Rozdział XV

1K 197 353
                                    

Przy moście stał Altin, który czekał na blondyna. Żałował teraz swoich słów, kiedy powiedział, że nic się nie stanie jeśli się spóźni, ponieważ sterczał tu już godzinę. Wiedział, że Rosjanin lubi chodzić do szkoły w kratkę, jednak i tak postanowił poczekać tutaj na niego. Pogoda była dzisiaj łaskawa, nie dręczyła ludzi deszczem ani wiatrem, więc przebywanie na dworze nie było takie straszne. Korciło go żeby wyjąć z torby jednego papierosa i zapalić, jednak starał się przestrzegać ustalonych przez siebie zasad. Obserwował miasto, które powoli budziło się do życia. Na ulicach pokazywało się coraz więcej aut, a chodniki zapełniały się uczniami śpieszącymi do placówek edukacyjnych. Chłodne powietrze drażniło jego usta, które co chwilę oblizywał zniecierpliwiony. Zawsze miał stuprocentową frekwencję i czuł, że dzisiaj zmieni się to dzięki Jurijowi. Gdzieś w oddali było słychać kłótnię dwóch ludzi, czarnowłosy domyślił się, że musieli mieć jakąś stłuczkę sądząc po ilości przekleństw. 

- Co ty tu robisz? Czemu nie jesteś w szkole? - usłyszał za sobą głos Jurija, który ubrany był jak rasowy biegacz. Altin zwrócił uwagę na każdy kawałek jego ciała odzianego w ciasne ubrania, których zadaniem było utrzymanie ciepła. 

- Czekam na ciebie. Umawialiśmy się, że idziemy razem do szkoły. - czarnowłosy odepchnął się od barierki i stanął przed blondynem. 

- Ach, zapomniałem. 

- Raczej zaspałeś.

- Tak, to też. 

Kazach zaśmiał się cicho i ruszył w stronę szkoły. Podążył za nim Jurij, który delikatnie chwycił go za rękę. Przez dwa dni planował ten ruch. Przez całe dwa dni wyobrażał sobie jak to robi. Wyobrażał sobie też inne rzeczy, ale teraz wolał nie przypominać sobie o nich. Altin uśmiechnął się, gdy poczuł na swojej dłoni przyjemne ciepło i spojrzał na chłopaka, dla którego patrzenie się na swoje buty stało się już tradycją. 

- Mieliśmy coś zadane? - spytał blondyn, spoglądając kątem oka na swojego rozmówcę. 

- Tak. Z matematyki kilka zadań i z podstawy polskiego interpretację wiersza. A co? 

- Nic. Zapomniałem - prychnął blondyn.

- Można było się tego spodziewać - Altin uśmiechnął się kącikiem ust i rozbawiony powstrzymał śmiech. 

- No bardzo śmieszne. Z polskiego mogę odpowiedzieć bez żadnych głupich notatek. 

- Nie wątpię, ale z matematyki tak łatwo ci nie pójdzie.

***

Tak jak powiedział Otabek, Jurijowi nie poszło z matematyki tak łatwo. Nauczycielka, jak na złość, akurat dzisiaj poprosiła go o pokazanie pracy domowej, której oczywiście nie miał. Nie pomogła nawet pomoc Altina, który oferował mu swój zeszyt, ponieważ blondyn nie potrafił ułożyć niczego zrozumiałego z całej plątaniny cyferek. 

Zdenerwowany postanowił zamknąć się w łazience i nie wychodzić z niej do końca lekcji. Mógł się zwolnić, jednak uznał, że to będzie zbyt łatwe posunięcie. Niech wszyscy wiedzą, że siedzi w szkole, i że nienawidzi nauczycielki matematyki, która chyba postanowiła zniszczyć mu życie. 

- Jurij - rosyjską wiązankę przekleństw przerwał spokojny głos Otabeka - Możesz już wyjść z tej łazienki. Lekcje się skończyły. I na wszystkich masz nieobecność. 

- Jebią mnie te nieobecności - zdenerwowany chłopak trzasnął drzwiami i wyrwał z dłoni czarnowłosego swój plecak - I tak sam sobie je usprawiedliwię. 

He was a jock and he was a nerdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz