Rozdział 3

12K 513 55
                                    

Następne dni mijały tak samo. Kłótnie i nic po za tym. Nie miałam już siły. Nic nie przechodziło mi przez gardło, jedyne co spożywałam to woda. Traciłam powoli nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Dzisiaj postanowiłam posprzątać wszystkie ciuchy mamy. Jest mi już teraz lepiej, z każdym kolejnym dniem godzę się coraz bardziej z jej śmiercią.
Kierując się do góry, zobaczyłam ojca, który spał na kanapie. Pokręciłam tylko bezradnie głową i skierowałam nogi do ich sypialni.

Wchodząc do środka poczułam dobrą energię, która zawsze biła od mamy. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Otworzyłam szafę i zaczęłam wyciągać z niej wszystkie ubrania mojej rodzicielki.
Spakowałam większą część do czarnych worków. Chciałam, aby trafiły one do ludzi, którzy naprawdę tego potrzebująm, a w naszej okolicy jest ich spora część. Resztę rzeczy zachowałam dla siebie. Może to sentyment, a może chciałam czuć, że jest blisko.

Kilka mniejszych ciuchów wzięłam dla siebie, a zwłaszcza buty. Moja mama zawsze była ubrana modnie i elegancko, ale nie przesadnie.
Zaniosłam worki na dół i ubrałam na nogi swoje białe trampki. Wpadkowałam wszystkie te ubrania do samochodu i ruszyłam w kierunku pewnego domu.

Mieszkała tam pewna wdowa z dwójką małych dzieci. Jej mąż zmarł, kiedy córki miały po rok i dwa lata. To on jako jedyny utrzymywał tą rodzinę. Od jego śmierci nie jest u nich za ciekawie. Co prawda pani Margaret pracuje, ale nie zarabia zbyt dużo. Moja mama była jej dobrą przyjaciółką i odkąd pamiętam zawsze jej pomagała.

Zaparkowałam na podjeździe i ruszyłam w stronę drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż ktoś otworzy. W progu zobaczyłam panią Margaret, która na mój widok uśmiechnęła się.

- Lisa! A co ty tutaj robisz? - zapytała ucieszona i po chwili jej wzrok padł na foliowe worki.

- Przyniosłam parę rzeczy. - uniosłam worki do góry. - Mam nadzieję, że będą pasować.

- Wejdz dziecko. - uchyliła szerzej drzwi i pokazała gestem ręki abym weszła dalej.

- To są ciuchy mamy i kilka rzeczy moich z dzieciństwa. Myślę, że dziewczynki się ucieszą. - posłałam jej szczery uśmiech.

- Dziękuję ci kochanie. - przytuliła mnie. - A ty jak się czujesz?

- Coraz lepiej.

- Herbatę? - zapytała, odwracając się przodem do mnie.

- Aa.. Chętnie. - usiadłam na krześle.

- Dziewczynki! - krzyknęła, a po chwili moim oczom ukazały się dwie blondynki.

- Lisa! - na twarzy małej Tiny ukazał się szeroki uśmiech, a następnie podbiegła do mnie i wskoczyła na moje kolana.

- Co tam Tina? - objęłam ją.

- Wiesz, że za tydzień jadę do kina z moją klasą? - odwróciła się w moim kierunku.

- To świetnie! Mam nadzieję, że będziesz się wspaniale bawić. - poczochrałam jej włosy.

- Lisa.. - powiedziała obrażona.

- Ktoś tu się obraża chyba? - zaczęłam łaskotać dziewczynkę, a ta wybuchnęła głośnym śmiechem.

****

Wróciłam do domu i poszłam jeszcze na górę, aby spakować do pudełka wszystkie dokumenty i prywatne rzeczy mamy. Usiadłam na łóżku i otworzyłam szafkę, gdzie mama trzymała dokumenty. Wyjęłam wszystko na łóżko i zaczęłam przeglądać papiery.
Jedna rzecz przykuła moją uwagę. Była to koperta, niby nic specjalnego, ale napis Dla Lisy zaskoczył mnie. Nigdy mama nie dała mi tej koperty. Może chciała mi ją dać, ale nie zdążyła. Rozerwałam papier i zobaczyłam kartkę. Był to długi list. Zabrałam się za czytanie. Z każdym słowem byłam zszokowana coraz bardziej.

Tylko ty i ja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz