Shawn zasługuje na prawdę i wyznałam mu wszystko, co czuję. Oczywiście nie obyło się bez uronienia łez, które ledwo zdążyły dotrzeć do połowy moich policzków, bo Shawn ocierał je kciukami.
Kiedy skończyłam mówić, westchnęłam ciężko, a Shawn mnie przytulił. Teraz czekałam na jakieś pocieszenie z jego strony. Zamknęłam oczy, żeby móc skupić się na jego słowach i zapanować nad płaczem.
Zamiast słów, usłyszałam jak Shawn nuci jakąś melodię. Poczułam, że przysuwa się bliżej i odgarnia mi włosy za ucho. Nie otwierałam oczu, ale przeszył mnie dreszcz gdy poczułam jego oddech na skroni.
Zaczął cicho nucić mi do ucha piosenkę. Skupiłam się na słowach.
"Sometimes it all gets a little too much,
But you gotta realize that soon the fog will clear up,
And you don't have to be afraid, because we're all the same,
And we know that sometimes it all gets a little too much..."
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Uśmiechał się do mnie smutno. Uwolniona spod powieki łza, spłynęła po moim policzku, ale Shawn nie pozwolił jej spaść. Przytuliłam się do niego. Nie potrzebowałam już więcej słów.
Po powrocie do domu, z radością przywitałam braciszka, który wrócił od babci. Gdy weszłam do kuchni, mama siedziała przy stole i sączyła herbatę, ale gdy mnie zobaczyła, natychmiast zerwała się z miejsca i zamknęła się w sypialni.
Willy pytał mnie o co chodzi. Odpowiedziałam wymijająco, że mama się źle czuje, ale nie dał się nabrać. Wyznałam mu więc prawdę, pomijając trudne szczegóły. Gdy skończyłam, przytulił mnie i pocieszył zapewniając, że mama mnie kocha i na pewno jej przejdzie.
Pomogłam mu przygotować się do snu, a sama zasnęłam powtarzając w głowie słowa piosenki Shawna.Dziś czuję się już lepiej, ale nie przestaję myśleć o mamie i o Shawnie.
Nie przyszedł dzisiaj do szkoły... nie mam pojęcia czemu. Wczoraj nie wydawał się chory.
Zadzwonię do niego po lekcjach, bo na SMSy nie odpowiada...
CZYTASZ
To tylko zeszyt | Shawn Mendes
FanfictionNa półce znalazłam niezapełniony zeszyt. Postanowiłam uczynić z niego osobistego psychologa. Może kiedyś zaśmieję się z tych zapisków. Może zaśmieję się z tego, że kochałam tak bardzo kogoś, kogo nie powinnam kochać. Czas pokaże.