18. Yukue Fumei

840 83 13
                                    

− *Tengu? – Ginittou wydawał się zaskoczony widokiem dziwnej, czarnej postaci, jego podejrzenia umocniły się, gdy usłyszał drwiący śmiech osobnika, stojącego kawałek przed nimi. – Laura, odsuń się! – Kitsune był szybki, ale tengu przewidział jego ruch i o sekundę szybciej pochwycił Laurę w swoje szpony.

− To ta kobieta? – Zrobił z dziewczyny swoją tarczę, trzymając ją tuż przed sobą.

Ginittou nie mógł się do nich zbliżyć, nie chciał ryzykować jej życiem, zwłaszcza że wielkie ptaszysko umieściło przy jej szyi ostry szpikulec. – Nie atakujesz? – zadrwił. – Więc to prawda, nie możesz by coś ją skrzywdziło? Czy może wpadłeś po uszy i zakochałeś się w tym – przerwał na chwilę i zaciągnął się zapachem Laury, przez ciało dziewczyny przeszły nie przyjemne dreszcze – niewątpliwie ludzkim stworzeniu? – Ścisnął ją mocniej, aż jęknęła z bólu.

Szczeka lisa zadrgała, musiał szybko się opanować, nie mógł pozwolić by tengu całkowicie zorientował się w sytuacji, w której był on i jego ludzki ciężar.

− Nie rozśmieszaj mnie. – Wyprostował się, a na jego twarzy pokazał sie ten specyficzny, zobojętniały krzywy uśmiech. – Ona nic dla mnie znaczy, ale lubię ją wykorzystywać.

− Doprawdy? – Przysunął igłę bliżej jej tętnicy, delikatnie wkuwając się w skórę Laury. Kitsune gwałtownie zrobił krok do przodu, ledwo powstrzymywał się od tego, by nie rzucić się na przeciwnika. – Nie wyglądasz na takiego opanowanego. – Choć ptasia, czarna maska skrywała prawie całe oblicze mężczyzny, prócz jego ciemnych oczu, Ginittou oczami wyobraźni widział jego parszywy uśmiech, gniew już od dłuższej chwili gotował się w jego ciele.

Nagle tengu rozłożył potężne czarne skrzydła, które wcześniej opatulały całe jego ciało i jednym machnięciem wzbił się w powietrze. – Pożyczam ją! – krzyknął, a następnie wzleciał jeszcze wyżej.

− Puszczaj ją! – Lis nie miał szans dogonić ich na ziemi, choć był szybki niczym błyskawica, to niestety już po chwili stracił ich z oczu. – Przeklęte ptaszysko, zmiażdżę cię, zabiję i poćwiartuję. – Zgiął dłonie w pięści. – Powinienem był cię już wtedy zabić – dodał. Emanował bardzo ciężką i mroczną aurą.

Zmrużył groźnie oczy i ścisną szczęki, miał wielką ochotę zniszczyć wszystko, co śmiało znajdować się w jego pobliżu, a że niestety takim nieszczęśnikiem okazała się stojące nieopodal kryptomeria japońska, to za sprawą jednego uderzenia drzewo złamało się niczym harmonijka, przylegając do ziemi.

Kitsune nie miał dużo czasu, tengu poruszał się zwinnie, a każde jego oddalenie się z Laurą mogło oznaczać śmierć dla lisiego demona.

***

Laura pod wpływem lęku przed upadkiem, mocno chwyciła się ciała nowo poznanego youkai'a. Oplotła jego tułów ramionami i zacisnęła powieki. Wbrew pozorom tengu wcale nie leciał, choć miał bardzo piękne oraz wyglądające na silne, skrzydła. Mimo to, jedynie wzbijał się w powietrze na kilkaset metrową wysokość, a następnie swobodnie opadł na ziemię.

Nagle dziewczyna przestała czuć powiew wiatru, a jej ciało wyraźnie znalazło się w stanie zatrzymania.

Ostrożnie rozchyliła powieki, szczerze bojąc się tego, co zobaczy. Nie miała pojęcia, gdzie zabierze ją demon, nie wiedziała czego od niej chce.

Nie zobaczyła nic, dookoła niej rozciągała się tylko głęboka ciemność.

− Gdzie my jesteśmy? − Przestraszona cofnął się do tyłu i przez nieuwagę upadła na wilgotną oraz skalistą powierzchnię.

Kitsune - Ostatni Lisi DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz