-Bo ty...ygh wiedziałam,że i tak muszę zacząć ten temat...
-Jaki temat?
-Chodzi o to,że ty...
-Leo widzimy,że czasem wracasz do tamtych czasów,że wspominasz to co było...
-Maja,ja nie chce
-Tak,ja to rozumiem,ale po prostu nie wiem jak Ci pomóc-stwierdziłam
-Wystarczy,że jesteś-szepnął,a ja się w niego wtuliłam-Zaczęło się w 3 klasie podstawówki,w sumie pod koniec 3 klasy-zaczął mówić,co bardzo mnie zdziwiło-Wyzywali mnie,moją mamę,Tilly.Czasem mnie bili i zabierali pieniądze.Potem było tylko gorzej.Ciągłe siniaki,i kłamstwa-głos mu zadrżał
-Spokojnie,Leo.Nie musisz
-Ale chce-przerwał mi
-Jeśli jesteś w stanie ufać mi na tyle,to od tego jestem.Jestem przy tobie i chce Ci pomóc-westchnęłam-Mów dalej
-Okej.Miałem na ciele pełno zadrapań,siniaków,było naprawde źle...Moja samoocena była bardzo niska,jednak najgorsze było,gdy obrażali moją mamę, to bolało 2 razy bardziej,bo poniżali mamę,osobę,która dała mi wszystko co miała i pokochała jakim jestem-w tym momencie przestał mówić.Również milczałam,cierpliwie czekając,aż zbierze w sobie siłę,by kontynuować.Przytuliłam go mocniej,bo wiedziałam,że tego teraz potrzebuje,bliskości drugiej osoby-Gdy byliśmy starsi,bicie stało się codziennością.Musiałem to ukrywać,żeby mama się nie martwiła.Miała wtedy problemy z tatą...Gdy byłem sam,płakałem.Wiedziałem,że zachowuje się jak ostatnia ciot
-Nie prawda-przerwałam mu,a on spojrzał na mnie tym smutnym wzrokiem,który łamie mi serce
-Oni zrobili ze mnie wrak człowieka,wszystko robiłem automatycznie.Potem zaczęły się pytania..."Dlaczego nie wychodze z domu?","Dlaczego nikt do mnie nie przychodzi?",itd..Nie dawałem rady i w końcu...W końcu doszło do tego,że,że ja...Ja nie chciałem...Żałuje tego do dziś,ale myślałem,że to pomoże,że chociaż na chwile zapomne o tym wszystkim,o tym co czekało w szkole-w tym momencie mocno sie we mnie wtulił-Teraz masz fanki,rodzina Cię wspiera,masz mnie,więc nie myśl o tym,to już nie wróci...Nie wróci,nigdy Leo-powiedziałam.Przez kolejne kilka minut siedzieliśmy nic nie mówiąc
-Wiesz co?-odezwał się po chwili brunet
-Tak?
-Potrzebowałem takiej rozmowy,by zrozumieć,że to już za mną,że już nie wróci-stwierdził
-I teraz już przestaniesz o tym myśleć?-spytałam
-Przynajmniej się postaram-obiecał-A teraz koniec smutku,bo musimy najlepiej wykorzystać ten czas no nie?
-Jasne-wstałam z ławki o mało nie wywalając się o kamień.Od upadku uchronił mnie oczywiście Leondre
-Uważaj-zaśmiał się
-Spokojnie,ja dziś upadłam już jakieś 4 razy,więc wiesz-zaśmiałam się
-Czasami boje się zostawiać Cię samą,ciamajdo
-Osz ty-zaczęłam go gonić,aż w końcu potknęłam się o kamień i wylądowałam na trawie
-Nic Ci nie jest?
-Nie-odpowiedziałam,a chłopak podał mi ręke za którą go pociągnęłam,więc wylądował obok
-Ałł,Maja teraz boli mnie-nie dokończył
-Hahahaha nic Ci na to nie poradzę-zaczęłam się śmiać
-Napewno?
-Leo!-pokręciłam głową ze śmiechem,a brunet pomógł mi sie podnieść
-To gdzie idziemy?-spytałam
-Lody?
-Lody-zgodziłam sie ciągnąc go w strone budki
~Charlie~
-Hej-podszedłem do Julki
-Cześć-odpowiedziała niepewnie
-Julka jeśli Majka uważa,że się zmieniłaś to ja jej wierzę.Jest w porządku-uśmiechnąłem się
-Naprawdę?
-Tak.W końcu ty czujesz coś do Luke'a,ja do...W sumie ten temat zostawmy,ale w każdym razie tamta akcja nic nie zmieniła,więc możemy o tym zapomnieć-stwierdziłem
-Chciałeś powiedzieć Ed
-Nie,daj spokój-przerwałem jej
-Nie,no okej.Przepraszam
-Nie ma sprawy-chciałem już skończyć ten temat
-Chodźcie,jedziemy do hotelu-zawołała nas mama Leo.Ruszyłem przed siebie,a brunetka obok mnie.Wsiedliśmy do samochodu i po kilkunastu minutach byliśmy pod hotelem
-Julka co chcesz robić?-spytałem
-Ja musze chwile odpocząć-stwierdziła
-Oki,w takim razie ja pójde się przejść i za niedługo wróce
-Nie zgubisz się?-spytała
-Bez obaw-zaśmiałem się i ruszyłem w strone wyjścia
~Edyta~
Podjechaliśmy pod dom. Jeżeli chodzi o ten niesamowity wypad, Joseph jest naprawdę nieogarnięty. Podszedł do drzwi domu, a ja zawołałam:
- Joey, nie zapomniałeś o czymś? - wybuchnęłam śmiechem. Przynajmniej to potrafiło mi poprawić humor...
- A no tak, zakupy - uśmiechnął się w moją stronę.
- Jesteś lamą, wiesz? Może jeszcze każesz mi to wszystko samej zanieść - zanosiłam się śmiechem.
- Kurde, no dobra, daj sobie spokój, jeden błąd niczego nie zmieni. - tłumaczył.
- Oj zmieni, poprawiłeś mi humor - spojrzałam na niego wzrokiem "Jestem z Ciebie dumna, głupku" - Dobra, już się uspokajam. - dodałam.
Zabraliśmy, co nasze i weszliśmy do środka. Położyłam siatki w kuchni i usiadłam na blacie. Joseph spojrzał na mnie pytającym wzrokiem:
- Za mało mamy krzeseł, że się na blatach rozsiadasz. - ...Człowieku, jak ty coś powiesz, nie...
- Stwierdzam, że te krzesła są zbyt niewygodne jak na mnie. - ponownie wybuchnęłam śmiechem.
- Ej, czuję się przy tobie jak idiota... - odpowiedział z udawanym zrezygnowaniem brunet.
- Dobra, ja już idę, nie będę ci przeszkadzać - podeszłam do schodów. Pamiętam ten pierwszy dzień, kiedy go poznałam...
~~*~~
Chciałam pójść na dół do kuchni,ale w salonie zastałam Majke z...Leo i Charliem
-O MÓJ BOŻE-wybałuszyłam oczy
-Widać,że fanka co nie?-zaśmiała się Majka,a oni podeszli do mnie i mocno mnie przytulili
~~*~~
ESTÁS LEYENDO
Wszystko za cenę życia
FanfictionUwaga mam nadzieje ze sie spodoba bohaterowie itp w prologu