Weszłam powoli za moim towarzyszem do mieszkania. Nie miałam pojęcia czy mieszka sam, a może z rodzicami. Trzymałam się blisko niego, czując zapach jego intensywnych perfum. Nagle przystanął, a ja wpadłam na jego plecy.
- Nic ci nie jest? - zaczął się śmiać i wyjął klucze z kieszeni swoich jeansów.
- Nie, jest ok. - rozmasowałam lekko nos. - Mieszkasz sam? - zapytałam niepewnie.
- Tak. - uchylił drzwi i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
Weszłam ostrożenie do ciemnego przedpokoju i stałam w bez ruchu. Chłopak przeszedł obok mnie i zaświecił światło.
Teraz mogłam się mu przyjrzeć dokładniej. Rozczochrane w zabawny sposób włosy, opadały trochę na czoło. Czyżby zabrakło mu żelu? Zdjął swoją szarą bluzę i powiesił na wieszaku, a czarne adidasy rzucił w kąt.- Idziesz? - zapytał, odwracając się na chwilę w moją stronę.
- Yhym.. - zmarszczyłam brwi, a dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że stałam tak w jednej pozycji.
Zobaczyłam, że chłopak znajduje się w kuchni, która była połączona z salonem. Usiadłam nie pewnie na krześle i patrzyłam jak brunet robi nam herbatę.
- Dowiem się jak masz na imię? - położył przede mną kubek, a sam usiadł naprzeciwko mnie.
- Lisa. - posłałam mu lekki uśmiech.
- Colin. - odwzajemnił gest i upił łyk napoju. - Przepraszam, że będę wścibski... Ale czy w twoim domu wszystko jest ok?
- Yy.. No ta..tak, a dlaczego pytasz? - zmarszczyłam brwi i zaczęło robić mi się ciepło. Głupio się z tym czułam, że go okłamuje, ale musiałam.
- Dlaczego kłamiesz? - zapytał, patrząc swoimi dużymi, brązowymi oczami.
- Nie, coś ci się wydaje. - zaczęłam bawić się swoimi rękami.
- Denerwujesz się, więc na pewno jest coś nie tak. - nie odrywał ode mnie ani na chwilę wzroku.
- Wszystko jest okey, rozumiesz? - zacisnęłam dłonie w pięści. - Dziękuję za herbatę, pójdę już sobie. - odsunęłam delikatnie krzesło i chciałam wstać.
- Do tego domu, do którego tak bardzo nie chciałaś wracać? - złapał mnie za nadgarstek i usadowił w powrotem na krześle.
- Może.. - spuściłam wzrok i wbiłam go w kubek.
- Może to i nie moja sprawa, ale..
- Tak, masz rację. To nie twoja sprawa. - rozglądnęłam się dookoła i nigdzie nie widziałam śladu dziewczyny.
Samotny prawiczek? - pomyślałam, a na mojej twarzy zawitał uśmiech.
- Zostań dziś tutaj, nie powolę ci wracać samej. - nawet nie zorientowałam się kiedy wziął swoją rękę.
- Ale ja cię nie znam. - upierałam się przy swoim.
- To poznasz. - puścił mi oczko. - Ja prześpię się na kanapie, a ty w mojej sypialni.
- A może jesteś jakimś zboczeńcem, który chce mnie zgwałcić i zakopać w lesie? - założyłam ręce za siebie i przyglądałam się. Był niesamowicie spokojny.
- Po pierwsze, jakbym chciał to już dawno bym to zrobił. - upił kolejny łyk już wustudzonej herbaty. - A po drugie, to ty mnie najpierw biłaś, a potem przytulałaś. - wzruszył ramionami i poszedł najwidoczniej do sypialni.
- To było wszystko pod wpływem emocji. - stanęłam w progu i zaczęłam się tłumaczyć.
- Gdybyś nie chciała tu zostać, właśnie teraz byś uciekła. - odwrócił głowę w moją stronę i zauważyłam jego cwany uśmieszek.
CZYTASZ
Tylko ty i ja
RomanceKiedy ktoś odchodzi do lepszego świata, ty próbujesz poukładać wszystko od nowa. Starasz się aby życie nabrało ponownie kolorowych barw. Potrzebujesz osoby, która podniesie cię na duchu, pomoże ci. Ale co się stanie, jeśli ona upadnie i nie będzie...