Za każdy dzień zapłacić chcę
Choć cenę za wysoką ustaliłaś wiem'~Leo~
Obudziłem się i przetarłem oczy...Czułem,że coś się wydarzyło,miałem nadzieje,ze to coś pozytywnego.Wczoraj był ciężki dzień,ale zaraz się ubiorę,zejdę na dół,a potem do niej pojedziemy.Zobaczę jej piękne oczy i powiem jak bardzo kocham.Trzeba zacząć od początku z nową nadzieją,nową siłą na to wszystko.Wziąłem swoje ubrania z szafy i wszedłem do łazienki.Po porannej toalecie ubrałem się i ogarnąłem trochę moją fryzurę.Uśmiechnąłem się,gdy przypomniały mi się stare czasy,kiedy to Majka kłóciła się ze mną jak moja fryzura wygląda lepiej.Gotowy wyszedłem i postanowiłem zejść na dół.Każdy normalny człowiek myślałby,że oszalałem,ale ja po prostu miałem nową nadzieję,nową energię na to wszystko
-Hej-przywitałem się z uśmiechem..I wtedy zobaczyłem ich twarze,to w jakim stanie byli...Edyta płakała przytulona do Charliego,który również nie ukrywał swych łez.Pani Karolina patrzyła pustym wzrokiem w okno powtarzając coś pod nosem,mama Charliego stała nad nią i coś mówiła.A moja mama?Ona patrzyła na mnie zapłakana i przerażona-Co się stało?Powiedzcie,że-ledwo łapałem oddech,a prawda zaczęła do mnie docierać-Ona żyje prawda?-chwyciłem się blatu,a Edyta wybuchnęła tylko większym płaczem
-Leo-mama do mnie podeszła
-Nie...To jakiś pieprzony żart,Majka żyje!-wykrzyczałem
-Edi wstała i na chwiejących się nogach podeszła do mnie
-Ona jest gdzieś tam u góry i chce twojego szczęścia-szepnęła
-Jak możesz w takiej chwili mówić o szczęściu?-wykrzyczałem upadając na kolana-Ona nie żyje-zanosiłem się płaczem'Nie łatwo jest z tą myślą biec,
Że nie ma już nikogo kto podniesie Cię'~~
Jego mama klękała przy nim,a mu łamało się serce.Stracił swojego aniołka.Wszyscy wokół ją stracili,wszyscy ja kochali,ale to dla niego ta strata była szczególna.Cierpiał tak samo mocno,ale w ten szczególny sposób...Czuł jakby to ona zabrała ze sobą jego serce.W sumie to tak było,zostawiła na ziemi jego ciało,ale jego serce należało do niej
~~
~Charlie~
Obserwowałem wszystkich wokół,obserwowałem ich cierpienie,widziałem Leo na kolanach i Edytę która do niego podeszła.Obiecałem coś Majce i muszę dać radę
-Nawet nie wiesz jak bardzo nam ciebie brakuje-wyszeptałem wstając.Podszedłem do Leo
-Leondre wstań-poprosiłem pomagając mu się podnieść
-Jej nie ma,Charlie-wyłkał.Pomogłem mu dotrzeć na kanapę.Tak załamanego Leo nie widziałem w życiu.Z Edytą nie było dużo lepiej,ale widząc stan Leo pokazała,ze jest silna.Usiadłem po jego prawej,a Edyta z drugiej strony
-Leo jesteśmy z tobą.Wiesz ona chce,żebyś był silny,jest z tobą,zawsze będzie-mówiłem,a Edi przytuliła bruneta.Na widok takiego Leo pęka serca
-Chce do niej-wyszeptał
-Kiedyś do niej dołączysz,ona czeka-odpowiedziała mu Edi
-Chce teraz-momentalnie wstał.Wstał i wybiegł...Wszyscy patrzyli w jego stronę.Zatrzymałem panią Victorię,która chciała pobiec za nim-On musi teraz pobyć sam,wszystko przemyśleć-wytłumaczyłem,a ona zaczęła płakać.Przytuliłem ją-Leo da radę-po moich policzkach również spływały łzy...Czemu to się stało
~~
Właśnie wali im się świat,każdemu z osobna i wszystkim razem.Łzy spływają po policzkach,brakuje oddechu.Jednak przecież ona..Ona gdzieś tam jest i czuwa nad nimi.Nad tym jednym najbardziej
~~
~Leo~
Biegłem przed siebie nie wiedząc nawet gdzie.Nogi zaprowadziły mnie przed szpital.Wszedłem do środka.Rozglądałem się wspominając to co się tu działo.Ostatnie chwile.Znalazłem odpowiedni oddział
-Czego pan szuka?-spytała pielęgniarka,ale nie zwracałem na nią uwagi.Już wiedziałem gdzie idę.odnalazłem salę i wszedłem do środka.To oczywiste,że jej tam nie było,jednak ja się łudziłem.Spojrzałem na łóżko i rozczarowałem się,bo tego czego szukałem tu nie było...Usiadłem na łóżku,a łzy spływały po moich policzkach
-Przepraszam,ale ta sala,jak pewnie widać jest pusta-do środka weszła pielęgniarka-Nie wolno tu wchodzić-dodała
-Jeszcze niedawno nie była-westchnąłem,a ona chyba zorientowała się o co chodzi-Mogę tu chwile posiedzieć.Nie wiem nawet po co,ale
-Posiedź dopóki nikt Cię nie wyrzuci.Trzymaj się chłopcze-uśmiechnęła się smutno i wyszła.
-Nawet nie wiesz jak chciałbym być teraz przy tobie-westchnąłem kucając przy szafce.Otworzyłem ją i...Był tam miś ode mnie.Wyjąłem go i przytuliłem do siebie.Z misiem w ręce postanowiłem pójść do recepcji
-Słucham-starsza pielęgniarka spojrzała znad okularów
-Wczoraj...Wczoraj w nocy zmarła tu dziewczyna-przełknąłem ślinę-Moja dziewczyna...Miała na sali takiego dużego misia.Czy on tu jest?-spytałem powstrzymując łzy
-Tak...Chcesz go odebrać?-spytała
-Tak-westchnąłem
-To zaczekaj tu-nakazała.Usiadłem na krzesełku,a kobieta po chwili wróciła z misiem
-Dziękuje-chciałem się uśmiechnąć,ale pewnie wyszedł z tego grymas.Wziąłem pluszaka i ruszyłem do wyjścia.W pewnej chwili zauważyłem jakąś małą dziewczynkę.Zatrzymałem się i spojrzałem na nią
-Fajnego masz misia-stwierdziła.Pierwszy raz dziś szczerze się uśmiechnąłem.Ukucnąłem przy dziecku
-Wiesz,ten miś należał kiedyś do księżniczki-wytłumaczyłem
-Naprawdę?-zaciekawiła się
-Tak,wiesz mojej księżniczki
-Byłeś jej rycerzem?-zgadywała
-Ona wolała nazywać mnie księciem-łza spłynęła po moim policzku
-Czemu jesteś smutny?-jej usta uformowały się w podkowę
-Wiesz,moja księżniczka odeszła-westchnąłem
-Tęsknisz za nią?
-Bardzo,ale wiem,ze jest gdzieś przy mnie-przygryzłem wargę-Bardzo podoba Ci się miś?-otrząsnąłem się -Tak,jest cudowny
-W takim razie jest twój-podałem jej go
-Naprawdę?-zdziwiła się
-Tak,moja księżniczka byłaby teraz dumna
-Dziękuje
-Leo-dokończyłem-A ty jak masz na imię?
-Jestem Mia -Mia...Prawie jak moja Maja...Dobrze Mia,to opiekuj się misiem,a ja będę leciał-pomachałem jej i z mniejszym misiem w ręku ruszyłem do wyjścia-Łamie sobie serce z każdym wspomnieniem-westchnąłem schodząc na dół.Opuściłem szpital i szedłem przed siebie przez park.Mijałem szczęśliwe pary.Jeszcze niedawno byłem tu z nią,jeszcze wczoraj ona była,żyła,oddychała.Usiadłem na jednej z ławek i schowałem twarz w dłoniach.Rozpłakałem się jak małe dziecko
ESTÁS LEYENDO
Wszystko za cenę życia
FanfictionUwaga mam nadzieje ze sie spodoba bohaterowie itp w prologu