W klasie panowała cisza, gdy Isabella pomagała wejść swojemu chłopakowi do sali. Leroy tak niefortunnie spadł ze schodów, że złamał nogę i miał ją teraz unieruchomioną gipsem. Jurij zakrył usta dłonią, by stłumić śmiech. Zastanawiał się, jak można być takim idiotą, żeby przez upadek złamać sobie kość. Jean zmierzył go morderczym spojrzeniem. Planował już zemstę, którą wcieli w życie na wychowaniu fizycznym.
- Dlaczego tak bardzo go nienawidzisz? - spytał Otabek, który jako jedyny nie był zainteresowany Leroy'em.
- No nie wiem, może dlatego, że jest idiotą i nazywa mnie wróżką - Plisetsky prychnął i uderzył telefonem o ławkę.
- No nie wiem, wyglądasz jak wróżka. Oczywiście wtedy, kiedy się nie denerwujesz - czarnowłosy spojrzał na chłopaka, opierając głowę na ręce.
- Super - burknął Rosjanin, ukrywając pod grzywką czerwony rumieniec.
- O matko! Uśmiech Jurij! - Phichit ruszył w ich kierunku, gdy tylko zobaczył, jak Altin wywołuje zakłopotanie na twarzy blondyna.
Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk robionego zdjęcia i wściekły warkot Plisetskiego. Czy Otabek naprawdę musiał mówić takie rzeczy przy ludziach?
***
Lekcje ciągnęły się dzisiaj jak krew z nosa. Na zewnątrz pogoda rozsiewała senną atmosferę, która rozleniwiała uczniów. Dzisiaj prawie wszystko denerwowało Jurija. Mila, która łaziła za nim jak pies i ciągle wypytywała o Altina. Nie rozumiał, o co jej chodziło, zakochała się w nim? Katsuki i Viktor, którzy co chwilę migdalili się w różnych zaułkach szkoły twierdząc, że nie mogą się powstrzymać, ponieważ mają kolejną rocznicę związku. Dwie godziny matematyki doprowadziły go na skraj wytrzymałości i nawet język polski nie dał mu ukojenia. Blondyn miał ochotę rozszarpać wszystko, co stanęło na jego drodze. Nie miał pojęcia, co wywołuje u niego ten stan, po prostu wszystko go irytowało. Z westchnieniem ulgi opuścił budynek szkoły i stanął przed ciemną bramą czekając na Kazacha. Ze złością kopnął tynk, który odpadł pod siłą uderzenia.
- Co takiego zrobiła ci ta biedna brama? - usłyszał obok siebie głos i gwałtownie odwrócił się, uderzając czołem o brodę czarnowłosego - A ja co ci zrobiłem? - dokończył czarnowłosy rozmasowując bolące miejsce.
- Nic. Po prostu jestem zdenerwowany - odpowiedział Jurij, poprawiając spadający mu z ramienia plecak.
Ostatni tydzień listopada zapowiadał już nadejście zimy. Powietrze było chłodne i utrudniało swobodne oddychanie, a temperatura zaczęła spadać poniżej zera. Blondyn schował nos w szalik, który oczywiście należał do Otabeka, a ręce ukrył w kieszeniach kurtki. Irytowali go nawet przechodzący obok ludzie, którzy od czasu do czasu trącali go parasolkami lub łokciami. Chciał już zacząć krzyczeć na cały świat, jak bardzo go nienawidzi, jednak poczuł ciepłą dłoń w kieszeni swojej kurtki. Spojrzał na Altina, który uśmiechnął się do niego miękko i wzruszył ramionami. Stali na przystanku próbując ukryć się przed zimnymi podmuchami wiatru. Gdy przyjechał czerwony autobus pożegnali się krótkimi zdaniami i rozeszli w swoje strony. Dzisiejszy dzień był naprawdę dziwny.
***
Jurij siedział przy stole ubrany w swoją najwygodniejszą bluzę, która nosiła na sobie ślady kilkuletniego użytkowania. Mruczał do łyżki jakieś rosyjskie przekleństwa za każdym razem, gdy kropla zupy spadała na jego ubranie. Nawet Pusia omijała go dzisiaj szerokim łukiem, chociaż nigdy nie okazał w stosunku do niej swojej złości.
CZYTASZ
He was a jock and he was a nerd
FanfictionJurij Plisetsky był zapalonym sportowcem, szczególnie upodobał sobie bieganie. Wiatr we włosach, szybkość, muskanie ziemi podeszwami butów, to dawało mu wolność. Otabek Altin był zapalonym nerdem, szczególnie upodobał sobie astronomię i fizykę. Obse...