Serce Laury waliło jak oszalałe. Dookoła niej zapadła głusza, słyszała jedynie jego bicie. Głośne dudu – dudu, nie ustępowało. Nieważne jak bardzo starała się uspokoić, wciąż słyszała jego irytujący dźwięk. Przyspieszało, gdy tylko zerkała w tamtą stronę.
Już wiedziała, że nie będzie w stanie tego zrobić. Tak naprawdę, był to jej pierwszy raz i wątpiła, iż podoła temu zadaniu.
Z przestrachem wycofała się w głąb korytarza, w najciemniejszy jego kąt. Nie chciała, by klienci Shiyou ją zauważyli, bo wówczas byłaby już stracona. Żałowała, że się na to zgodziła, ale tanuki wyraziła się jasno, Gin musiał zwrócić jej wszelkie koszty, na jakie ją naraził swoją obecnością. Żadne z nich nie miało przy sobie ani grosza, zresztą Shiyou wcale o pieniądze nie chodziło. Miała to być mała przysługa, lecz nawet ona przerosła możliwości Laury.
— Lauro.
Doleciał do niej cichy szept Shiyou. Uwolniwszy się z odmętów strachu, obróciła się w stronę kobiety. Jej wystraszona mina powiedziała tanuki wszystko.
— Nie ma się czego bać, to przecież nie boli.
Lekko wypchnęła ją w kierunku światła, lecz Laura zaczęła stawiać opór.
— Jak będziesz stać tak w cieniu, to nigdy nie zarobisz na własne utrzymanie — dodała twardo.
Zmarszczyła groźnie brwi, nieco zmęczona niepewnością Laury. Nie miała czasu, ani chęci na przekomarzanie się z nią. Brakowało jej rąk do pracy, a tej jak na złość się piętrzyło. Gdyby Laura była jedną z jej dziewczyn, zostałaby poważnie ukarana za tę niesubordynację. Może za bardzo się denerwowała, ale dziś był wyjątkowy dzień dla jej domu.
— Lauro, nikt nie zrobi ci tu krzywdy. Ja cały czas będę przy tobie, a i Ginittou zapowiedział, że nie spuści z ciebie wzroku.
Niestety, nawet przepełnione otuchą spojrzenie Shiyou, nie pomogło Laurze. Dziewczyna w mniejszym stopniu martwiła się o samą siebie, choć to też napawało ją odrobiną strachu, lecz głównie obawiała się tego, że zawiedzie tanuki.
— Dziewczyno, masz im jednie uzupełniać czarki alkoholem — zawołała Shiyou.
Laura opuściła w dół głowę, doskonale zdając sobie sprawę, że to przecież nic wielkiego. Ze smętną miną nabrała do płuc powietrza, a następnie głośno je z siebie wypuściła. W kolejnej chwili, jak wleczona na szafot, powlokła nogami do sali, gdzie wokół wielkiego stołu, zgromadziło się trzydzieści demonów. Jedne wyglądały bardziej przerażająco od drugich, lecz Laura najbardziej bała się tego, iż rozleje napoje i to doprowadzi do jej zguby.
***
Trzy godziny wcześniej.
— Na jedną noc użycz mi ciała Laury — zabrzmiał głos Shiyou.
— Do reszty oszalałaś?!
Ginittou zszokowany prośbą swojej znajomej, wpadł w niemałą frustrację.
— Laura jest tylko moja i nie zamierzam jej nikomu oddawać! Czy to nie jest oczywiste?
Między demonami wszczęła się kłótnia. Padło wiele ostrych słów. Shiyou z wyrzutem wypominała Ginittou wszystko to, co przez setki lat dla niego robiła, a Gin rozpamiętywał lata, gdy uratował jej życie, podkreślając, jak wiele go to kosztowało. Żadne z nich nie zamierzało ustąpić, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy, że może wypadałoby o zdanie zapytać samą zainteresowaną.
Demony nie miały w zwyczaju myśleć o innych, zawsze interesowały się jedynie sobą, dlatego nie brały pod uwagę odczuć Laury. To najbardziej zdenerwowało dziewczynę, która w tej całej sprawie poczuła się pominięta.
CZYTASZ
Kitsune - Ostatni Lisi Demon
Fantasy|Uwaga! Tytuł w korekcie!| Pierwsza część dylogii pt. "Kitsune". Japończycy wierzą, że wszystkie Kitsune wyginęły kilka set lat temu. Są przekonani, że żaden lisi demon nie ostał się na tym ludzkim padole, a ten najgroźniejszy, który był przyczyną...