4. Bougyaku

1.6K 117 34
                                    

- Nie bój się dziecko! – Dwie pary oczu skierowały się wprost na nią. To było niemożliwe! Oni nie mogli...

- Nie! Nie zrobię tego! – Spanikowana cofnęła się do tyłu. Strach zmroził jej krew w żyłach. Mogła znieść dosłownie wszytko, ale nie to. Skryła się za postacią lisa. Liczyła, że może to sprawi, iż nie będą kazać jej tego zrobić.

- Boisz się?! – usłyszała jego drwiący głos. – Żałosne! – prychnął i natychmiast się od niej odsunął. Obrócił się w jej stronę, marszcząc brwi. Patrzył na nią tak, jakby nie była warta jego spojrzenia. – Boisz się wody? Przecież to śmieszne!

- Daj jej spokój! Musi się oswoić z naszym światem. – Kappa podszedł do niej z wolna. Wyciągnął w jej stronę swoją łapę i zachęcająco wskazał jej dół w rzece, który wytworzył. – Nie ma się czego bać, dziecko! – mówił, niczym dziadek troszczący się o swojego wnuka. Laura musiała przyznać, to było miłe. Właściwie, to chyba kappa był jedynym stworzeniem, które było w jakikolwiek sposób dla niej miłe odkąd tu trafiła.

Z ostrożnością ponownie podeszła na skraj wzgórza. Pod ich stopami wciąż płynęła rzeka. Jednak w jednym miejscu, za pomocą jakiejś dziwnej siły, kappa utworzył tunel. Czarny, ciemny, nie zachęcał by dziewczyna do niego wskoczyła, wręcz przeciwnie.

Przełknęła przerażona gule, która stanęła jej w gardle. Pomijając fakt, że ów otchłań była po prostu przerażająca, Laura nawet nie miała pojęcia co czeka ją na jej końcu, to jeszcze ta woda. Panicznie bała się wody i wszystkiego, co z nią związane. Tolerowała jedynie kąpiele w wannie, a i do nich musiała się przez wiele lat przyzwyczajać, wszystko za sprawą wypadku, którego doznała za dziecka.

Zacisnęła powieki i objęła się ramionami. Przez jej ciało przelatywały ciarki.

- Nie, nie dam rady. – Znów zrobiła krok do tyłu, tym razem na coś wpadając. Odwróciła głowę w stronę przeszkody. To był lis.

- Nie mamy całego dnia. – cedził przez zęby. – Nie obchodzi mnie to, że jakaś idiotka ma lęk przed wodą. – Chwycił ją za ramiona. Laura nie miała szans się mu wyrwać. – Nie martw się! – szepnął jej do ucha. – Tam gdzieś na pewno jest dno! – Bez skrupułów wepchnął ją w czeluść otchłani. Krzyknęła przeraźliwie. A nim całkowicie przed jej oczami zapadła ciemność usłyszała jego śmiech. Psychopatyczny śmiech.

- Możesz otworzyć oczy! – Poczuła na swoim ramieniu coś zimnego. Odskoczyła jak poparzona w bok. Nie wiedziała gdzie jest i co się z nią stało. Ciężko dyszała, a serce niebezpiecznie szybko waliło w jej klatce. – Już dobrze. – to był kappa. Przyglądał się jej z niewytłumaczalną troską.

Szybko rozejrzała się dookoła. Otaczały ją skały. Spojrzała w górę. Nad ich głowami wciąż rozciągała się czarna dziura, którą tu wpadli.

- Gdzie jesteśmy? – wyszeptała przestraszona.

- To siedlisko kappy. – Stwór machnął nagle ręką, a dziura zalała się wodą. Laura przestraszona pobiegła w tył, jednak już po chwili zrozumiała, że woda do nich nie doleci. Nie miała pojęcia dlaczego.

- Jesteś Ikujinashi, czy jak? – Lis przejechał wzrokiem po jej ciele, następnie kącik jego ust uniósł się w zawadiackim uśmiechu. – Tak, wyglądasz na Ikujinashi. – Po czym ruszył za kappą, w głąb jaskini.

Laura również nie kazała na siebie czekać. Choć wciąż się trzęsła ze strachu, ruszyła za demonami. Nie miała wyjścia. Bez względu na wszystko wolała zostać z nimi.

Uważnie oglądała otoczenie. Wszystko wyglądało tu tak samo. Miała wrażenie, że wciąż są w tym samym pomieszczeniu, a tylko iluzja sprawia, że się poruszają.

Kitsune - Ostatni Lisi DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz