Rozdział 20

6.2K 341 45
                                    

Oczmi Colina

Byłem jak w amoku, nie mogłem się powstrzymać i go uderzyłem. Poczułem jak ktoś podbiega i mnie od niego odciąga. Nie wiem co wtedy mną kierowało. Brakowało mi Lisy, a jeszcze jak on o niej wspomniał, to miałem już wszystkiego dość. Chciałem po prostu przytulić brunetkę.

Dopiero kiedy brunet podniósł się do pozycji siedzącej, zdałem sobie sprawę, że nawet nie wiem za co go uderzyłem. Chłopak nie był niczemu winny, a ja się na niego rzuciłem. Jest mi teraz trochę głupio, muszę sobie z nim to wyjaśnić. Brunet cały czas spoglądał na mnie, ocierając krew z nosa.

- Puść mnie. - powiedziałem stanowczo, a Ben rozluźnił ręce i w końcu nie puścił. - Przepraszam.. - przykucnąłem przy chłopaku. - Emocje mnie trochę poniosły. - podałem mu rękę

- Trochę... - zaśmiał się. - Spoko. - chwycił moją dłoń i pomogłem mu wstać.

- Dobrze, że szefa nie było, bo dawno byś już wyleciał, stary. - poklepał mnie po ramieniu. - Idźcie sobie wyjaśnijcie, ja wezmę za ciebie tą zmianę. - powiedział, odchodząc.

- Masz u mnie piwo! - krzyknąłem do niego.

- Nawet dwa. - odpowiedział, odwracając się do mnie.

- Poczekasz trzy minuty? Tylko się przebiorę. - spojrzałem na bruneta, który już doszedł do siebie.

- Jasne... - starł jeszcze ostatnie krople krwi.

Skierowałem się do szafki, aby jak najszybciej się przebrać i wyjaśnić z chłopakiem wszystko co związane z Lisą.
Cały czas myślałem o tym co powiedział mi brunet, że Lisy nie ma w domu.
Zaczynam coraz bardziej się o nią martwić. I dlaczego Linda okłamała tego chłopaka? Może też i mnie okłamała.
Jedno pytanie chodziło mi cały czas po głowie.
Gdzie jest dziewczyna?

Wystrzeliłem jak z procy, odłożyłem firmowe ubrania i szybko pognałem do chłopaka, aby się od niego czegoś dowiedzieć i pogadać.

- Może porozmawiamy gdzieś na spokojnie? - zaproponował chłopak, idąc do wyjścia.

- Proponuje mój dom. - podążałem cały czas przy nim.

- Nathan. - wyciągnął dłoń.

- Colin. - odwzajemniłem gest, marszcząc brwi, ponieważ kiedyś od Lisy o nim słyszałem.

Colin jaki ty głupi jesteś.

- Jesteś jej przyciacielem? - powiedziałem, zatrzymując się obok samochodu.

- Tak. - odpowiedział, opierając się o maskę. - Wspominała coś o mnie? - zapytał, pełen nadziei.

- Tak, znaczy to z tobą przesiadywała przed komputerem? - dopiero teraz skojarzyłem i powiązałem ze sobą wszystkie fakty.

- Nie pokazywała ci mnie?

- Nie. - zaprzeczyłem. - Nie chciała, to nie naciskałem.

- Nie chciała pokazać ci mnie, bo wiedziała, że jestem przystojniejszy. - zaśmiał się, uderzając mnie w pierś.

- Hoho kolego, masz wysoką samoocenę. - zakpiłem.

- Dobra pogadamy u ciebie. - odepchnął swoje ciało od samochodu. - Jedź pierwszy. - wyjął z kieszeni kluczyki i ruszył do swojego auta.

- Okey. - powiedziałem sam do siebie, wysiadając do samochodu.

*****

Oczami Lisy

Znowu kolejny dzień siedzę tutaj bez żadnego jedzenia. Nawet teraz Chris nie wypuszcza mnie z pokoju, abym wzięła prysznic. Wyglądam jak wrak człowieka. Nie mam już na nic siły, cały czas słyszę jak mój brzuch się oddzywa. Próbuję nie myśleć o głodzie, ani o ciepłym i miękkim łóżku, ale nie potrafię. Teraz siedzę skulona i wystraszona pod ścianą. Boję się co przyniesie kolejna godzina, dzień, tydzień. Jest mi chyba już wszystko jedno co się ze mną stanie. Jeśli chociaż stąd wyjdę i tak nie będę mogła się po tym wszystkim pozbierać.

Tylko ty i ja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz