Aleksiej podskoczył, kiedy z klatki schodowej wyszedł Otabek. Przygryzł popękaną z zimna wargę i krzyknął za nim, jednak odwrócił się starszy mężczyzna, który przechodził obok z psem. Czarnowłosy zupełnie go zignorował. Chłopak nie chciał dać za wygraną. Gdy zobaczył go po tylu latach, zrozumiał jak bardzo był głupi, pozwalając sobie ulec opinii rówieśników. Zaprzepaścił piękną przyjaźń, młodzieńczą miłość, tylko dlatego, by uzyskać przychylność okrutnych dzieciaków. Nie obchodził go ten cały Jurij, nie znał Otabeka tak jak on, nie dzielił z nim brutalnej przeszłości, jakiej doświadczył czarnowłosy. Nie widział jak Altin płakał z bezsilności i jak za każdym razem powstawał jeszcze silniejszy ze swoich popiołów. I nie chciał pozwolić Jurijowi tego doznać.
Aleksieja dręczyły wyrzuty sumienia, których nie mógł złagodzić przez nagłe zniknięcie Altina. Obwiniał się o to, chociaż było to całkowicie absurdalne. Z czasem odkrył, że po prostu się bał. Bał się uczuć jakimi obdarował go Otabek, bał się swoich własnych uczuć, które podczas jego nieobecności urosły do ogromnych rozmiarów. Po części zgubił się w swoich wyobrażeniach i sam nie wiedział, co jest prawdziwe, a co stworzył sobie w głowie.
Nie kontrolował się, gdy wychodząc z dworca zobaczył go tam. Stojącego pośród tłumu obcych ludzi, smętnie patrzącego za zielonym samochodem. Miał ochotę od razu podbiec, przeprosić za wszystkie krzywdy, jakie mu wyrządził i przysiąc, że teraz jest zupełnie innym człowiekiem.
- Otabek! Proszę cię wysłuchaj mnie - krzyknął i szarpnął go za rękaw czarnego płaszcza.
- Nie mamy już sobie nic do powiedzenia - jego ton głosu zmroził Aleksieja bardziej niż grudniowe powietrze.
- Nie możesz tak po prostu teraz odejść! Nie zrobiłem nic złego, to ty nie powiedziałeś mi o tym, że ten głupi blondyn się w tobie kocha!
Nazwanie Jurija głupim sprawiło, że na beznamiętnej twarzy Otabeka przemknął cień wściekłości. Podszedł do stojącego przed nim chłopaka i spojrzał na niego z góry.
- Nigdy nie waż się obrażać przy mnie Jurija. Rozumiesz? Nie jesteś godzien nawet wymawiać jego imienia. Przykro mi, że dopiero po tylu latach odezwały się w tobie wyrzuty sumienia, kiedy wcześniej urządziłeś mi piekło w szkole ze swoimi kochanymi przyjaciółmi.
Czarnowłosy odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie prawie biegnąc, byle tylko znaleźć się jak najdalej od niego. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki i miał zamiar trzymać się tego przysłowia z całych sił. Zacisnął mocniej szalik na szyi, aby nie kusiło go odwracanie się w tył.
Aleksiej opuścił bezwiednie ręce wzdłuż ciała i patrzył na odchodzącego chłopaka, dopóki łzy nie zamazały mu jego widoku.
***
Słońce bardzo szybko uciekło za horyzont, jakby samo miało dość zimna i wiecznego śniegu wymieszanego z błotem, które czule oklejało auta, budynki, chodniki i buty. Z każdej strony zerkały na Otabeka wesołe renifery, kolorowe lampki i udekorowane choinki. Na telebimach wyginały się modelki, przekonując, że to ich prezent jest najlepszy.
Przygnębiało to czarnowłosego. Chciałby teraz szukać prezentu dla Jurija, a nie sposobu, dzięki któremu ten zgodziłby się go wysłuchać. Wyrzuty sumienia uderzyły w niego z podwójną siłą, kiedy pomyślał, że blondyn musiał czuć się tak samo, gdy on sam mu nie odpowiadał. Bezsilność była przygniatająca jak ciążące w jego plecaku książki.
Nie zdziwił się, kiedy w szkole nie zastał Jurija. On sam nie chciałby się teraz widzieć, jednak szyby uparły się, aby nie mógł zgubić swojego odbicia. Przejeżdżające obok auto ochlapało jego spodnie, jednak zdawał się tego nie zauważyć. Przeklinał się w myślach za swoją głupotę.
Stanął na skrzyżowaniu dróg, z której jedna szła w stronę jego domu, a druga Jurija. Chciał iść do jego mieszkania i nie pozwolić mu odejść, dopóki nie powiedziałby całej prawdy. Rozejrzał się dookoła, szukając czegoś, co pomogłoby mu podjąć decyzję i jego wzrok padł na małą kwiaciarnię po drugiej stronie ulicy. W szybie stały bukiety róż, chryzantem, wrzosów i lilii, a w prawym rogu, przygniecione przepychem innych kwiatów, malutkie niezapominajki. Nieśmiało wychylały się zza wielkich liści orchidei, jakby prosząc, by o nich nie zapomniano.
Otabek wszedł do środka i poprosił sprzedawczynię o ten mały bukiecik. Ekspedientka uśmiechnęła się miło i powiedziała, że ma szczęście, ponieważ były to ostatnie niezapominajki. Podał jej idealnie wyliczone pieniądze, pochwalił wystrój kwiaciarni i życzył pracownicy miłego dnia, która zarumieniła się speszona jego kulturą.
- Jestem pewna, że kobieta obdarowana tymi kwiatami nie zapomni takiego dżentelmena. - powiedziała, wygładzając beżową spódniczkę.
- Również mam nadzieję, że nie zapomni i mi wybaczy. - czarnowłosy spojrzał na kwiaty i wiedział, że podjął słuszną decyzję.
***
Firanka powiewała lekko, poruszana wpadającym przez okno wiatrem. Niezadowolona Pusia weszła pod kołdrę, wystawiając jedynie pyszczek. Podłoga była zawalona rzeczami z półek, które w napadzie złości i smutku zostały zrzucone przez Jurija. Nikolai zdążył się domyślić, że powodem tej agresji było coś związanego z Otabekiem. Czarnowłosy nie pojawił się od dwóch tygodni, a Jurij stał się milczący i rozdrażniony.
Blondyn nie spodziewał się takiego obrotu spraw, ale może właśnie na tym polegała pierwsza miłość. Miała łamać serce, rozdzierać uczucia i spalać emocje. Jurij czuł jak ogień pozostawił w nim suche popioły, a na horyzoncie nie było żadnego feniksa. Chciałby wrócić do czasów pierwszej klasy liceum, kiedy Otabek był dla niego tylko interesującym nerdem, odwiedzającym sklep z częściami do motorów. Ciekawość nie była tak wymagająca jak miłość. Mógłby skończyć szkołę i zapomnieć, że ktoś taki jak Altin w ogóle istniał. A tak miał wrażenie, że doznana krzywda, będzie ciągnąć się za nim przez długi czas.
Po części nie miał mu tego za złe. Skoro Aleksiej był jego pierwszą miłością, Otabek musiał czuć to samo, co on teraz, kiedy ten tak dotkliwie go zranił. Może nie byli sobie przeznaczeni, a on był czarnowłosemu potrzebny jedynie do tego, aby uświadomił sobie, że Aleksiej jest prawdziwym wybrankiem jego serca.
Obrócił się na drugi bok i wyciągnął leżący pod poduszką szalik. Zapach stracił na intensywności, jednak wyobraźnia sama dopowiedziała sobie brakujące części. Papierosy, które palił, gdy opierał się motor. Gorzka czekolada jego oczu. Delikatne perfumy i smar, który przypomniał mu o opowieściach pod gwiazdami. Im żarliwej o nim myślał, tym więcej łez spływało po jego policzkach, a ochota zadzwonienia stawała się fizycznym bólem. Ignorowanie wiadomości i telefonów Otabeka była dla niego prawdziwą udręką, jednak nie potrafił się przemóc. Bał się, że to co usłyszy, doszczętnie zniszczy resztki nadziei.
***
Ręce Otabeka trzęsły się, kiedy stanął przed drzwiami do mieszkania Jurija, co sprawiło, że kilka błękitnych płatków spadło na kamienną posadzkę. Stał już tutaj dwadzieścia minut i czuł na sobie przenikliwy wzrok sąsiadki z naprzeciwka. Odwaga, która towarzyszyła mu w kwiaciarni odleciała gdzieś do ciemnego nieba.
Jego telefon zawibrował w kieszeni, a na ekranie wyświetliło się imię Aleksieja. Altin odrzucił połączenie i poczuł w sobie pokłady złości. Nie może pozwolić by jego przeszłość zaważyła na przyszłości. Musiał walczyć o Jurija. Tylko on sprawiał, że emocje, które zawsze w sobie dusił wylewały się z niego jak z wanny przepełnionej miękką pianą. Wprawiał jego serce w szaleńczy rytm i rozpalał ciało. Ciemne zakamarki jego umysłu wypełniał szmaragdowym blaskiem.
Niepewnie nacisnął dzwonek i zamknął oczy, próbując uspokoić nieregularny oddech.
CZYTASZ
He was a jock and he was a nerd
FanfictionJurij Plisetsky był zapalonym sportowcem, szczególnie upodobał sobie bieganie. Wiatr we włosach, szybkość, muskanie ziemi podeszwami butów, to dawało mu wolność. Otabek Altin był zapalonym nerdem, szczególnie upodobał sobie astronomię i fizykę. Obse...