Rozdział XIII

1.1K 190 181
                                    

Obłoki pary rozchodziły się po pomieszczeniu, rozprowadzając wilgoć na wszystkich przedmiotach, które znajdowały się w łazience. Gorące strugi wody spływały po plecach Jurija i rozluźniały jego mięśnie. Znowu postanowił opuścić pierwsze lekcje, tym razem na rzecz ciepłego prysznica.

Po kilkunastu minutach wszedł do salonu z ręcznikiem na głowie i przywitał się z dziadkiem, który kilka dni temu wyszedł ze szpitala. Mężczyzna nadal wyglądał jak okaz zdrowia i nic nie wskazywało na to, że niedawno leżał tutaj nieprzytomny. Blondyna niepokoiło to jeszcze bardziej. Gdyby dziadek chociaż odrobinę wyglądał, jak chory, mógłby wiedzieć czego się spodziewać. A tak może jedynie pilnować, by brał systematycznie całą masę leków, które przepisał mu lekarz. Rosjanin nie miał też pojęcia, co dokładnie się wydarzyło, ponieważ Nikolai podsumował to krótkim machnięciem ręki oraz słowami, iż teraz jest już dobrze.

A nic nie było dobrze. Jurija nadal dręczyły wyrzutu sumienia i obwiniał się za tą sytuację. Przeżył chwile całkowitego przerażenia i w jego głowie pojawiły się nieproszone myśli. Pierwszy raz dotarło do niego, że dziadek jest śmiertelny i kiedyś może go opuścić. Wcześniej nie dopuszczał do siebie takiej możliwości, nigdy nie wyobrażał sobie życia bez Nikolaia. Nawet zbliżające się studia nie skłoniły go do tego, aby zastanowić się nad swoją przyszłością. Dopiero teraz, wszystkie te rzeczy uderzyły w niego ze zdwojoną siłą. Wizja przyszłości oplotła go niczym bluszcz, który nieprzycinany rozrasta się i połyka to, co znajduje się na jego drodze. Dodatkowo nie pomagał fakt, że Otabek opiekował się nim przez te wszystkie dni. Owszem, podobała mu się jego obecność i to, że poświęcił się na tyle, iż nawet u niego nocował. Zarina też okazała się być bardzo pomocną i energiczną osobą. Jednak przez czarnowłosego miał ogromny mętlik w głowie. Nie wiedział, co do niego czuje. Co oznacza to przyspieszone bicie serca i chęć bliskości, ponieważ nigdy nie czuł czegoś takiego. Zawsze nienawidził ludzi i nikomu nie pozwalał przekraczać swojej granicy przestrzeni osobistej. Otabek już ją naruszył i Jurij zastanawiał się, czy mu się to podoba, czy też nie. Poza tym, nadal bał się tego, co chłopak mógł zobaczyć, gdy go przebierał. Altin nie podjął jeszcze tego tematu i Jurij miał nadzieję, że tego nie zrobi. Ta rzecz była dla niego tak delikatna, jak pęknięcia na porcelanie. Jeden niewłaściwy ruch i wszystko może się rozsypać.

- Yuraśka, idziesz dzisiaj do szkoły? - z zamyślenia wyrwał go głos dziadka. Tak bardzo pochłonęły go te wszystkie myśli, że nawet nie zauważył, iż od kilku minut siedzi na kanapie i patrzy się tępo w ścianę.

- Tak, tak. Tylko na późniejszą godzinę. A ty wziąłeś swoje leki?

- Wziąłem. Nie musisz się tak o mnie martwić, nie mam jeszcze sklerozy - odpowiedział mężczyzna, uśmiechając się pod nosem. 

- Będę się martwić tyle, ile to potrzebne - powiedział blondyn, nadymając wargi. 

- Oh, Yuraśka, czasami aż ciężko mi uwierzyć, że nie masz już dziesięciu lat. 

Rosjanin jedynie prychnął i ruszył ubierać się do szkoły. 

***

Listopad nigdy nie był łaskawy dla Warszawy, która w tym miesiącu przypominała betonowego potwora. Szare chmury i nagie drzewa odbierały cały jej urok. Jeśli chodzi o szkołę, ta dla Jurija o każdej porze roku wyglądała tak samo. Wielki, obrzydliwy budynek, nawet pomimo tego, że niedawno przeprowadzona była jego renowacja. Nie miał zamiaru przychodzić dzisiaj na matematykę, ale nie chciał zawodzić Otabeka, więc siedział teraz w tej odrapanej ławce i uśmiechał się pod nosem. 

- Czemu się uśmiechasz? Coś się stało? - spytał go Altin, który rzucił swoją torbę na stolik. 

- Czy musi się coś dziać? Nie mogę po prostu się uśmiechać? 

He was a jock and he was a nerdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz