Rozdział 17*Co się stało?*

1.2K 58 2
                                    

  -Przepraszam.-mówię od wracając się w stronę Martinusa. On nic nie odpowiada tylko przybliża się do mnie bliżej i...muska delikatnie moje usta a ja stoją jak wryta, dlaczego znowu mnie pocałował, ja już nie wiem co ma o tym myśleć.

-C-co t-to b-b-było?-pytam jąkając się, bo dalej to do mnie nie dociera.

-Nic.-mówi jak by nic się nie stało.

-Jak to nic, dobra nie ważne nie wracajmy do tego.-mówię siadając wygodniej na łóżku.

-Może obejrzymy jakiś film?-pyta się.

-Okej.-mówię.

****

Oglądamy już jakąś godzinę film, już mi się znudziło oglądanie tego filmu.

-Może ja już pójdę.-mówię wstając z łóżka i idąc w stronę drzwi.

-Musisz?-pyta nie zadowolony.

-Tak, muszę.-mówię a on podchodzi do mnie i mnie przytula.

-Może cię odprowadzę.-mówi otwierając drzwi.

****

-To, pa.-mówię stojąc już przy drzwiach mojego domu.Chwytam za klamkę chcąc otworzyć drzwi od domu gdy nagle poczułam na sobie czyjeś ręce oplatające mnie w talii.

-Nie, pożegnałaś się.-mówi uśmiechając się głupkowato.

-Pożeg..-nie dane mi było dokończyć, gdy nagle Martinus przybliżył się do mnie i tak po prostu mnie pocałował , któryś kolejny raz.

-Ale, nie o takie pożegnanie mi chodziło.-powiedział obracając się i idą w stronę swojego domu.

****
Weszłam do domu, a następnie ściągam buty,później poszłam w stronę swojego pokoju.
Gdy byłam już przy drzwiach od pokoju, usłyszałam dzwonek do drzwi, musiałam się wrócić z powrotem na dół. Zeszłam po schodach,a następnie kierowałam się w stronę drzwi.
Otworzyłam je powoli gdy nagle zobaczyłam Zoe.

-Zoe?-zapytałam wpuszczając ją do domu.

-Kayle.-odpowiedziała.

-Co się stało?-pytam ją kiedy wchodzimy do salonu i siadamy na sofie.

-Nie...tak..nie..-odpowiedziała.

-Czyli się coś stało.-mówię patrząc na nią.-Może powiedz mi wszystko od początku.-mówię.

-Dobra.-odpowiedziała.-Gdy..-opowiedziała mi całą historię.

-Dlaczego mi wcześniej tego nie powiedziałaś.-mówię zaniepokojona.

-Dwa dni temu wyszłam ze szpitala.-powiedziała jak by nigdy nic.

-Mogłaś chociaż zadzwonić,to bym cię odwiedziła.-powiedziałam.

-Nie chciałam robić problemu.-powiedziała a następnie spuściła głowę na swoje skarpetki.

-Przecież nie robisz. -powiedziałam.

****
Następny dzień

-Kayle, wstawaj bo nie zdążysz do szkoły.-krzyczy z dołu mama.

Tak mi się nie chce iść do szkoły najchętniej bym nie szła i leżała cały dzień w łóżku.Przewróciłam się na drugi bok łóżka a następnie sięgam po telefon, który leżała na szafce nocnej.Wzięłam go do ręki a później sprawdziłam godzinę była równa 7.

-Kayle, ile razy cię mam wołać.-krzyczy wkurzona.

-Zaraz, zaraz.-odkrzykuję, a następnie schodzę z łóżka i idę w stronę szafy i wyciągam z niej przypadkowy zestaw ubrań na dzisiejszy dzień, który zapowiada się nawet ciekawie.Idę w stronę łazienki, następnie przebieram się wcześniej wybrany zestaw, maluje się a później wychodzę z łazienki. Wyglądam mniej więcej tak:

Później z pokoju i idę w stronę schodów, schodzę po nich i idę w stronę kuchni gdzie siedzi już mama na krześle

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Później z pokoju i idę w stronę schodów, schodzę po nich i idę w stronę kuchni gdzie siedzi już mama na krześle.

-Kiedy przyjechałaś?-pytam się jej siadając na krzesło i jedząc przygotowane przez nią kanapki.

-Może tak dzień dobry?

-A może odpowiesz na moje pytanie.-powiedziałam, popijając herbatę.

-Przyjechałam dzisiaj rano.-odpowiada a następnie wychodzi z kuchni.

****

W szkole

Idę w stronę szatni w której widzę Martinusa opartego o moją szafkę, westchnęłam a następnie kierowałam się w jego stronę.Gdy mnie widział uśmiechną się do mnie co ja odwzajemniłam, nawet nie wiem dlaczego tak po prostu.

-Możesz się przesunąć, chcę się przebrać.-powiedziałam stojąc na przeciwko niego.

-Ale miłe powitanie.-powiedział sarkastycznie.Na co ja się tylko uśmiechnęłam.

-To przesuniesz się?-pytam się.

-A może takie przepraszam.-powiedział uśmiechają się głupkowato.

-A może takie przesuń się.-odparłam uśmiechając się.

-Dobra.-powiedział i odszedł nie wiem gdzie.

*****

Teraz trwała lekcja biologi, której bardzo nie nawiedziłam.Nawet nie wiem dlaczego może że robiła za dużo kartkówek.

-Może Kayle nam odpowie.-powiedziała nauczyciela idąc w moją stronę.


~~**~~


Ily "M&M"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz