„Gdy raz już wkroczysz na obraną ścieżkę, powrót będzie prawie niemożliwy".
Rozciągające się przed Laurą widoki małych, ciasno usadzonych domków oraz stojących w oddali szklanych wieżowców, popierały to stwierdzenie. Nie miała już wyjścia, musiała iść dalej, jeśli wciąż chciała wrócić do domu, lecz pragnienie powrotu do zwykłej szarej rzeczywistości, zaczynało tracić na sile, a wszystko to za sprawą jej towarzysza, do którego jej serce zaczęło się zbyt mocno przywiązywać.
Zerknęła ukradkiem w jego stronę, w świetle zachodzącego słońca wyglądał wspaniale. Jego długie po pas białe włosy, w tym momencie lśniły przytłumionym złotym blaskiem, a pół twarzy skrytej w cieniu nadawało mu dodatkowej drapieżność.
Nagle Ginittou zazgrzytał zębami i prychnął.
− Cholerne miasto, gdyby Izanami mnie nie uwięziła, to spalił bym je na popiół. – Wyciągną ku górze ramię, akcentując tym samym swój gniew.
− Gin nie możesz, tam żyje teraz bardzo dużo ludzi! – W obawie przed spełnieniem przez lisa swej groźby, Laura pochwyciła jego dłoń. Zdawała sobie sprawę z olbrzymiego zasięgu i siły jego mocy.
− Właśnie o to chodzi! Te robale powinny zdechnąć wieki temu!
− Ja też przecież jestem człowiekiem! – rzuciła zdesperowana, dopiero po chwili orientując się, co powiedziała.
Uważnie wpatrujące się w niego duże oczy Laury, sprawiły, że nie miał bladego pojęcia jak zareagować na jej wypowiedź. W końcu wściekle mlasnął, marszcząc brwi i uciekając od niej wzrokiem.
− Chodźmy! Jak zaraz wyruszymy, to do Kioto dotrzemy nad ranem. – Mocno splątał ich dłonie, ignorując stwierdzenie dziewczyny. Nie chciał już dalej poruszać tego tematu.
− Ale Gin – tak pięknie brzmiało jego imię w jej ustach – nie możemy skorzystać z normalnego środka transportu?
− Co? To chyba jasne, że nie?
− Ale – zamilkła, więc odwrócił głowę w jej stronę. Wpatrywała się w ziemie z dziwnie smutnym wyrazem twarzy.
− Co jest? – Podniosła ponownie ku niemu wzrok.
− To właściwie nic szczególnego, po prostu odkąd tu przyjechałam , to nie miałam szansy niczego zobaczyć. – Wzruszyła ramionami.
− Myślisz, że do świata demonów ludzie chodzą codziennie? – Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, którego Laura nie była w stanie nie odwzajemnić. – Zobaczyłaś więcej niż nie jeden śmiertelnik w ogóle by chciał. Poza tym – dodał – twoim przewodnikiem był nieziemsko przystojny, jedyny w swoim rodzaju, Ginittou. – Nie wytrzymała, wybuchła głośnym śmiechem, rozbawiona jego słowami i postawą.
− Masz całkowitą rację – wydukała, gdzieś pomiędzy zaczerpnięciem powietrza, a kolejnym parsknięciem.
− Czy to cię w jakiś sposób rozbawiło? – Nie musiała przytakiwać, jej zachowanie i kolejno wydobywający się z gardła warkot, wszystko tłumaczyły.
Chwycił ją mocniej za nadgarstek i przyciągnął do siebie, tym samym ku zaskoczeniu Laury, stykając delikatnie ze sobą ich wargi.
W jednej chwili poczuła jak na policzki wypływa jej soczysty rumieniec. Skryła twarz za dłońmi, odpychając od siebie nachalnego kitsune. Ten jednak całkowicie zadowolony z siebie, długo nie dał jej uciekać. Chciał mieć ją bardzo blisko siebie, czuć dotyk jej skóry, wyczuwać zapach jej ciała i słyszeć rytmiczne bicie jej serca, pragnął mieć ją po prostu całą. Nie obchodziły go już żadne skutki jego działań, ignorował wszelkie przesłanki odnoszące się do związku demona z człowiekiem i swoje własne niepisane zasady. Przecież od setek lat, pomijając czas, kiedy został zamknięty, robił co chciał i nikt go nie mógł powstrzymać, teraz również tak powinno być. – Zrobimy tak, jak chcesz?
CZYTASZ
Kitsune - Ostatni Lisi Demon
Fantasy|Uwaga! Tytuł w korekcie!| Pierwsza część dylogii pt. "Kitsune". Japończycy wierzą, że wszystkie Kitsune wyginęły kilka set lat temu. Są przekonani, że żaden lisi demon nie ostał się na tym ludzkim padole, a ten najgroźniejszy, który był przyczyną...