Rozdział 3

186 9 0
                                    

Amma przyjechała do mnie do domu. Chciała dowiedzieć się najmniejszych szczegółów o moim "wybawcy". 

Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi zaprosiłam ja do kuchni na kawę. Usiadła przy blacie, który oddzielał kuchnie od jadalni. Zrobiłam dwie kawy z ekspresu, położyłam je na blat i podałam szarlotkę. Usiadłam naprzeciwko niej.

- A więc opowiadaj- odezwała się w końcu.

- Ale co?- Spytałam udając ze nie wiem o co jej chodzi.

Amma zmarszczyła lekko brwi, po czym na twarzy wyskoczył jej banan. 

- Więc, ma na imię Adam?- Spytała.

- Tak, pamiętasz tego faceta który, siedział obok nas przy barze? 

- Niezbyt- powiedziała trochę zamyślona. Chyba chciała przypomnieć siebie wczorajszy wieczór.

- No nieważne, ale to był on. Miał takie głęboko zielone oczy i kasztanowe włosy. Na początku wydawało mi się, ze są ciemniejsze. Ale przy świetle lamp okazały się dużo jaśniejsze. Gdy się uśmiecha na policzkach pojawiają się dołeczki, którym ciężko się oprzeć...
Mogłam tak mówić godzinami, ale Anna mi przerwała.

- Czekaj, czekaj..- zamyśliła się a chwilę, ale po upływie dwóch sekund dodała- czy ty się przypadkiem nie zakochałaś?
- Nie wiem, to działo się tak szybko. Do tego uratował mnie przed gościem, który nie wiadomo co by mi zrobił. Umówiłam się z nim na 7 w tej restauracji naprzeciwko klubu. Uważasz, że powinnam iść?

- Masz 23 lata i nie masz faceta. To twój obowiązek.

- No niech ci będzie. A jak wczoraj? Jak z Zackiem?

Uśmiechnęła się tak szeroko, że myślałam, że wypadnie jej szczęka.

- Wydaje mi się czy się rumienisz?- Spytałam z uśmiechem.

- Okazał się... Po prostu wspaniały!- Powiedziała podnosząc lekko głos.- Bawiliśmy się do 2. Zack odprowadził mnie do domu, ale nic nie próbował. Przez cała noc tańczyliśmy, gadaliśmy i głównie się śmieliśmy. Nie dotykał mnie, ani nie dawał jakiś chamskich propozycji. Był sobą. Dałam mu swój numer. I tak wiem, że męża nie znajdzie się na imprezie, ale może są wyjątki. A Zack musi być wyjątkiem. Czuje to- milknie

- I kto tu się zakochał- lekko się śmieje. 

- Czyli obie mamy dzisiaj randkę.

- Wow. Naprawdę zaprosił cię na kolację?.

- Jeszcze nie, ale to zrobi- przemknęła głośno ślinę.

- Więc co zakładzik?- Spytałam z wielkim uśmiechem na twarzy.

- No nie wiem czy ten twój Adam będzie cię chciał, jak się dowie jaka z ciebie hazardzistka- zaśmiała się, podając mi rękę.

- O to się nie martw- powiedziałam, ściskając jej dłoń. 

- To co zakupy?- Spytała.- Musimy wyglądać olśniewająco.

- Jasne.

Wystarczały nam trzy godziny. Bardzo się spieszyłyśmy. Kupiłam granatową rozkloszowaną sukienkę i beżowe szpilki, a Amma brzoskwiniową sukienkę z dużym dekoltem na plecach.
Wróciłyśmy do mnie. Położyłyśmy zakupy na łóżko w sypialni. I nagle usłyszałyśmy dzwonek telefonu Ammy. Spojrzałyśmy na siebie. Ammie zaświeciły się oczy, gdy zobaczyła kto dzwoni. Wysłała mi triumfalne spojrzenie. Rozmawiała chwilę, próbując się uspokoić. Gdy sie rozłączyła myślałam, że będzie skakać ze szczęścia, lecz tak się nie stało, przynajmniej nie na razie. Spochmurniała.

- Przykro mi..- powiedziała smutno. - Przegrałaś- nagle się ożywiła.- Zaprosił mnie!

Uśmiechnęłam się i ja przytuliłam.

- Wiedziałam, że to zrobi. Lubię się z tobą droczyć- powiedziałam jej do ucha.


Przygotowywałyśmy się razem. Anna wyglądała pięknie nałożyła czerwone szpilki które tak dobrze sukienki.

Pomalowałam ja i uczesałam. Ja też nie wyglądałam źle. Moje brązowe, wpadające w rudy, delikatne loki opadały za łopatki. Niebieskie oczy pomalowane delikatnie ale zjawiskowo komponowały się z butami i torebką od Anny. A sukienka robiła za kropeczkę nad "i". Teraz obie byłyśmy gotowe.

Pojechałam taksówką pod wyznaczone miejsce. Za szyby restauracji widziałam już czekającego na mnie Adama.

Jak ze snuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz