[18] Minti...

1.8K 56 0
                                    

Leżałam wymęczona na łóżku po każe i starałam się zasnąć, co jednak nie przyszło tak łatwo. Lekko uchyliłam powieki słysząc otwieranie drzwi do pokoju, a zaraz po tym zamykanie. Zacisnęłam powieki, kiedy wszedł na łóżko i przytulił się do moich pleców oplatając moją pierś ramionami.

- Wiem, że nie śpisz.-mruknął cicho, po czym musnął swoimi ustami mój kark.

- Dante?-zapytałam otwierając oczy, które skierowałam na ścianę.

- Hm?-mruknął w moje włosy, co było bardzo przyjemne.

- Mogę cię o coś zapytać?-obróciłam się w jego ramionach tak, aby być twarzą do niego.

- Mhm.

- Ale nie dostane kary?-sciszyłam swój ton trochę wystraszona tym, że za samo to pytanie mogę dostać porządne lanie.

- Nie, Bella, pytaj.-uśmiechnął się kącikami ust.

- Kim ona była?-uniosłam na niego swój wzrok, który był nie tyle co niewinny, ale przestraszony.

Włoch westchnął przeciągle, patrząc mi w oczy z czymś, co było mieszkanką złości, smutku, ale i bezradności.

- Mówiłem, żebyś o nią nie pytała.-przypomniał wstając z łóżka.

Wstałam za nim. Nie dam mu się wymigać, nie znowy. Mam prawo do odpowiedzi.

- Powiedź mi.-zażądałam stając przed nim, aczkolwiek on rzucił mi spojrzenie i bezczelnie mnie wyminął.- Dante.-zawołałam za nim, jednak nie ruszyłam się z miejsca.

- Nie będę o tym rozmawiał.-warknął stając, żeby spojrzeć na mnie przez ramię, ale zaraz po tym wyszedł z pokoju.

Nie dam mu spokoju. Wyszłam za nim i dzięki temu złapałam go na schodach.

- To twoja żona? Była, tak?-zapytałam schodząc zaraz za nim.- Zdradziła cię?-kontynuowałam, kiedy już zeszliśmy do salonu i pokierowaliśmy się do kominka.- Dante.-złapałam go za ramię.

Gwałtownie odwrócił się do mnie i mój policzek zaznał uderzenia z jego dłoni. Poczułam pieczenie, okropne pieczenie, które pulsowało po całym moim policzku. Złapałam się za niego oniemiała agresją ze strony mężczyzny.

- Nigdy więcej o tym nie mów.-rzucił oschle, a ja rozpłakałam się z tego wszystkiego.

- Nienawidzę cię!-krzyknęłam, po czym pobiegłam na górę do łazienki, gdzie się zamknęłam na klucz i oparłam plecami o drzwi.

Zjechałam na ziemię rycząc jak małe dziecko. Wszystko mi się przypomniało. Wszystko. Kary w ośrodku, opiekunowie, przemoc i szydzenie. To było okropne, ale niemożliwy ból psychiczny sprawiało mi myślenie o tym. Jednak w tamtej chwili nic innego mi nie pozostało. Nie chciałam płakać, bardzo nie chciałam. Pamiętam, co robiłam w ośrodku, żeby nie płakać i nie pokazywać im uczuć. Wstałam i podeszłam do apteczki pod umywalką. Wyjęłam ją, po czym zdesperowana zaczęłam w niej szukać tego, co chciałam znaleźć. W końcu wzięłam żyletkę w swoją dłoń. Uniosłam wzrok w górę, gdzie napotkałam swoje odbicie w lustrze. Miałam czerwone od łez policzki, z czego prawy miał kolor krwi, a to od uderzenia. Łzy cały czas ciekły z moich oczu, gdy podniosłam koszulke w górę i przyłożyłam ostrze do skóry na boku brzucha, tuż pod żebrami. Pierwsze cięcie spotkało się z sykiem z moich ust, aczkolwiek dalej cięłam się, jakbym nie czuła bólu. Ale to bolało, cholernie bolało. I o to chodziło. Ból maskuje moje cierpienie duszy i łzy przestały ciec. W końcu po kilkunastu cięciach rzuciłam żyletkę do zlewu i oparłam się rękami o niego. Spojrzałam na siebie w odbiciu.

- Witaj ponownie, Minti.-mruknęłam do lustra z półprzymkniętymi powiekami.

Maybe Later //Gigi Hadid// [W REMONCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz