Rozdział 14 "Ktoś musi być silny..."

133 5 0
                                    


-Co z nią?-spytała mama

-Najważniejsza będzie pierwsza doba

Nogi się pode mną ugięły

-Chodź wyjdziemy-powiedział Leo i chwycił mnie za ręke.Nie protestowałam,bo wiedziałam,że jeśli zostanę tu jeszcze chwile to nie wyjdę o własnych nogach.Brunet wyprowadził mnie przed szpital i posadził na ławce

-Leo powiedz,że wszystko będzie dobrze-poprosiłam

-Chodź-rozłożył ramiona,a ja mocno się w niego wtuliłam i rozpłakałam się po raz kolejny dzisiejszego dnia

-Maja-usłyszałam głos pani Victorii i na nią spojrzałam-Najlepiej będzie jak pojedziesz do domu.Tu i tak nic nie pomożemy-stwierdziła

-Ale-chciałam zaprotestować

-Maja jesteś przemęczona.Przynajmniej ty odpuść,bo Charlsa nie wyciągniemy stąd siłą-powiedziała-To jak?

-Okej-zgodziłam się z niechęcią.Jestem naprawdę zmęczona i nie ma na nic siły,jednak wolałabym przy niej zostać

~Leondre~

Jestem przerażony tym co się stało?Dlaczego do cholery Edyta?Dodatkowo Maja i Charls są załamani.Ja też,ale nie chce tego pokazywać,bo w końcu ktoś musi się trzymać.Jest ciężko,ale daje rade.Ja muszę sie trzymać.Jeśli ja nie dam rady to oni tym bardziej

-Chodź kochanie-złapałem ją za ręke i razem poszliśmy do samochodu.Usiadłem razem z nią z tyłu

-Wszystko będzie dobrze.Obiecuje-szepnąłem jej na ucho

-Dobrze wiesz,że nienawidze obietnic-powiedziała

-Tak,wiem.W takim razie oboje musimy mieć nadzieje-pocałowałem ją w policzek,a ona mocno się we mnie wtuliła-Jak się czujesz?-spytałem jeszcze

-Zmęczona-odpowiedziała opierając się o mnie

-Jak wrócimy to od razu się położysz-pocieszyłem ją

-Okej-przymkneła oczy,a ja postanowiłem jej nie rzeszkadzać i wyjąłem telefon

-To troche postoimy-powiadomiła mnie mama-trwafiliśmy na straszny korek-dodała

-Okej.Majka i tak śpi,więc bez różnicy.Ja Charlie?Nie chciałem pytać przy Mai,bo wiesz

-Tak,wiem.Jest załamany i w ogóle nie chcicał stamtąd wyjść.Ciągle się obwinia o ten wypadek i mówi,że mógł jej coś powiedzieć-wytłumaczyła

-Mógł jej powiedzieć,ale to nie znaczy,że ten wypadek to jego wina

-To ty wiesz oc co chodzi?-przerwała mi mama

-No wiem.Charlie mówi mi prawie wszystko-wzruszyłem ramionami

-Uważaj,bo ja obudzisz-ostrzegła mnie mama wskazując na blondynke-A poza tym to w sumie tak.Czego on nie powiedział Edycie?-spojrzała na mnie w lusterku

-Mamo t jest ich sprawa i Charlie napewno nie chciałby,zebym o tym mówił-stwierdziłem

-W sumie masz racje.Nie naciskam,ale domyślam sie o co poszło-w sumie to jej odpowiedź mnie nie zdziwiła.Na kilometr widac,że tych dwoje coś do siebie czuje

-Ja wszyscy w naszym domu.No oprócz Edi...Wiem,że ona wyzdrowieje i gdy już wróci to nie odpuszcze Charliemu-postanowiłem

-Masz racje,ale mów ciszej,bo obudzisz swoją księżniczke-zaśmiała się-Ona potrzebuje teraz odpoczynku-dodała tym razem poważnie

Wszystko za cenę życiaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora