Nic nie mogło odciągnąć nastolatka od jego planów. Odkąd ojciec postawił mu ultimatum, chłopak starał się ze wszystkich sił, aby poprawić oceny. Ciężkie zadanie, jednak nagroda była warta wszelkich poświęceń.
Przyszedł ten dzień, gdy Dante miał się udać na zaplanowaną wywiadówkę.
Logan nigdy nie przeżył takiego poziomu stresu jak wtedy, czekając na powrót ojca. Wiedział, że ma wysokie oceny i, że spełnił jego wymagania, sam przecież poprawiał te oceny. Ale nigdy nic nie wiadomo...
- Logan... - uśmiechnęłam się do nieobecnego myślami syna. Bardzo się przejmował. Wyjazd do Japonii był jego marzeniem od kilku lat. Nawet jeśli nie poprawiłby tych ocen, Dante i tak by go zabrał ze sobą.
Ale niech się chłopak stara.
Wreszcie drzwi od domu otworzyły się. Dante wszedł, popatrzył na nas z nic nie zdradzającym uśmiechem, bez pośpiechu zdjął kurtkę i buty... Logan prawie dostał zawału.
- Synu... - Dante podszedł do kanapy, na której siedzieliśmy. Usiadł między mną, a Loganem. - Pakuj się, jedziemy do Japonii.
Oczy chłopaka prawie wyszły z orbit. Jakby ktoś nasypał mu brokatu do tęczówek. Dawno czegoś takiego nie widziałam.
- Naprawdę?!
- Tak, a co? Zmieniłeś zdanie? - Dante droczył się z nim niemiłosiernie, na co nastolatek od razu zaprzeczył i pobiegł na górę. Nie wiem w jakim celu, ale chyba zbyt dosłownie zrozumiał ojca, bo wyjazd mają za miesiąc.
- On... Pobiegł się pakować? - Dante wskazał na schody.
- No - zaśmiałam się pod nosem. - Mogłeś mu nie mówić ''pakuj się'' - przytuliłam się do męża. - Wiesz, że jest podekscytowany tym wyjazdem. Bardziej niż prezenty pod choinkę.
- Wiem, wiem - jego ramię objęło mnie, przytulając do boku mężczyzny.
- Teraz idź i mu powiedz, że to jeszcze nie ten dzień - Dante jęknął, a ja poklepałam go po plecach zanim wstał. - Bądź delikatny - szepnęłam. Uśmiechnął się do mnie i poszedł do syna.
***
Wreszcie, ku uciesze naszego syna, przyszedł ten dzień, gdy razem z ojcem mieli wyruszyć w swoją pierwszą, wspólną, zagraniczną podróż.
- Masz grzebień? - zapytałam, patrząc jak syn grzebie w swojej walizce. Musiałam przypilnować,. żeby wszystko wzięli, bo beze mnie zawsze coś im ginęło i był telefon, czy mogę wysłać. Do Japonii byłoby ciężko. Dlatego moim obowiązkiem było sprawdzanie ich walizek.
- Mam.
- Ładowarkę?
- Tata ma.
- Telefon?
- Tego bym nie zapomniał...
- Z tobą nic nie wiadomo... Koszulę?
- Też mam.
- Bokserki na zmianę?
- Mam! Mamo! - skarcił mnie wzrokiem.
- Ja tylko pytam!
- Okej, zostaw go już - Dante zamknął walizkę Logana. - Mamy wszystko i jeszcze chwilę zapasu.
- Dobrze - wzdycham. Moi dzielni chłopcy jadą na wycieczkę. - Tylko uważajcie tam na siebie, tak? - ujmuję w dłonie twarz męża. Wydaję mi się, jakbym dotykała jeżówki. - Ogolisz się przed wyjazdem, prawda? - pytam ze złudną nadzieją, jednak mąż szybko rozwiewa jej resztki.
- Lubisz to - odpowiada z uśmiechem typowego wataszki. Racja, lubiłam to, ale nie mogłam mu przecież tego powiedzieć. Mimo, że jesteśmy małżeństwem jakiś czas.
- Fuuu?
Spojrzałam przez ramię na naszego zdegustowanego syna, któremu najwyraźniej nie podoba się to, jak czule traktuję Dante.
- Fuuu? - Dante jęczy podobnie do Logana i przez chwilę nie wiem co miał na myśli, ale później wszystko staje się jasne, gdy przyciąga mnie do bardzo namiętnego pocałunku.
- Jesteście okropni... - syn wyszedł z pokoju, by uniknąć dalszego widoku obściskujących się rodziców.
- Dante - zaśmiałam się, gdy mąż nie skończył swoich igraszek. Wręcz przeciwnie. Swoje żarliwe pocałunki przeniósł na szyję.
- Mamy jeszcze chwilę - uśmiecha się w moją skórę, czuję to wyraźnie.
- Jesteś pewny, że zdążysz? - dokuczam mu. Uwielbiam to robić.
Prychnął, przekonany, że da i zaświadczył, że jeszcze będę chciała, żeby został. Chciałam tego nawet bez naszych upojnych chwil.
Gdy zeszliśmy na dół, Logan siedział na kanapie, oglądając jakieś reality show. Och, nie, to były wiadomości. Mój syn i wiadomości?
- Co robisz? - zapytałam go.
- Mówią, że od północy idą silne wiatry i zmiany pogodowe - powiedział ze zmarszczonym czołem.
- Nie martw się, Japonia jest na wschodzie - powiedział Dante.
- Tak, ale może też tam dolecieć, nie?
- Ty nie kombinuj, tylko idź po walizkę - pstryknęłam go w czoło.
Logan podreptał na górę po bagaże, a ja spojrzałam na Dante.
- Pogoda jest okej, prawda?
- Tak - przewrócił oczami. - Nie martw się, będzie dobrze.
CZYTASZ
Maybe Later //Gigi Hadid// [W REMONCIE]
RomantizmWychowana w ośrodku, gdzie szkolono panny lekkiego obyczaju. Maltretowana, bita i ulepiona na kształt posłuszniej prostytutki. Odnalazł ją On, pomógł jej. Łączył ich głównie seks, lecz z czasem zbliżają się do siebie o wiele bardziej. ****** ZAPRASZ...