[11] Te chwile

2.2K 70 0
                                    

Dante⬆

Dante wrócił zły, jak osa, ale przyniósł mi to, czego chciałam, więc mogłam załatwić swoje potrzeby. Kiedy zeszłam na dół, zobaczyłam, że Włoch stoi w kuchni i gotuje coś, co pachnie po prostu bosko! Nie mogłam się oprzeć i zakradłam się do niego od tyłu, a kiedy chciałam go wystraszyć...

- Nawet nie próbuj.

W jego głosie słyszałam, że się uśmiecha. Westchnęłam zrezygnowana i podeszłam do niego, po czym przytuliłam się do jego pleców. Aby zajrzeć mu przez ramię, musiałam stanąć na palcach, ale opłacało się, gdyż na płycie grzewczej stała patelnia, w której smażyły się krewetki z jakimiś przyprawami. Aż zaburczało mi w brzuchu, na co szatyn cicho się zaśmiał.

- Dziękuję za taki komplement.-spojrzał na mnie przez swoje ramię.

- Nie miałam pojęcia, że umiesz gotować takie specjały.-położyłam głowę na jego ramieniu.

- To włoski przepis, a te mam we krwi.-mówił i jednocześnie dolewał czerwonego wina do krewetek, mieszkając je.

- Co jeszcze umiesz zrobić?

- Dużo rzeczy, zależy co pani sobie życzy.-mruknął z uśmiechem.

- To może następnym razem cię przetestuje.-cmoknęłam jego kark.- Jak było w pracy?-stanęłam obok niego, żeby nie przeszkadzać mu w gotowaniu.

- Tak samo, jak poprzednio, nudno.-wzruszył ramionami.- A ty co robiłaś?-rzucił mi zaciekawione spojrzenie.

- Opierdalałam się, a co ja mogłam robić?-przysunęłam, na co on się roześmiał.

- I ganiałaś mnie po drogeriach, bo okres dostałaś.-dopowiedział wyłączając płytę.

- Hej, nie moja wina, że urodziłam się kobietą.-uniosłam ręce w geście obronnym.

- Ale twoja, że prawie zawału dostałem, bo ciążą mnie straszysz.-wziął patelnię w rękę i odwrócił się do mnie przy okazji uderzając mnie w pośladek.- Chodź jeść.-pokierował nas do jadalni, gdzie zabraliśmy się za jedzenie.

- Mmm... Od dzisiaj będziesz moją suką od kuchni.-zażartowałam delektując się smakiem naszej kolacji.

- Mhm, a ty moją od łóżka.-puścił mi oczko.

- Tylko od łóżka?-uniosłam zaczepnie brew oraz kącik ust.

- I od paru innych mebli też.-dodał z uśmiechem.

- Nie mogę.-powiedziałem w pewnej chwili, odsuwając od siebie talerz z jedzeniem.

- I znowu ja wygrałem.-wyszczerzył się, a ja mu pokazałam język.- Ty wiesz, że masz jeszcze kare do opracowania?-przyciągnął się na krześle.

Zagryzłam warge już czując podniecenie w podbrzuszu. Nie powinnam się cieszyć z kary, a jednak. Pokiwałam głową w ciszy.

- Ale to rano, teraz padam z nóg.-wstał od stołu.- Zostaw, mam gosposie od tego.-powiedział, gdy chciałam się zabrać za sprzątanie stołu.

- Ouch, no chyba, że tak.-skinęłam głową w bok i poszłam za mężczyzną do sypialni.

- Bierzesz prysznic?-zadał pytanie wyciągając z komody świeże bokserki oraz dresowe spodnie w czarnym kolorze.

- Nie.-odparłam rzucając się na łóżko, ale przypomniało mi się, że muszę jeszcze zadbać o jedną rzecz, przez co jęknęłam zrezygnowana.- Dante?-podniosłam się do siadu.

Włoch zatrzymał się w półkroku w wejściu do łazienki i kiwnął mi głową.

- Mogłaby jeszcze skorzystać z łazienki?-zarumieniłam się, a on uśmiechnął.

- Zapraszam.-odstąpił mi przejścia, dzięki czemu mogłam swobodnie wykonać parę czynności.- Krwawa Marry.-mruknął pod nosem, gdy przechodziłam obok niego.

Dostał ode mnie z dłoni w pierś, z czego zaczął się śmiać, a ja tylko pokręciłam głową rozbawiona jego zachowaniem. Pomyśleć, że całkiem niedawno się go bałam, a teraz? Teraz jest tak, jakbyśmy byli... Właśnie, kim? Nie wiem jak nas określić... Przyjaciele? Rodzeństwo z innych matek? Czy może już bardziej para? Ale on jasno mi dał do zrozumienia, że żaden związek nie wchodzi w grę. Postawie nas w tak zwanym "Friendzone"...

- Już?-zapytał, kiedy wyszłam z łazienki ubrana w jego czarny podkoszulek, który znalazłam w komodzie łazienkowej.

- Mhm.-mruknęłam wślizgując się pod cieplutką kołderkę.

Zasnęłam zanim Dante wrócił. Za to rano obudziłam się jako pierwsza i to z widokiem na jego przystojną twarz. Nie ogolił się wieczorem, dlatego miał zarost, który pokochałam. Pogłaskałam jego szorstki policzek wierzchem dłoni, dzięki czemu szatyn otwarł powoli oczy.

- Dzień dobry.-mruknęłam z uśmiechem wpatrzona w jego brązowe tęczówki.

- Dzień dobry.-ujął moją dłoń i podsunął sobie pod usta, aby ją ucałować.

Mmm, miłe powitanie. Lubię się tak przy nim budzić, co zdarza się stosunkowo rzadko ze względu na jego pracę. Dlatego też cenię każdy taki poranek.

- Jaki dzisiaj dzień?-zapytałam, a mężczyzna sięgnął za mnie na etażerke, gdzie położony był jego telefon.

W czasie, gdy sprawdzał datę, ja przecierałam zaspane oko i poczułam, że moje podbrzusze daje o sobie znać.

- Sobota, ósma dwadzieścia.-poinformował mnie i objął moje ciało ramieniem, żeby mnie do siebie przytulić.

- Co robimy?-mruknęłam w jego pierś.

- Ja leżę. I nie mam zamiaru wstawać aż do południa.-oznajmił.

- Ja też.-skuliłam się i wtuliłam w niego bardziej.

Było mi tak dobrze, że tylko marzyłam aby takich chwil było więcej i trwały one dłużej.

Maybe Later //Gigi Hadid// [W REMONCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz