Rozdział 2

203 10 0
                                    

Byłam zszokowana, nie wiedziałam co się dzieje. Nie wiedziałam co robić. Zaczęłam się wyrywać i chciałam krzyczeć, ale jego dłoń zakrywała mi usta ledwo oddychałam. Jakiś męski głos powtarzał żebym była cicho bo to i tak krzyk nic nie da. Bałam się jak nigdy, ze strachu nie wiedziałam co robić. Cały czas się wyrywałam, ale wiedziałam, że to na nic. Nagle usłyszałam głos drugiego mężczyzny, ale nic nie zrozumiałam przestraszyłam się jeszcze bardziej. Ale spróbowałam się bardziej wsłuchać.

- Zostaw ją! Zaraz zadzwonię po policję. 

Nagle upadłam. Mężczyzna zacząć uciekać, ale ten drugi nie próbował go gonić. 

- Nic ci nie jest?

Podniosłam głowę i spojrzałam w głęboko zielone oczy, wręcz hipnotyzujące. Od razu ogarną mnie spokój.

Na początku go nie rozpoznałam, ale teraz wiem, że to ten mężczyzna z klubu. Kucną przede mną, a od naszych nosów było tylko kilka centymetrów. 

- Tak, teraz tak - odpowiedziałam z lekkim zakłopotaniem.

 Byłam coraz bardziej spokojna. 

Strach nagle znikną, a na jego miejsce wtargnęło zafascynowanie.

- Co się właściwie stało?- Dodałam.

Jego twarz miała kamienny wyraz. Pomimo tego uśmiechną się delikatnie, aby dodać mi otuchy. Ukazał wtedy swoje dołeczki.

- Ktoś właśnie usiłował cię napaść, ale zrobić jakieś inne okropieństw- zamyślił się moment i dodał z pełnym dumy uśmiechem- a ja cię uratowałem.

Też się uśmiechnęłam, już nie było we mnie ani grama strachu. Nie wyglądałam na osobę, której ktoś usiłował zrobić coś złego. Teraz wyglądałam jak dziecko, które dostało upragniony prezent.

 Po części tak było.

- Jestem Adam- dodał.

- Emma.

Uśmiechnęliśmy się do siebie podając sobie dłonie.

- Więc dla tak szlachetnej osoby należy się nagroda- powiedziałam, posyłając mu czarujący uśmiech.

- Największą nagrodą będzie to, że pozwolisz zaprosić się na kolacje. Na przeciwko klubu jest świetna restauracja. Pasowałoby ci jutro o 7?

- Tak idealnie. Dobrze. Dziękuję bardzo za pomoc. Musze już wracać.

- Odprowadzić cię? Wiesz tak dla bezpieczeństwa? 

- Dla bezpieczeństwa zadzwonię po taksówkę.

Wstał, a potem złapał mnie za rękę i pomógł wstać. Był taki silny. Gdy się wyprostowałam nasze nosy prawie się dotknęły. W tym samym czasie odsunęliśmy się od siebie trochę.

- Więc dasz mi chwilę?- spytałam.

- Jasne.

Zadzwoniłam po taksówkę

- Będzie za dwie minuty- powiedziałam.

- Dla bezpieczeństwa poczekam z tobą.

- Tak chyba będzie najbezpieczniej.

Zaśmieliśmy się w tym samym czasie.

Przepuścił mnie, a potem wróciliśmy pod klub.

- Wiesz kim był ten facet?- spytałam przypominając siebie co się właściwie stało.

- Nie mam pojęcia, ale na pewno już się do ciebie nie zbliży- odpowiedział z powagą.

- No mam nadzieję.

Po chwili zobaczyłam swoją taksówkę.

- Moja taksówka.

Odwrócił się i też ja dostrzegł.

- Racja. Miło było cię uratować.

Zaśmiałam się.

- Tak ciebie tez miło było poznać.

Taksówka pojechała. Adam otworzył mi drzwi.

- Do jutra Emmo.

- Do jutra Adamie.

Wymieniliśmy się spojrzeniami i wsiadłam do auta.

Gdy wróciłam czułam się całkowicie inaczej. Rzeczywiście świat mi się trochę obrócił.
Szybko położyłam się spać, ale miałam problem z zaśnięciem. Moja głowa była zajęta układaniem dzisiejszego dnia. Dopiero po paru godzinach zasnęłam.

Gdy rano zadzwoniłam do Ammy to nie mogła uwierzyć, choć sama nie byłam pewna, czy to nie był sen.

Jak ze snuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz