Rozdział 15

7.5K 352 60
                                    

Miesiąc późnej

Wszystko układa się wspaniale. Przez ten miesiąc bliżej poznałam Colina, który wstąpił do drużyny piłkarskiej. Od tamtego czasu nie opuściłam żadnego meczu. Wiem jak ważna jest dla niego piłka i staram się go w tym wspierać, tak jak on mnie wspierał w ciężkich chwilach. Mieszkamy razem i naprawdę jesteśmy szczęśliwi. O dziwo nie doszło jeszcze między nami do poważnej kłótni jak to bywa w wielu związkach. Może z nami jest coś nie tak? Chodzimy, a raczej jeździmy razem z Colinem w ciągu dalszym do pracy. Brunet załatwił z szefem, tak abyśmy zaczynali pracę o tej samej godzinie. Niby, że będziemy mogli razem jeździć jednym samochodem, niż dwoma. Jak mój chłopak bardzo dba o środowisko.

Ostatnio poznałam babcię Colina, która okazała się być najcieplejszą osobą, jaką w życiu spotkałam.
Co do rodziców, to nadal jest nieugięty i nie chce mnie do nich zabrać. Stwierdził, że on nie ma zamiaru poraz kolejny kłócić się z nimi na moich oczach. Toleruję jego decyzję, ale z drugiej strony chciałabym ich poznać, zobaczyć jacy są.

Z tatą nasze relacje są takie jak dawniej. Zawsze w wolnej chwili, gdy tylko jest w domu, przyjeżdżam do niego. Cieszy się z życia jak kiedyś. Nadal są z Lindą, za którą nadal nie przepadam, ale staram się być dla niej miła. Tata czuje się z nią dobrze, a ja nie będę mu psuć jego szczęścia. Ta Linda kogoś mi przypomina i to bardzo, ale nie mogę sobie przypomnieć, skojarzyć. W końcu po miesiącu prób dałam sobie z tym spokój.

Właśnie skończyłam pracę, niestety dzisiaj nie udało się, abyśmy pracowali w tych samych godzinach z Colinem. Ja kończę, a on pojawi się tutaj dopiero o 18, ponieważ dzisiaj pewna dziewczyna organizuje sobie osiemnastkę.
Wsiadam w samochód i ruszam do mojego rodzinnego domu, aby ugotować tacie porządny obiad, bo ostatnio nie ma na nic czasu. W jego firmie jest pełno pracy, a on już nie wyrabia.
Linda zamiast przyrządzić coś dobrego, poświęcić się chociaż raz, to woli chodzić do kosmetyczki i robić sobie paznokcie. Cóż, ja nie będę się mieszać w ich życie, bo to się może źle skończyć. Jeśli mój tata dobrze się z nią czuje, to okey.

Po niecałych 10 minutach jestem już na miejscu. Pod domem zauważam samochód taty, co spotyka się z moim zdziwieniem. Biorę małe zakupy do ręki i kieruję się w stronę mieszkania. Weszłam do środka i zdjęłam buty, przy okazji rozglądając się, czy Linda jest w domu.
Skierowałam się do kuchni, ale tam nikogo nie było. Ach tak, przecież to nie jest ulubione miejsce jak ona to ładnie powiedziała partnerki mojego ojca. 
Odłożyłam na blat reklamówkę z zakupami i zaczęłam wołać.

- Tato? Jesteś? - mój głos rozniósł się po całym budynku.

- Tak, w gabinecie. - odpowiedział spokojnie, a ja natychmiast ruszyłam w jego kierunku.

- Znowu pracujesz? - powiedziałam, zauważając mężczyznę z okularami na nosie i głową w latpopie.

- Słońce, muszę. - odrzekł, spoglądając na mnie i dopisując jeszcze coś, a następnie ściągając okulary i odkładając je delikatnie na biurko, zasypane papierami.

- Pracujesz zdecydowanie za dużo, musisz kiedyś odpoczywać. - usiadłam na szarym, wygodnym fotelu.

- Za dwa tygodnie zabieram Lindę na wakacje. - uśmiechnął się, obracając na krześle.

- Jesteś z nią szczęśliwy? - zapytałam, zakładając nogę za nogę i patrząc jak zaczyna obracać długopis z ręce.

- Tak, ale wiedz, że nikt nie zastąpi mamy. Wy zawsze będziecie u mnie na pierwszym miejscu. - uśmiechnął się, a następnie podeszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. - A co do twojego wyjazdu z Colinem... - podszedł do szafki, a ja bacznie się mu przyglądałam. - Masz tutaj trochę pieniędzy. - wyjął kopertę i wręczył mi ją.

Tylko ty i ja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz