cz.2 "Because you live and breathe.Because you make me believe in my

89 5 0
                                    

Od:Nieznany
Właśnie dowiedziałyśmy się,że twój kochany chłopczyk wyjeżdża w trase..nie masz życia młoda
Przeczytałam treść wiadomości i od razu domyśliłam się od kogo jest.Szybko ją usunęłam
-Coś się stało?-spytał Leo
-Nie wszystko oki-uśmiechnęłam się.W końcu czemu mam się tym przejmować?One nie mogą nic mi zrobić.Już to raz przeżyłam i jestem teraz dużo silniejsza
-Na pewno?-chciał się upenwnićić
-Na pewno-przytuliłam się do niego
-Chcesz pójść do skateparku?-spytał
-No oki,ale biore rolki
-Nie.Będe Cię uczył jeździć na desce oki?
-Znowu?-zaśmiałam się
-Dobrze Ci szło,więc tak-przyciągnął mnie do siebie bliżej
-Oki.To idziemy-pocałowałam go
-Idziemy-uśmiechnął się całując mnie raz jeszcze.Wyszliśmy z mojego pokoju i zeszliśmy na dół
-Mamo my wychodzimy do skateparku-powiedziałam
-Oki-odkrzyknęła mama z kuchni
-Nie wróćcie zbyt późno-dodała pani Victoria,a my wyszliśmy na zewnątrz.Leo wziął z ogródka swoją deskę i do mnie wrócił.Chwycił mnie za ręke i skierowaliśmy się w stronę skateparku
-Pierwszy raz nie patrze na trase z wielkim optymizmem-powiedział po chwili Leo.Uśmiechnełam się i stanęłam na przeciwko niego
-Leo spełniasz swoje marzenia,a zawsze uczyłeś nas-Bambinos,żebyśmy wierzyły w swoje marzenia i je spełniały,więc nie przejmuj się mną,bo ja naprawdę jestem szczęsliwa,gdy spełniasz swoje marzenia,a zresztą na pewno z Edi nieraz do was wpadniemy podczas trasy-puściłam mu oczko
-Coś planujecie?-uniósł brwi
-Tego nie powiedziałam-zaśmiałam się
-Kocham widzieć Cię w tłumie na koncercie-przytulił mnie
-A ja kocham twoje koncerty z Charliem-uśmiechnęłam się co odwzajemnił-To co?Idziemy?
-Jasne-ponownie chwycił mnie za ręke i poszliśmy dalej
-Dziś mam dla ciebie niespodzianke,ale to później-uśmiechnął się,gdy byliśmy już przy wejściu do skateparku
-No okej.Nie będę prosiła,żebyś powiedział co to,bo i tak Cię nie przekonam
Leo postawił deskę na ziemi i kazał mi na nią wejść. Złapał mnie za nadgarstek i kazał się odpychać, tak jak to robiłam za pierwszym razem. Po godzinie już w miarę rozumiałam hamowanie i wydawało mi się to łatwiejsze, niż za pierwszym razem. 
- Jestem trochę zmęczona, wracamy?- zapytałam 
- Jasne skarbie- usłyszałam odpowiedź Leo. Trzymając się za ręce wracaliśmy do domu, po drodze zatrzymując się jeszcze na gofry.
-Mam wrażenie,że kochasz mnie dokarmiać-zaśmiałam się biorąc od Leo jednego gofra 
-Nie marudź tylko jedz-pokręcił głową ze śmiechem-Smacznego-dodał 
-Nawzajem-ugryzłam kawałek-Są pyszne-przyznałam 
-Akurat na jedzeniu to ja się znam 
-Nie wątpie-uśmiechnęłam się w jego strone,a on przyciągnął mnie do siebie 
-Kocham Cię-stwierdził 
-Też Cię kocham-odpowiedziałam biorąc ze swojego gofra bitą smietane i marząc nią nos Leo 
-Ej-oburzył się 
-Co?-wybuchnełam śmiechem i zaczęłam uciekać.Leo błyskawicznie mnie dogonił i wysmarował mój policzek bitą śmietaną. Następnie to zlizał, na co się zaśmiałam. 
- Teraz mam dowód, ze jesteś słodka!- powiedział i oboje się zaśmialiśmy. Kocham spędzać z nim czas, będzie mi tego brakowało... Momentalnie posmutniałam. 
- Ej misiu, co jest- spytał Leo 
- Eh będę tęsknić.. mocno..- spuściłam głowę. Poczułam dwa ramiona oplatające mnie, które sprawiły że żadna odległość nie dzieliła mnie od mojego chłopaka
-Pamiętaj,że nieważne jak daleko jestem nic się nie zmienia.Bo widzisz przyjaźń i miłość to nie kilometry,ale siła uczucia,która łączy dwie osoby-spojrzał mi w oczy 
-Jeju Leo..Jesteś strasznie kochany-pocałowałam go
-Czasami je... 
-Zawsze-przerwałam mu 
-Też będę tęsknić-przyznał przyciągając mnie,jeśli to w ogóle było jeszcze możliwe,bliżej siebie -Wiem,że nie powinienem przerywać takich chwil,ale jeśli się nie pospieszymy to z niespodzianki nici-spojrzał na zegarek 
-Jeszcze chwile-ponownie przylgnęłam do chłopaka.Po chwili ruszyliśmy znowu w strone domu. Na podwórku zauważyliśmy nasze mamy robiące coś w ogródku i rozmawiające. Oznajmiliśmy nasz powrót i ruszyliśmy do kuchni. 
- Chcesz coś jeść?- zapytał Leo 
- Przed chwilą jedliśmy głodomorze!- zaśmiałam się 
- Co powiedziałaś?- dołączył do mnie i zaczął mnie ganiać wokół stołu- To że lubie jeść nie znaczy że jestem głodomorem. W ogóle to brzmi jak z jakiejś bajki, Majka- śmiał się coraz bardziej. 
- Oj no dobra niejadku- odgryzłam się, pokazując język, na co chłopak tylko pokręcił z rozbawieniem głową. Zrobił nam kakao i włożył do nich zakręcone rurki do picia. 
- Podoba się?- spytał 
- Tak, poczekaj, zrobię zdjęcie na Twittera- uśmiechnęłam się
-Uzalezniona-westchnął 
-Że niby ja?-spojrzałam na niego i wybuchnęłam śmiechem 
-Dobra,cicho 
-Coś Ci nie wyszło.Zresztą ty nie umiesz się porządnie odgryźć-wzruszyłam ramionami 
-Ty nie umiesz się porządnie odgryźć-przedrzeźnił nie 
-Czasami jesteś strasznie dziecinny-pokręciłam głową 
-Za to moja niespodzianka nie jest-uśmiechnął się 
-Brzmi ciekawie.Mów dalej
Chciałabyś-wybuchnął śmiechem 
-Jesteś uparty 
-Wzajemnie 
-Wiesz co?Ty serio kochasz się ze mną kłócić-pokręciłam głowa ze śmiechem 
-A kto powiedział,że my się w ogóle teraz kłócimy 
-Ja?
- To się mylisz, my się po prostu lubimy nawzajem denerwować
- Ja nie lubie cie denerwować 
- No wcale ci to nie sprawia przyjemności 
- No dobra może trochę- powiedziałam, na co ten po prostu mnie pocałował. 
- EKHEM- usłyszeliśmy i od razu się od siebie oderwaliśmy. Obok nas stała zawstydzona pani Victoria i moja mama.
- My wiemy, że wy się no, ale możecie u siebie?- zaśmiały się. Ja i Leo pokiwaliśmy tylko głowami (czerwonymi ze wstydu), wzięlismy kubki z kakaem i poszliśmy do jego pokoju
-Wiesz co?Nie chce myśleć co czuli Edyta i Charls,jak mieli te wszystkie przypały-wybuchnełam śmiechem 
-Tak,troche tego było-przyznał ze śmiechem-To na czym skończyliśmy-podszedł do mnie 
-Nie pamiętam? 
-Tak.Na pewno-objął mnie w talii i delikatnie pocałował
-Leo-pani Victoria weszła do pokoju
-Matko,serio?-Leo się ode mnie odsunął 
-Mamusiu-poprawiła go ze śmiechem-Chciałam Ci przypomnieć,ze do twojej niespodzianki zostało 1,5 godziny-dodała
-Jeny,zapomniał bym.Dziękuje
-Nie ma za co-powiedziała i wyszła
-To ja ide się przebrać-stwerdził Leo wychodząc 
-Ymm a ja? 
-Co ty? 
-Co mam ubrać?-zaśmiałam się 
-Ubierz sukienke-mrugnął do mnie
Zanim się przygotowałam, wybrałam sukienkę i pomalowałam to minęła ponad godzina.

Wszystko za cenę życiaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora