PROLOG II

763 18 11
                                    

- Logan - skrzywiłam się widząc, jak nastoletni chłopak śladem za swoim ojcem wsiada na dość niebezpiecznie wyglądający motor. 

- Spoko mamo! - odkrzyknął mi, założył kask i objął ojca w pasie. 

Dante spojrzał na mnie zza ramienia, a po oczach widziałam ten charakterystyczny uśmiech pasujący idealnie do cwaniackiego usposobienia mojego męża. 

Niedługo potem silnik zabrzęczał jak podburzony lew, a dwóch mężczyzn mojego życia zniknęło za zakrętem. 

Pokręciłam głową, ale jednak  z uśmiechem. 

Pomimo upływających lat Dante nadal był tym samym zakręconym facetem, który uwielbiał warkot silnika i dobrą zabawę. Wiek zmuszał go do zachowania powagi, ale to tylko podczas pracy. A miał jej naprawdę wiele, zwłaszcza po tym, gdy rok temu firma Dante podpisała kontrakt z jednym z bardzo wpływowych ludzi na kontynencie Azjatyckim. Mężczyzna wychodził rano, a wracał późnym wieczorem. Pracy były w brud, co mu się dziwić? Jako prezes musiał być w firmie praktycznie non-stop.

Ale pamiętał też o rodzinie. A przynajmniej... Starał się. Zawsze mogłam mu przypomnieć w razie czego. 

A Logan? Och, Logan uwielbiał ojca. Każda sekunda spędzona w jego towarzystwie była złotem. Dante wiedział jak dotrzeć do nastolatka. Mnie nie zawsze to wychodziło. 

W większości przypadków jest tak, że to matka broni dziecka, tuli je, usprawiedliwia. A ojciec jest od kar i przypominania gdzie jest miejsce dziecka. U nas było inaczej. 

To mnie często puszczały nerwy, a Dante próbował jakoś bronić Logana. 

Wiadomo jak to 16-latek. Myśli, że pozjadał wszystkie rozumu świata, że wszystko mu wolno, że nic złego nie może się stać i że każdy pomysł na jaki wpadnie, to pomysł idealny. 

Dlatego często odwiedzamy szpital. Logan choruje na osteoporozę, co jest dla niego bardzo dużym obciążeniem. Chłopak chce uprawiać sport, biegać, skakać i cieszyć się nastoletnim życiem, a nie zawsze może, bo istnieje duże ryzyko złamania kości. 

Logan uwielbia piłkę nożną i według lekarza to właśnie przez tak duże obciążenie kości i niedobór hormonów choroba wciąż postępuje. Staramy się jakoś temu zaradzić, ale nie każdy wie jak ciężko jest usadzić nastolatka w miejscu... 

- Matko - podskoczyłam, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam połączenie od mamy. - Hej, mamo.

- Hej, córciu, jak tam u was?

- Dobrze - uśmiechnęłam się pod nosem. - Robię obiad dla chłopaków. 

- Trochę ci zejdzie - mama zaśmiała się do telefonu. Tak, Dante miał spory apetyt od zawsze, a Logan dorastał, więc jadł wszystko, co było w zasięgu jego wzroku.

- Jestem dopiero przy sałatce - zawtórowałam jej śmiechem. 

- Może byśmy z tatą do was wpadli na obiad, co? Przyniosę lasagne, więc nie będziesz musiała stać przy tych garach dwie godziny.

- O jej, mamo, było by super - odłożyłam łyżkę na stół, wiedząc, że sałatka to koniec mojego gotowania na dzisiaj. - Tylko musisz przynieść jak najwięcej jej masz - prychnęłam. Obawiam się, że na jednym kawałku na głowę się nie skończy.

- Jak chcesz, mam jeszcze z wczoraj cała tackę.

- Dobra, to o 14?

- Jasne - mama i tata często odwiedzali nas na obiedzie. To niezła okazja, żeby pogadać o wszystkim i o niczym, a przy tym wyluzować. 

Logan i Dante wrócili tuż przed wyłożeniem jedzenia na stół i oczywiście oboje spoceni i zmęczeni jak po maratonie. 

- O nie, nie, nie - położyłam ręce na biodrach, gdy weszli przez taras. - Pod prysznic - wskazałam na schody.

- Ble - Dante wystawił mi język. Logan chciał zrobić to samo, ale na jego szczęście powstrzymał się sekundę przed tragedią. 

- Matko, żeby chociaż raz wrócili czyści i pachnący - usiadłam obok mojej mamy przy stole. - Oni mnie wykończą.

- Masz szczęście, że prysznic jest blisko - zażartował tata.

- Tak - pokiwałam głową z uśmiechem. Tylko to nas ratuje.

 - Mam nadzieję, że Logan nie wejdzie ojcu pod prysznic, bo ostatnio wszędzie za nim chodzi - mama wzięła pomidorka koktajlowego ze sałatki. 

- Żebyś wiedziała... Gdzie Dante, tam Logan. Nie możesz znaleźć Logana? Och, bez paniki, na pewno jest z Dante. Jak Dante śpi, Logan ogląda telewizor tuż obok niego, Dante jest w pracy, Logan w szkole i oboje na SMSach... 

- Przynajmniej masz spokój od jednego i drugiego.

- No nie, bo jak Dante chce mi dokuczać, Logan robi to samo!

- I oboje dostają w łeb - powiedział tata. 

- Chciałabym...

- O, lasagna - Logan usiadł na przeciwko dziadka, ale jego wzrok był tylko w talerzu. Miał mokre włosy i widziałam, że zmienił koszulkę, bo teraz miał na sobie tą z honorowego dawstwa krwi. Byli na tym razem z klasą i Logan nie może się wyzbyć piórek, że komuś pomógł. 

- Gdzie tata? - zapytała zaczepnie moja mama i posłała mi cwaniacki wzrok. Logan na szczęście nie zrozumiał aluzji. 

- Myje się - chłopak od razu wziął sobie dużą porcję i zaczął się zajadać. Rozczulający widok i gdybym miała przy sobie telefon, zrobiłabym mu zdjęcie. 

- A co w szkole?

- Dobrze, tata powiedział, że jak dostanę piątkę z matmy na koniec semestru, to zabierze mnie ze sobą do Japonii. 

- No chyba żartujesz - powiedziałam zaskoczona. Wytrzeszczyłam oczy na syna.

- Pozwoliłaś na to? - tak samo zaskoczona zapytała mnie moja mama.

- Nic mi o tym nie wiadomo! - spojrzałam w stronę schodów, gdzie zobaczyłam Dante. - Dante! Powiedziałeś mu, że go zabierzesz do Japonii?!

- Ale o co chodzi? - przeczesał zwilżone włosy i usiadł przy stole jak gdyby nigdy nic. 

- O co chodzi? On ma szkołę! Nie może sobie tak wyjeżdżać kiedy chce.

- Na początku drugiego semestru nie będą mieć dużo nauki, spokojnie.

- Dante... - rozmasowałam swoje zatoki, bo poczułam, że zaraz mi wybuchną. - Powinieneś to ze mną skonsultować - spojrzałam błagalnie na męża. Nigdy nic mi nie mówił, a później miał pretensję, że zabraniam młodemu wielu rzeczy. Zabraniam, bo się martwię!

- Daj dziecku zażyć życia - wskazał widelcem na Logana, który z zainteresowaniem przysłuchiwał się naszej rozmowie. Jednocześnie zajadając się lasagną. 

- Życia? Życie będzie miał jak skończy szkołę. Wtedy będzie mógł sobie latać dla zabawy do Japonii, a teraz ma szkołę i obowiązki. Jak zawali naukę, to nigdzie nie poleci. 

- Właśnie o to chodzi - Dante przewrócił oczami. - Nie leci ze mną, bo mi się tak podoba. Leci w nagrodę za dobrą ocenę. I tylko dobrą - spojrzał na syna wymownie i uniósł palec wskazujący. 

- Mama - Logan odezwał się, gdy zjadł swoją porcję. - Luz, przecież jak będę miał pięć, to nie zawalę szkoły. 

Oparłam policzek na pięści i z litością wpatrywałam się w syna. Czemu oni zawsze mieli lepsze odzywki niż ja?

Maybe Later //Gigi Hadid// [W REMONCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz