Logan's P.O.V
Tata nie mógł sobie wybaczyć tego wypadku. Nawet mimo to, że przecież nic takiego mi się nie stało. Żyję.
Znaczy boli jak cholera, ale da się wytrzymać. Mama skacze wokół mnie jakbym był noworodkiem.
To, że nie mogę wstać z łóżka, nie znaczy, że nie potrafię sobie włożyć łyżki do ust.
Rehabilitacja też była ciężka. Moi koledzy mieli się z czego śmiać. Oczywiście stali obok i patrzyli jak leżę, a rehabilitantka pomaga mi zgiąć nogę w kolanie.
- Zrób tak jeszcze z osiemset razy i pomoże - Harry zaczął się śmiać, a za nim pozostałych trzech chłopaków.
- Dobrze się bawicie? - zapytałem z ironią w głosie. Byłem wdzięczny, że są ze mną, mimo, że nigdzie nie mogę wyjść.
- Zajebiście - przytaknął Brian. - Matka cię końcu wypuści z domu czy dalej będziemy siedzieć i oglądać Titanica? - zabrzmiało jakby to była moja wina, że rodzice mnie nie chcą wypuścić z domu.
Miałem problemy z karkiem, bolał przy każdym schyleniu, ale mogłem chodzić, swobodnie oddychać i nawet głowa mnie nie bolała. Minęło sporo czasu od wypadku. Tak naprawdę moja rehabilitacja powinna skończyć się tydzień temu, ale wystarczyło, że lekarz napomknął o dodatkowych ćwiczeniach, które mogą ewentualnie pomóc mi w poruszaniu się i moja matka oszalała. Nie było mowy, żebym już wyszedł na wolność.
- Ostatnio jak próbowałem ją przekonać, żebyśmy poszli na miasto, to omal nie wywołała III wojny światowej.
- Przecież nie musi wiedzieć, że gdzieś idziesz - Harry poddał pomysł, a ja tylko kątem oka zauważyłem minę rehabilitantki.
- Weź - skrzywiłem się, udając, że nie chcę nawet słyszeć o czymś takim. Wiecie, to taka sama sytuacja, jak wtedy, gdy ojciec daje ci wódkę po raz pierwszy, a ty musisz udawać, że nigdy wcześniej nie piłeś i prawie umierasz po jednym kieliszku.
Dostałbym opierdol i dożywotni szlaban, gdyby rodzice się dowiedzieli, że jednak wyszedłem ze znajomymi. Zrobiłem to w nocy, gdy byłem pewny, że nawet ojciec śpi. Wyszedłem przez okno. Wiedziałem, gdzie na podwórku są kamery, więc nie było trudno znaleźć miejsca, gdzie ich zasięg się kończy.
Jeszcze William, ochroniarz, którego tata najął jakiś rok temu. Po zamachu na dom jednego z inwestorów.
Tak, mój ojciec ma obsesje na punkcie władzy i bezpieczeństwa.
Wystarczyło poczekać aż facet przejdzie za rząd tui i wtedy wyjść przez bramę.
- Żyjesz - powiedział Harry, jak tylko mnie zobaczył. On, Brian, Eddy i Philip czekali na mnie zaraz za zakrętem.
- Jeszcze tak - przytaknąłem. Musiałem wrócić do domu przez szóstą rano, bo wtedy ojciec jedzie do pracy i czasami zagląda do mojego pokoju czy wszystko okej.
Nie mieliśmy planu. Chcieliśmy iść pod ''zajazd'', czyli pod jeden z mostów na głównej drodze. Tam zawsze piliśmy. Nikt nie chodził w to miejsce, więc byliśmy bezpieczni.
Oczywiście, gdy przyszliśmy, już czekali na nas pozostali. Nie zliczę ilu ich tam było.
- Idzie poszkodowany! - krzyknęła dziewczyna. Rozpoznałem ją, to była Sarah, która jeszcze rok temu była na każdej imprezie, na jakiej byłem ja. Oboje robiliśmy kłopoty.
- Idę, idę - usiadłem obok niej na murku oddzielającym nas od rzeki.
- Twój przydział.
Ktoś podał mi drinka w butelce. Zawsze to pijaliśmy na początek. Nie było czuć, że to alkohol, a jednak swoje procenty miało. Szybko się rozkręciliśmy. Dobrze, że zapasy były spore, bo ludzie nie próżnowali.
Ja też trochę zabalowałem i jakąś godzinę później miałem żołądek w przełyku i misz masz przed oczami.
Jedyną modlitwą jaką wtedy powtarzałem w myślach, to ''nie puść pawia, nie puść pawia, nie puść pawia''. Zwłaszcza, że Sarah się do mnie przyssała. Nie wiem jak i kiedy, ale nie przeszkadzało mi to.
Próbowała mi wsadzić język do gardła. Nie radziłbym dziewczyno.
Na moje szczęście miała na sobie sukienkę, która łatwo powiewała na wietrze. Moje ręce same wchodziły pod materiał, a skoro ona się nie sprzeciwiała, no to czemu miałem się powstrzymać? Ci, którzy byli w stanie, zaczęli nam wiwatować.
***
Nigdy w życiu... Naprawdę. Uwierzcie mi. Nigdy więcej nie wezmę alkoholu do ust.
Nigdy.
Nie pamiętam jak trafiłem do łóżka w moim pokoju.
Ale nie pamiętam kiedy ostatnio chciało mi się tak wymiotować. Wystarczyło, że się podniosłem i cała zawartość mojego żołądka wylądowała w misce przed moim łóżkiem.
Skąd ta miska?
Zrobiło mi się lepiej, gdy zwymiotowałem. Później opadłem na materac, rozłożony jak rozgwiazda.
Ewidentnie byłem w swoim pokoju. Plakaty motocykli na ścianach, zdjęcia na komodzie, jakieś książki, których nigdy nie przeczytałem, a leżą i kurzą się na parapecie.
Tata w fotelu.
- Tata? - spojrzałem na niego z wielkimi oczami.
CZYTASZ
Maybe Later //Gigi Hadid// [W REMONCIE]
RomanceWychowana w ośrodku, gdzie szkolono panny lekkiego obyczaju. Maltretowana, bita i ulepiona na kształt posłuszniej prostytutki. Odnalazł ją On, pomógł jej. Łączył ich głównie seks, lecz z czasem zbliżają się do siebie o wiele bardziej. ****** ZAPRASZ...