Podobno pierwszy tydzień szkoły jest zawsze najgorszy. Mógł to potwierdzić Jurij, który zaspał na lekcje. Postanowił sobie, że w tym roku naprawdę się przyłoży, w końcu czeka go matura, decydowanie o przyszłości i cała ta reszta. Jednak na postanowieniach się skończyło. Na zegarku widniała godzina dziewiąta, a zajęcia rozpoczynały się o ósmej. Przegapił już matematykę i raczej nie zamierzał iść też na angielski. Takie nagłe przestawienie się z wstawania o późnych godzinach, na zrywanie się z łóżka o wschodzie słońca nie było łatwe. Szczególnie dla blondyna, który właśnie leniwie przeciągał się w swojej pościeli. Dziadka nie było już w domu, więc będzie udawał, że nic się nie stało i sam napisze sobie usprawiedliwienie.
Rzucił okiem na kartkę z planem lekcji, która była powieszona nad biurkiem. Na trzeciej godzinie miał wychowanie fizycznie. Tak, tego nie mógł opuścić. Czasami żałował, że nie poszedł do szkoły sportowej i wylądował w jednym z warszawskich liceów na profilu humanistycznym. Nie widział siebie na biol-chemie, rozcinanie żab, kody genetyczne, zabawy z mikroskopem, jakoś go nie pociągały. Mat-fiz, skomplikowane wzory, ogrom cyferek, ogólnie matematyka, zdecydowanie nie. Rozszerzenie językowe wydawało mu się nudne, wiedział, że ciągła nauka słówek w końcu doprowadziłaby go do szału. Informatyka połączona z WOS-em? Blondyn nie umiał usiedzieć w szkole na lekcjach, a co dopiero spędzać godziny przed komputerem. I tym oto sposobem zostało rozszerzenie z językiem polskim i historią.
W gruncie rzeczy przez dwa lata nauki zdążył polubić literaturę, jednak nie potrafił przeczytać żadnej książki. Swój telefon miał zapełniony audiobookami, których słuchał podczas biegania. Nikomu nie przyznawał się do tego i cały czas pałał udawaną nienawiścią do swojego rozszerzenia. Oczywiście pomimo tego nadal zdobywał dobre oceny z rozprawek, aby udowodnić JJ'owi, że jest od niego lepszy. Nie przepadał za tym chłopakiem od rozpoczęcia roku w pierwszej klasie, kiedy pomylił go z dziewczyną i nazwał wróżką. Od tamtej pory już prawie każdy kojarzył go z tym durnym przezwiskiem. A on nie jest żadną głupią wróżką, może być gepardem. Pięknym kotem, który szybkość ma we krwi.
Zwlókł się z łóżka i będąc jeszcze w półśnie poczłapał do łazienki, w której przywitał go mały tygrysek na kubku, ze szczoteczką do zębów w lamparcie cętki. Leniwymi ruchami wykonał poranną toaletę. Gdy związywał włosy gumką pod jego nogami zacząła plątać się kotka, która wyśpiewywała żałosne arie, domagając się jedzenia. Wrzucił jej do miski gotowanego kurczaka z wczorajszego obiadu i poszedł ubrać swój strój gimnastyczny, a do plecaka wrzucił normalne ubranie, aby później się w nie przebrać.
- Pa, pa Pusiu, bardzo Cię kocham. Pamiętaj, bądź grzeczna - powiedział chłopak przed wyjściem z domu i przekręceniem kluczyka w drzwiach.
Kotka jedynie spojrzała na niego pobieżnie i wróciła do jedzenia. Był to już jej drugi posiłek i cieszyła się, że udało się jej przechytrzyć domowników. Dobrego kurczaczka nigdy za wiele.
***
Czy może być coś gorszego niż gorący wrześniowy dzień i świadomość, że zaraz wyląduje się w szkole? Jurij, który właśnie pokonywał drogę, która prowadziła go do przystanku, stwierdził, że nie. Okolica w której mieszkał razem z dziadkiem była spokojna. Niedaleko znajdowały się dwa boiska, na których lubił biegać wieczorami, gdyż były dobrze oświetlone i często przychodzili tam ochroniarze, więc nie musiał obawiać się jakiś podejrzanych typów. Kawałek dalej mieścił się park, przez który przepływała Łacha Potocka, którą mieszkańcy nazywali kanałkiem. Gdy był jeszcze w podstawówce uwielbiał, gdy dziadek zabierał go tam i pozwalał maczać kostki w chłodnej wodzie oraz karmić kaczki ziarnami. Blondyn minął wysokie bloki i pomyślał, że cieszy się, iż mieszka w małym segmencie, który ma kawałek własnego podwórka. Świadomość życia z tyloma ludźmi w jednym budynku jakoś nie specjalnie mu się podobała.
CZYTASZ
He was a jock and he was a nerd
FanfictionJurij Plisetsky był zapalonym sportowcem, szczególnie upodobał sobie bieganie. Wiatr we włosach, szybkość, muskanie ziemi podeszwami butów, to dawało mu wolność. Otabek Altin był zapalonym nerdem, szczególnie upodobał sobie astronomię i fizykę. Obse...