Rozdział XII

1K 182 133
                                    

Jurij obudził się z potwornym bólem głowy. Rozejrzał się po pomieszczeniu i rozpoznał w nim swoją sypialnię. Nie pamiętał jak się w niej znalazł, ostatnim zarejestrowanym przez niego wydarzeniem był Otabek, który przykrył go kocem na kanapie. Podparł się na łokciu i próbował podnieść, jednak przeszywający ból z powrotem go unieruchomił. Postanowił poleżeć jeszcze chwilę i popatrzeć się w sufit. 

Wczorajsza wizyta Altina całkowicie go zaskoczyła. W ogóle nie miał ochoty by ktoś go odwiedzał, a ten nie dość, że to zrobił to jeszcze postanowił zostać sobie na dłużej. Naprawdę chciał go wyrzucić, ale był tak wykończony, iż nie dał rady kłócić się z nim dłużej. Te cztery dni pozostawały w jego głowie wielką pustką. Nie pamiętał dokładnie co robił. Popadł w zimny letarg. Każda, nawet najmniejsza czynność, wydawała się niemożliwa do wykonania. Bał się ruszać, otoczył się lepkim bezruchem, którym chciał ochronić się przed tym, co się wydarzyło. Ani razu nie zapalił świateł i zasłonił wszystkie zasłony. Półmrok wydawał mu się bardzo przyjemny, odnosił wtedy wrażenie jakby cały czas znajdował się w półśnie. Czekał na moment, aż się wybudzi i znowu zobaczy uśmiechniętego dziadka, siedzącego na kanapie w salonie. Nie potrafił przemóc się i iść do szpitala, chociaż wiedział, że powinien. Bał się tego, co może go tam czekać. Podał ratownikom swój numer telefonu, kilka razy dzwoniły do niego obce numery, ale nie odbierał ich, przerażony tym, co mógł usłyszeć. Dopiero Otabek wyrwał go z tej galarety otępienia. Jego stalowy głos i zimne powietrze, które za sobą wniósł otrzeźwiły jego umysł. 

Znowu spróbował wstać. Położył stopy na chłodnej posadzce i zakręciło mu się w głowie. Przez szparę w zasłonach wpadało delikatne, poranne światło, w którym tańczyły drobinki kurzu. Blondyn po chwili zorientował się, że nie ma na sobie dresów, a jego koszulka jest czysta. Wystraszony położył rękę na brzuchu. Odsłonił kawałek koszulki i wydał bezdźwięczny jęk. Jeszcze tego mu brakowało. Podniósł się i przez przypadek strącił z szafki szklankę z wodą. W tej samej chwili do pokoju wpadł Otabek, który rzucił się w jego stronę i pomógł wstać. 

- Wszystko w porządku? - spytał nie odrywając wzroku od twarzy blondyna. 

Miał na sobie te same ubrania, jednak jego wygląd nie miał nic do zarzucenia. Wyglądał jakby wczoraj nie wydarzyło się nic, co nim wstrząsnęło. Jurij podejrzewał, że musiał wziąć prysznic, gdy on jeszcze spał. 

- Tak, tylko zakręciło mi się w głowie - odpowiedział chrapliwym głosem rozrywając skórki na zaschniętych wargach. Zauważył, że oczy czarnowłosego podążają na jego brzuch i znowu przykrył go ręką, tak jakby chciał ukryć jego istnienie. 

- Dobrze. Chodź do kuchni, zrobiłem śniadanie. 

Rosjanin podążył za nim, uprzednio zakładając czyste spodnie. Wszedł do pomieszczenia i zmrużył oczy przez ostre światło. Kuchnia była doprowadzona do całkiem znośnego stanu. Otabekowi ciężko było posprzątać cudze mieszkanie. Nie wiedział, gdzie co ma odkładać, więc ułożył równo na blacie wszystkie przedmioty, które z pewnością miały przydzielone swoje szafki. Altin nie chciał ich przeglądać, ponieważ uznał, że byłoby to nie na miejscu. Wystarczy już, że sam wprosił się do mieszkania. 

Na stole leżały dwa talerze z ciepłą jeszcze jajecznicą. Kazach nie potrafił zrobić niczego lepszego z nikłych zapasów, jakie znajdowały się w lodówce, jednak dla Plisetskiego, który od kilku dni żywił się tylko zupkami w proszku, było to najlepsze danie na świecie. Usiadł do stołu i zagłuszył burczenie w brzuchu stukaniem widelca.  

Altin obserwował go uważnie. W nocy przespał tylko parę godzin, ponieważ co chwilę sprawdzał, czy z chłopakiem wszystko jest w porządku. Postanowił nie podejmować tematu tego, co zobaczył, kiedy go przebierał. Kiedy napisał do Zariny, że nie będzie go w nocy w domu ta od razu zadzwoniła, ale nie odebrał, dopóki nie przeniósł chłopaka do jego sypialni. Siostra była mocno zaniepokojona i oświadczyła, że zaopiekuje się Jurijem, gdy Altin będzie chciał wrócić na chwilę do domu. Oczywiście czarnowłosy dostał też spory wykład o tym, że ona zawsze ma rację i powinien się jej słuchać, gdy mówi, że ma coś zrobić. 

He was a jock and he was a nerdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz