Rozdział XXIV

361 67 62
                                    

Juriij nie mógł uwierzyć, gdy dziadek wszedł do jego pokoju i oznajmił, że Otabek czeka na niego w przedpokoju. Wyskoczył z łóżka i zatrzymał się, trzymając rękę na chłodnej klamce. Spotkanie z prawdą znajdowało się kilka kroków dalej. Serce waliło mu, jakby zaraz miało znaleźć się pod jego stopami. Pragnął wymazać z pamięci obraz całującego się z kimś innym Otabeka i wyjść do niego uśmiechając się szeroko, jak to miał w zwyczaju. Wytarł nos rękawem bluzy i wyszedł. 

Stanął przed czarnowłosym i utkwił wzrok w podłodze, bojąc się na niego spojrzeć. Z tyłu mieszkania dobiegł ich głos zamykanych drzwi. Nikolai zniknął w swojej sypialni, dając im odrobinę prywatności. 

- Jurij... - Otabek podszedł i bliżej i wyciągnął dłoń, chcąc dotknąć twarzy blondyna, ale szybko ją cofnął. 

Przez ciało Jurija przeszedł dreszcz na dźwięk głosu, który przepełniony był dogłębnym smutkiem. Czuł jak łzy zbierają się pod jego powiekami i szybko znajdują ujście. Kątem oka dostrzegł błękitne płatki, które dryfowały pomiędzy nimi, oddzielając ich niby morze. 

- Ja... Nie... Proszę... - słowa plątały się z językiem czarnowłosego i nie wiedziały jak mają się ułożyć, aby stworzyć sens, który chciał przekazać stojącemu przed nim chłopakowi. 

Chłodne powietrze wpadało przez otwarte drzwi, których Altin nie zamknął za sobą, podświadomie zostawiając sobie drogę ucieczki. Jednak teraz nie chciał nigdzie odchodzić. Nie mógł pozwolić, by Jurij znowu zniknął z jego serca. Zrobił krok naprzód i wcisnął w blade dłonie mały bukiecik. 

- To już przeszłość. Przysięgam, że nigdy nie chciałem do niej wracać - wypowiedział te słowa, podnosząc twarz blondyna. 

Ich oczy spotkały się na chwilę, jednak Jurij szybko odwrócił wzrok. Nie potrafił uwierzyć, że cały jego smutek zniknął po kilku wypowiedzianych przez Altina słowach. Jednocześnie pragnął schować się w jego ramionach i zatrzasnąć mu drzwi przed nosem. 

- Proszę wysłuchaj mnie - Otabek wypowiedział te słowa głośno - Aleksiej jest cholernym dupkiem, który wykorzystał moje słabości, ale one również są już przeszłością. Bo to ty pomogłeś mi je pokonać. Nie chcę nikogo innego. Tylko ty znaczysz dla mnie tyle co gwiazdy. 

Teraz trzymał już obie jego ręce, a niezapominajki spadły na podłogę. Otabek wciągnął głęboko powietrze, jak po przepłynięciu długiego dystansu. 

- Nie pozwolę ci ode mnie odejść przez moją głupotę. 

Jurij po prostu stał i patrzył się na niego zaszklonymi oczami. Dla Altina ten brak reakcji był przytłaczający, chciałby usłyszeć chociaż jedno słowo, nawet jeśli byłoby to pożegnanie. Widział jak blondyn walczy ze sobą, a emocje targają nim i nie pozwalają ruszyć się z miejsca. Rosjanin oparł czoło na jego klatce piersiowej. Miał tak po prostu mu wybaczyć? Widział w jego oczach, że to co mówi było szczere. Zaczął uderzać pięściami w Altina, a ten stał spokojnie, przyjmując zadawane mu ciosy, które z każdą chwilą stawały się coraz słabsze. 

- Otabek... - wyszeptał cicho w jego płaszcz - Jak mogłeś mi to zrobić. 

- Przepraszam. Tak strasznie cię przepraszam. Jestem idiotą. -  Otabek objął go ramionami i zamknął w ciasnym uścisku. 

- Kocham cię ty zasrany idioto - blondyn odwzajemnił objęcie.

- Ja Ciebie też kocham, jak gwiazdy na niebie.

Była to prawdziwa miłość, oboje nie mogli temu zaprzeczyć. I tylko oni sami mogli nawzajem się uleczyć. 

Jurij stanął na palcach próbując dosięgnąć ust wyższego chłopaka. Gdy tylko poczuł jego ciepłe wargi cała złość i smutek rozpłynęły się niczym poranna mgła. Miał wrażenie, że jego ciało wypełnia gorącą, gorzka czekolada. Wplótł swoje palce w krucze włosy i przyciągnął twarz Altina bliżej swojej. Jego cierpkie łzy wymieszały się ze słodką śliną. Przylgnął do niego całym sobą. Ich dusze mieszały się ze sobą, a serca biły w szaleńczym rytmie, pobudzane rozkwitającymi w ich głowach kwiatami miłości. 

Otabek czuł jak jego skóra naznaczona szorstkimi wyrzutami sumienia, zostaje oczyszczona. Miękkie wargi Jurija nie odrywały się od jego własnych nawet na sekundę, nie zmniejszały dystansu, jakby bojąc się, że znowu stracą to, czego potrzebują. Czarnowłosemu zmiękły kolana, a ramiona ugięły się jeszcze mocniej przyciskając do siebie Rosjanina, który z przymkniętymi oczami wyglądał, jakby właśnie znalazł się w innym świecie. Już zawsze będzie o niego walczyć, wydawało mu się, że jego ciało i serce rośnie za każdym razem, gdy ich języki spotykały się ze sobą. 

Pocałunek przepełniony był gorzkimi łzami, bolesnym przebaczeniem i zniewalającą tęsknotą. Upajali się tą miłością, dopóki zabrakło im powietrza i obaj łapczywie musieli go zaczerpnąć.

- Juriju Plisetsky, już nigdy cię nie opuszczę. 

Odpowiedział mu delikatny uśmiech.

***

Otabek wszedł do domu, czując się jak zupełnie inny człowiek. Usunął z kontaktów numer Aleksieja już ostatecznie pozbywając się go ze swojego życia. Wydawało mu się, że gwiazdy świeciły dzisiaj szczególnie jasno, a miasto zrobiło się piękniejsze.  Przykryte cienką kołdrą śniegu i ciepłem ulicznych latarń. Ludzie uśmiechali się częściej niż zwykle. Szyby wieżowców były czystsze, a świąteczne lampki świeciły kolorowo jak jego szczęście. 

Przywitał się z Zariną, która od razu poleciła za nim do pokoju. 

- Musisz mi wszystko powiedzieć! - siadła obok niego na łóżku i wpatrywała się w niego przenikliwym wzrokiem. 

- Nie straciłem go. - Otabek uśmiechnął się szeroko, rozkoszując się tymi słowami - Podarowałem mu bukiet niezapominajek. 

- Zawsze wiedziałam, że w głębi serca jesteś romantykiem. Tak samo jak wiedziałam, że Jurij ci wybaczy. Jesteście sobie pisani.

Zarina była równie szczęśliwa, co jej brat. Patrzenie na to jak męczył się przez te dwa tygodnie, bolało nawet ją. Tęskniła za radosnym Otabekiem, którym stał się przy Juriju. Widziała jak Aleksiej miesza mu w głowie i wysysa z niego całą pogodę ducha, jaką ofiarował mu blondyn. 

- Miłość to naprawdę skomplikowana rzecz. Nie wiem czy chcę się zakochiwać. 

- Uwierz mi warto się zakochać, nawet jeśli trzeba trochę pocierpieć. 

Otabek uśmiechnął się widząc, że na ekranie telefonu wiadomość od Jurija i wiedział, że tej nocy będzie już mógł spać spokojnie. 

He was a jock and he was a nerdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz