[25] Krzywda

1.4K 43 1
                                    

- Co się stało?-zapytałam zaraz po tym, jak rodzice Dante poszli się położyć do specjalnie przygotowanej sypialni na drugim piętrze domu.

- O czym mówisz?-odparł, luzując swój krawat, który ówcześnie ciasno zawiązałam mu przy szyi.

Było dobrze po jedenastej, a my właśnie szykowaliśmy się do snu. Chciałam jednak zapytać o tą reakcje jego ojca, gdy dowiedział się o moim pochodzeniu.

- O twoim ojcu.-założyłam ręce na piersi, patrząc jak szatyn rozpina koszule.- Od momentu, gdy powiedziałeś mu o tym, kim jestem, zaczął traktować mnie jakbym była seryjnym mordercą i wymagała reakcji policji.

- Och, Bella.-zaśmiał się chrypowacie i przeniósł na mnie swoje spojrzenie.- Mój ojciec jest bardzo uprzedzony do narkotyków, prostytucji i...

- Nie jestem dziwką!-przerwałam mu.- A przynajmniej nie z własnej woli!

- Nie krzycz.-upomniał mnie, przybierając poważny wyraz twarzy.

- Mam w dupie to, czy ktoś mnie słyszy! Nie jestem dziwką! I nie masz prawa mnie...

Nie zdążyłam nawet dokończyć tego zdania, ponieważ zostałam pchnięta przez niego na łóżko. Stanął przed łóżkiem, patrząc na mnie jak na więźnia, który dopuścił się niesubordynacji.

- Nie mam prawa?-powtórzył moje słowa.- Ja cię kupiłem. Ja cię ocaliłem. Ja dałem ci schronienie i to ja chroniłem twoją dupę przez ten cały, cholerny czas!-złapał moje kostki i szarpnął nimi tak, aby przysunąć mnie do siebie jeszcze bliżej. Kolanem rozsunął moje nogi, opierając je na materacu.- To ja tu jestem Panem, a ty możesz łaskawie possać mi fiuta za to, czego się ostatnio dopuszczasz, Bella.

Nie byłam w stanie odpowiedzieć mu na te słowa, ponieważ wiedziałam, że kiedy Dante jest wkurwiony, to się z nim nie igra, bo można źle skończyć.

- Zapomniałaś jak to jest, gdy pieprzą cię z całych sił aż brakuje ci tchu, a ty błagasz o zwolnienie?

Starałam zachować powagę i nie pokazać mu jak bardzo się go kurwa boję.

- Ja ci mogę to pokazać, kochanie. Bardzo chętnie.-z tymi słowami zaczął mnie rozbierać, a raczej zszarpywć ze mniw ubrania, a ja nie protestowałam, bo jedyne, co mogłam zrobić, to leżeć i się mu oddać. W innym wypadku mogłabym narobić sobie więcej problemów niż mi to było potrzebne.

Swawolny, cichutki jęk opuścił moje usta, gdy przycisnął swoje wargi do mojego brzucha. Miejsce tuż nad pępkiem traktował z wyjątkową pikanterią. Wiedział, że tam boli najbardziej, gdy kąsał moją skórę.

- Dante.-rozpaczliwie próbowałam go odciągnąć od zamiarów, ale nic nie było w stanie go teraz powstrzymać.

Leżałam jak szmaciana laleczka, bez możliwości obrony, bez nadziei. Dante pokazał swoją najgorszą stronę, rozbierając mnie do naga i uderzając mój policzek za każdym razem, gdy chciałam się wyszarpać. Bez słowa uniósł mnie za uda, będąc zupełnie nagim. Opletłam rękami jego szyję i odważyłam się spojrzeć w jego oczy. Miałam nikłe nadzieję, że zmieni swój tok myślenia i mi wybaczy, ale wiedziałam, że wszystko stracone, gdy tylko dostrzegłam żar i determinacje w jego oczach.
To nie był mój Dante.

To był potwór.

Przyszpilił mnie do ściany, wchodząc we mnie od razu po samą nasadę. Krzyknęłam z bólu, zaciskając nogi wokół jego pasa w ramach odruchu.

- Kurwa.-jęknął zapewne odczuwając przyjemność, do której ja nie miałam prawa i pilnował, abym nie zaznała tej rozkoszy.

Pieprzył mnie ostro, bez serca i wyczucia. Pieprzył mnie tak, jak mu było dobrze i skupiał się jedynie na swojej własnej przyjemności, całkowicie ignorując moje skomlenia o litość.

- Dante!-krzyknęłam, nie pragnąc niczego innego jak tylko skończenia tego aktu podobnego do gwałtu.- Proszę... Przestań...-załkałam, chowając twarz w jego szyi. Żałośnie płakałam. Szmaciłam się i to dla kogo? Dla niego. Dla Dantego. Tego samego, który miał mnie chronić, a teraz sam mnie krzywdzi.

Dobijał się swoim kutasem aż do końca, robiąc krótkie, mocne pchnięcia, co jemu sprawiało niebiańską przyjemność, a mi niesamowity ból. Wiedziałam, że jest blisko, ponieważ przycisnął swoje ciało do mojego, miażdżąc moje nagie piersi swoim torsem. Wplątał palce dłoni w moje włosy na tyle głowy, zaciskając je i niektóre z nich wyrwał, co wyraźnie czułam. W końcu wszystko puściło, a gorąca sperma zalała moje wnętrze, dając mi ulgę od tego koszmaru. Zdyszany i spocony po prostu się ode mnie odsunął, przez co upadłam, nie mogąc wytrzymać na własnych nogach. Spojrzał na mnie jakby dotarły do niego moje błagania. Łagodnie podniósł moje wykończone, obolałe ciało.

- Zostaw mnie.-szepnęłam, brzydząc się siebie, jego i tej całej sytuacji. Czułam się brudna. Koniecznie chciałam zmyć z siebie ten brud.

Byłam dziwką i teraz to zrozumiałam. Jestem jego własnością, jego rzeczą. Kupił mnie, wypieprzył i oznaczył. Jak kod kreskowy na produkcie w sklepie. Jestem jego.

Maybe Later //Gigi Hadid// [W REMONCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz