W mniemaniu Jurija weekendy zawsze za szybko się kończyły. Nim się obejrzał minął kolejny tydzień września, a on znowu siedział w szkolnej ławce. Maltretował dłońmi pomiętą kartkę papieru, próbując odreagować kłótnię z nauczycielką matematyki. Dostał pierwszą jedynkę z tego przedmiotu, bo zabrakło mu jedynie pół punktu, aby zaliczyć ten materiał. Nikomu nie powiedział, że tak naprawdę zapomniał o tej klasówce, bo to i tak było bez znaczenia. Nawet, gdyby pamiętał, nie uczyłby się, albo próbował zwalić winę na trudne przykłady. Nauczyciel nigdy nie miał racji, nawet gdy ją miał. Dla blondyna to zawsze uczniowie byli pokrzywdzeni przez system edukacji. Po cholerę jest obowiązkowa matura z matematyki? Codziennie w kalendarzu zaznaczał dni, w których nie przydał mu się wzór skróconego mnożenia, ani trygonometria.
Wszyscy uczniowie byli zajęci sobą, nikt nie chciał jeszcze bardziej denerwować Rosjanina. Nawet JJ powstrzymał się od wrednych komentarzy. Mieli między sobą niepisaną umowę, że rywalizują tylko pod względem ocen z rozszerzeń i na lekcjach wychowania fizycznego.
Kilka minut po dzwonku wszedł Jakov trzymający w ręku dziennik. Położył go na biurku i rozejrzał się po klasie. Phichit trzymał na kolanach telefon i udawał, że wcale go tam nie ma. Katsuki z zainteresowaniem słuchał opowieści zarumienionego Victora. Leroy rysował po zeszycie swojej dziewczyny, która wertowała podręcznik do fizyki. Rodzeństwo Sara i Michele Crispino siedzieli odwróceni do siebie plecami, prawdopodobnie obrażeni przez jakąś kłótnię. Chris i Mila poklepywali po plecach Georgia, który miał łzy w oczach. Anya kolejny raz go odrzuciła. Altin wyglądał przez okno, a Jurij nadal miętosił papier, patrząc się nienawistnym wzrokiem na tablicę.
Nauczyciel odchrząknął głośno by zwrócić na siebie uwagę. Wszystkie oczy skierowały się na niego. 3A bardzo lubiła swojego wychowawcę, chociaż ten czasami potrafił być dla nich wredny. Jednak mimo wszystko w pokoju nauczycielskim zawsze stawał w obronie swoich wychowanków. W ciągu dwóch lat załatwił im najciekawsze wycieczki, pomagał we wszystkich szkolnych konkursach, co skutkowało tym, że klasa zawsze zajmowała jedno z trzech najlepszych miejsc. Ciągle współpracował z uniwersytetami i wysyłał uczniów na różne warsztaty. Poza tym wymusił na nauczycielce matematyki, aby ta przepuściła Plisetskiego do trzeciej klasy, obiecując, że blondyn na pewno się poprawi. Z tego powodu był teraz na niego zły.
- Jurij, wyjaśnisz mi dlaczego twoją pierwszą oceną z matematyki jest jedynka? - spojrzał na niego, oczekując rzetelnej odpowiedzi.
- Nie wiem - blondyn burknął pod nosem i mocniej ścisnął kartkę - Po prostu nie umiem, nie lubię i nienawidzę matematyki.
- Ale wiesz, że matura z niej jest obowiązkowa, a takie usprawiedliwienie nie przekona egzaminatorów?
- Oczywiście, że ich nie przekona. Dla nich jesteśmy tylko kilkoma cyferkami. W dzisiejszym świecie nie liczą się już emocje ani uczucia - Georgi przyłożył dłoń do czoła, a z jego ust wydobył się szloch.
Jakov chwycił się za skronie i westchnął cierpiętniczo. Nie dziwił się, że koledzy z klasy nazywali go Werterem i wcale nie chodziło tutaj o to, że była to ulubiona książka Popovicha. Czasami nie miał cierpliwości do tych dzieciaków.
- Georgi, ja rozumiem, jak bardzo boli złamane serce, ale naprawdę, ludzie z CKE też na to nie patrzą - powiedział do chłopaka i z powrotem zwrócił się do Plisetskiego - Potrzebujesz kogoś do pomocy. Nie wytrzymam z tobą jeszcze jednego roku jeśli nie zdasz.
Blondyn prychnął, a wychowawca zaczął tasować uczniów wzrokiem.
- Ja nigdy nie zawrę sojuszu z wrogiem! - krzyknął JJ, gdy Jakov zatrzymał na nim spojrzenie.
Reszta osób nagle przestała się ruszać, jakby próbowali stać się niewidzialni. Nikt nie chciał być skazany na przebywanie sam na sam z wybuchowym nastolatkiem. Jedynie Otabek zdawał się nie zauważać, co dzieje się wokół.
- Altin - wychowawca spojrzał na niego - Może ty pomożesz Jurijowi? Masz rozszerzoną matematykę i bardzo dobre oceny.
Czarnowłosy skierował wzrok na mężczyznę. Nie podobał mu się ten pomysł. Marnowanie czasu z jakimś sportowym świrem, którego pasją jest krzyk nie było jego marzeniem. Jednakże nie mógł odmówić, ponieważ nie wiedział jak to zrobić, ani nie chciał okazać braku kultury, więc pokiwał twierdząco głową i wymruczał ciche dobrze.
Plisetsky też nie był zadowolony z takiego obrotu spraw. Nie miał zamiaru siedzieć nad matematyką z tym cichym nerdem, który pozostawał dla każdego zagadką od początku liceum. Po pierwsze, nie widział dla siebie szansy zrozumienia tego szatańskiego przedmiotu. Po drugie, nie chciał poświęcać na to czasu. Po trzecie, wolał biegać. Po czwarte, nie umiał siedzieć długo nad książkami. I mógłby wyliczać tak w nieskończoność, ale zadzwonił dzwonek oznajmiający przerwę.
***
Rosjanin przez resztę dnia w szkole starał się unikać swojego nowego korepetytora. Gdy tylko skończyła się ostatnia lekcja szybko wybiegł ze szkoły. Liczył na to, że uda mu się uciec przed Altinem, bo dwie ostatnie lekcje były rozszerzeniami, które mieli oddzielnie. Jednak nadzieja kolejny raz okazała się matką głupich. Otabek dogonił go, gdy próbował wsiąść na rower i podyktował sześć cyfr. Zdenerwowany blondyn kopnął pobliski kosz patrząc na ekran telefonu, na którym widniał numer Kazacha. W przypływie desperacji chciał go usunąć, jednak powstrzymał się, gdy doszedł do wniosku, że przecież jutro znowu się spotkają. Nie mógłby codziennie udawać, że gubi jego kontakt. Chociaż może? Nie, potrząsnął głową i zrezygnowany wszedł do domu zostawiając za sobą niebo, które pokryte było ciemnymi chmurami.
***
Otabek wpadł do mieszkania. Z jego czarnych spodni i białej koszulki kapała woda. Nie udało mu się uciec przed deszczem, który znienacka nawiedził miasto. Zamknął się w łazience, przebrał w suche ubrania i udał się do salonu, w którym Zarina oglądała jakąś bajkę, a mama czytała książkę.
- Nie wziąłeś ze sobą parasola? - spytała kobieta, gdy syn usiadł obok niej na kanapie.
- Nie, rano, gdy wychodziłem świeciło słońce i nie zapowiadało się na deszcz.
- Beka, czasami jesteś taki nieogarnięty. Wystarczyło sprawdzić pogodę - dziewczyna odwróciła się w stronę brata i przyłożyła mu do twarzy telefon, na którym widniała informacja o możliwości wystąpienia burzy - Naprawdę, dziwię się, że tak bardzo interesujesz się niebem, a nie potrafisz domyślić się, że będzie padać.
Otabek jedynie uśmiechnął się i wzruszył ramionami. Już mnóstwo razy tłumaczył siostrze, na czym polega różnica pomiędzy astronomią i meteorologią, ale ona dalej uparcie obstawała przy swoim.
- Wychowawca poprosił mnie, abym pomógł jednemu chłopakowi w nauce matematyki - powiedział czarnowłosy, chwytając do ręki butelkę z wodą.
- Czy to oznacza, że w końcu zaprosisz kogoś do domu? - Zarina radośnie klasnęła w dłonie.
- Kochanie, nie bądź taka wredna - powiedziała Konstancija.
- Tak, prawdopodobnie będę go tu zapraszać - Otabek spojrzał na siostrę zrezygnowanym wzrokiem.
CZYTASZ
He was a jock and he was a nerd
FanfictionJurij Plisetsky był zapalonym sportowcem, szczególnie upodobał sobie bieganie. Wiatr we włosach, szybkość, muskanie ziemi podeszwami butów, to dawało mu wolność. Otabek Altin był zapalonym nerdem, szczególnie upodobał sobie astronomię i fizykę. Obse...