Rozdział 31

7.4K 330 28
                                    

- Myślisz, że to dobry pomysł? - usłyszałam za plecami, poprawiając swoją spódnicę.

- Myślę, że tak - uśmiechnęłam się, dostrzegając za plecami osobę Colina.

- Tylko obiecaj, że nie przejmiesz się tym co ci powiedzą - nachylił się opierając brodę na moim ramieniu.

- Obiecuję - zaśmiałam się. - Mam nadzieję, że mnie polubią - przeczesałam jeszcze swoje włosy.

- Pomyślmy.. - udawał zamyślonego. - Jeśli nawciskasz im, że dla ciebie najważniejsza jest nauka, a potem praca. O i jeszcze, że nie myślisz o dzieciach na razie, bo najważniejsza jest kariera. Aa no i oczywiście dobrze by było gdybyś powiedziała, że interesujesz się piłką nożną i z ciekawością obserwujesz moje poczynania na boisku. Wtedy na sto procent cię zaakceptują - wzruszył ramionami, po czym usadowił swoje dłonie na moim brzuchu.

- Czyli tak.. Nauka i praca jest najważniejsza, na razie nie planuje z tobą ślubu, ani dzieci.. - przerwałam na chwilę, widząc, że Colin chce coś powiedzieć.

- Bo to jest przeszkodą na robieniu kariery.

- Ależ oczywiście - spojrzałam w jego piękne tęczówki. - I uwielbiam gdy grasz - odwróciłam się w stronę chłopaka, aby położyć swoje ciepłe dłonie na jego policzkach.

- Nie musisz kłamać, mów całą prawdę - położył swoją dłoń na moją, rozkoszując się moim dotkiem.

- Nie chcę, aby sobie źle o mnie pomyśleli - oderwałam wzrok od naszych rąk i przeniosłam go na oczy bruneta.

- Mam to w dupie - wzruszył obojętnie ramionami.

- Colin, ale.. - nie dane było mi dokończyć.

- Masz się kurwa mi podobać czy im? - zmarszczył brwi. - Ty będziesz moją żoną, nie ich.

- Spokojnie - położyłam rękę na jego klatce piersiowej, wiedząc jak bardzo go to uspokaja. - Przepraszam - szepnęłam.

- To ja przepraszam - zamknął mnie w szczelnym uścisku. - Za bardzo się kochanie przejmujesz wszystkimi, pomyśl o sobie, nie o tym co pomyślą inni.

- Wiem, Colin - zamknęłam oczy, wtulając się w tors chłopaka.

- Jakie to uczucie kiedy za godzinę masz poznać swoich przyszłych teściów? - zaśmialiśmy się oboje.

- Cudownie - powiedziałam pełna entuzjazmu.

- Postaram się wyciągając nas z tego spotkania jak najszybciej. Mam nadzieję, że ojciec szybko się zwinie, bo znowu będzie miał coś do zrobienia i to jeszcze w niedzielę.

- Nie będzie tak źle - stwierdziłam pewna siebie.

- Nie wiesz na co się zgodziłaś - jego kąciki ust uniosły się do góry.

*******

Ubrani zjechaliśmy windą na dół i ruszyliśmy do samochodu. Dochodziła 14, więc na parkingu znajdowało się dużo samochodów, ponieważ była jeszcze to pora obiadowa.

- Colin? - szliśmy ramię w ramię.

- Tak? - złapał mnie za rękę, co wywołało u mnie uśmiech na twarzy.

- Co to miało być w ogóle z tą żoną? - zaśmiałam się, a brunet przybrał kamienny wyraz twarzy.

- A nie chcesz nią być? - oburzył się. - Kiedyś będziesz musiała nią zostać.

Tylko ty i ja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz