Rozdział XIV

1K 188 319
                                    

Zarina grzebała w szafie swojego brata, co chwilę wyrzucając z niej jakieś ubrania. Wydawała się być bardziej podekscytowana od Altina. Za punkt honoru postawiła sobie wybranie odpowiedniego stroju dla czarnowłosego. Żałowała, że nie może iść z nim. Jej brat pierwszy raz od dwóch lat wychodził gdzieś indziej niż do obserwatorium, czy innych naukowych obiektów. To naprawdę ogromny przełom. 

- Beka, chodź tutaj. Przymierz to - krzyknęła i rzuciła w jego stronę czarne spodnie z dziurami na kolanach, koszulkę, którą dostał na urodziny od Jurija oraz czarny, rozpinany sweter - Będziesz wyglądać bardzo ładnie. No, już już. Idź, a ja jeszcze poszukam jakiś dodatków. - dziewczyna popchała go w stronę łazienki i rzuciła się w kierunku szafki nocnej. 

Czarnowłosy cieszył się, że ma siostrę, która pomaga mu w tak ważnej dla niego rzeczy. Chciał wyglądać dobrze, chociaż nie przyznał się do tego nawet przed samym sobą. Spojrzał w lustro dokładnie oglądając swoją twarz. Na szczęście była czysta, bez żadnych nieproszonych gości, więc nie musiał babrać się z korektorem. Starannie ułożył włosy i spryskał je małą ilością lakieru, tak żeby trzymały się na swoim miejscu i jednocześnie nadal pozostawały żywe. Zaczerwienił się, gdy pomyślał, iż naprawdę stara się tak, jakby szedł na randkę. Opuścił łazienkę i zderzył się z Zariną, która podała mu do ręki mały zegarek na skórzanym pasku. 

- Masz, załóż jeszcze to - powiedziała i tym razem zaczęła grzebać w szafce z butami. - Trampki nie, glany nie, to dziwne też nie - mruczała pod nosem układając obok siebie coraz więcej butów - O! Tak! Te będą idealne - wyjęła ciemnobrązowe, wiązane sztyblety i rzuciła je w stronę brata, który złapał je w ostatniej chwili przed zderzeniem z podłogą.

Cały hałas jaki narobili zainteresował ich mamę, która wyszła z salonu. 

- Co wy tu robicie? Tłuczecie się już od godziny - spojrzała na nich uśmiechając się pod nosem.

- Beka idzie na randkę! - Zarina odezwała się zanim zdążył zrobić to Otabek. 

- Nie prawda, żadna randka. Po prostu przyjacielskie spotkanie. 

- Tak, oczywiście, a od dwóch godzin to ja się szykuje - dziewczyna rozbawiona wybuchnęła śmiechem. 

- Wiesz Beka, chyba wierzę Zarinie - kobieta również zaśmiała się, jednak ciszej niż jej córka. 

***

Altin nie był jedyną osobą, która miała problem z wyborem ubrania. Jurij też borykał się z tą trudnością, jednak nie miał siostry, która mogłaby mu pomóc. Zdenerwowany chwycił do rąk czerwoną bluzę, którą założył przez głowę nie chcąc męczyć się z głupim suwakiem, jednak po chwili pozbył się jej i rzucił w kąt pokoju. Cały czas powtarzał w myślach, że to nie jest żadna głupia randka, ale działało to w odwrotny sposób. Nie uspokajało go, jedynie jeszcze bardziej krępowało. Jak tak dalej pójdzie spóźni się, pomimo tego, że od rana miał mnóstwo czasu. W końcu chwycił do ręki bluzkę z lamparcimi cętkami, a na nią zarzucił czarną bluzę. Następnym elementem były spodnie, chwycił do ręki ciemne dżinsy i zaczął skakać po całym pokoju próbując je założyć. 

- Juraśka, wszystko w porządku? - z sąsiedniego pokoju dobiegł go głos zaniepokojonego hałasami dziadka. 

- Tak, zakładałem spodnie - krzyknął w odpowiedzi i skierował się do przedpokoju.

Zostało mu tylko dziesięć minut do umówionej godziny. Wyleciał z domu jak oparzony i pobiegł w kierunku mostu, koło którego mieli się spotkać. Związane wcześniej w kucyka włosy zaczęły się rozwiewać, a na jego twarzy pojawiły się rumieńce od szaleńczego biegu, który w trampkach był szczególnie niewygodny. 

He was a jock and he was a nerdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz