Wybrałam numer i przez dłuższą chwilę zastanawiałam się co mu powiem. W końcu wybrałam spontaniczność i nacisnęłam "połączenie". Czułam, że moje serce przyspiesza, a dłonie powoli się pocą. Nerwowo przygryzałam wargę i wystukiwałam stopą o podłogę bliżej nieokreślony rytm. Czy to, co teraz robię, oznacza, że jest dla mnie ważny?
Oh głupia! Przecież on jest dla Ciebie ważny jak nikt inny.
Shawn odebrał w połowie pierwszego sygnału. Domyślam się, że siedział w gotowości z telefonem i czekał aż zadzwonię. Wiedział, że zadzwonię. On zna mnie lepiej niż ktokolwiek.
Już nie mam wątpliwości jak wiele dla mnie znaczy. I jak wiele ja znaczę dla niego.
Kiedy usłyszałam jego głos, nieco się rozluźniłam.
Od razu wiedziałam co powiedzieć. Co prawda w głowie miałam pełno myśli, tyle pytań... ale na język nasunęło mi się tylko jedno zdanie.
"Kocham Cię."
Po prostu.
Odpowiedzią było milczenie.
Był w szoku? A może nie tego się spodziewał?
Jednak długo nie musiałam czekać na odpowiedź, bo po chwili zaśmiał się i odpowiedział z niedowierzaniem i jednocześnie ulgą w głosie:
"Zaraz u Ciebie będę wariatko"
Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo czekałam na tę odpowiedź.
Kiedy odłożyłam telefon, emocje puściły. Zaczęłam płakać i śmiać się jednocześnie. Powtarzałam cicho "Kocham Cię" i nareszcie zrozumiałam, że to jest ten właściwy człowiek. Nikt inny. Kocham go.
Kocham.
Kocham.
Kocham.
Kocham.
Mój Boże. Dlaczego dopiero teraz to do mnie dotarło? Byłam taka ślepa!
Shawn za chwilę tu będzie. Jeszcze nigdy nie czułam takiej euforii na myśl o jego wizycie, a przecież bywa u mnie tak często. Czy to możliwe aby tak wiele zmieniło się w tak krótkim czasie?
Czy nareszcie mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa?
Głupku, poczekaj aż przyjedzie.
CZYTASZ
To tylko zeszyt | Shawn Mendes
Fiksi PenggemarNa półce znalazłam niezapełniony zeszyt. Postanowiłam uczynić z niego osobistego psychologa. Może kiedyś zaśmieję się z tych zapisków. Może zaśmieję się z tego, że kochałam tak bardzo kogoś, kogo nie powinnam kochać. Czas pokaże.