-To gdzie idziemy?-spytałem,ale odpowiedziała mi cisza.Odwróciłem się.Dziewczyny nie było za mną za to
Stała kilkanaście metrów ode mnie oparta o mur.Była blada i wyglądała jakby zaraz miała upaść
-Majka!-podbiegłem do niej-Co się stało?-ona spojrzała tylko na mnie bezradnie i upadła.Na szczęście zdążyłem ją chwycić.Wziąłem ją na ręce i w szybkim tempie chciałem wrócić do klubu.Przed nim spotkałem mamę Majki i resztę ekipy.Kobieta szybko do mnie podbiegła
-Boże co jej się stało?-przestraszyła się
-Zemdlała,nie wiem-byłem przerażony.Tylko moja mama zachowała zimną krew i zadzwoniła po pogotowie.Ludzie zebrali się wokół nas,więc za namową pani Karen zaniosłem Majke do środka i położyłem na scenie
-Boże co jej jest?-mama blondynki się rozpłakała
-Będzie z nią w porządku.To pewnie jednorazowe-moja rodzicielka próbowała ją pocieszyć
-No właśnie...-westchnąłem
-Leo?-mama na mnie spojrzała
-Chodzi o to-chciałem im wszystko powiedzieć,ale przerwali mi ratownicy wchodzący do pomieszczenia.Jeden z nich podszedł do mamy dziewczyny,a pozostała dwójka podbiegła do niej zabierając ją na nosze.Stałem jakby w amoku obserwując to co dzieje się dookoła,jednak nie mogąc zareagować.Obiecałem sobie,że przy mnie nic jej się nie stanie.Powinienem zmusić ją do pójścia do tego lekarza.Usiadłem na podłodze nie wiedząc jak mogę jej pomóc
-Ty jesteś Leo?-nawet nie zauważyłem,kiedy ratownik rozmawiający z mamą Mai podszedł do mnie
-Tak-wstałem z podłogi
-Podobno to ty byłeś przy dziewczynie,kiedy ona zemdlała
-Tak-potwierdziłem
-Jak to się stało?-pytał dalej
-W sumie sam nie wiem.Szliśmy na obiad i w pewnej chwili o coś ją zapytałem,ale nie odpowiedziała,więc się odwróciłem.A ona stała oparta o mur.Podbiegłem do niej w momencie,kiedy zemdlała.To nie był pierwszy raz.Znaczy nie mdlała,ale zdarzały się zasłabnięcia już kilka razy-wytłumaczyłem
-Czy była u lekarza?
-Nie,ale po co te pytania?Powinniście ją już zabrać i zbadać-zdenerwowałem się
-Nie denerwuj się młody.Musimy to wiedzieć-wytłumaczył
-Możecie się tego dowiedzieć w szpitalu-stwierdziłem zirytowany
-Tak,tak.Chłopaki,bierzemy ją-zawołał i zabrali Majke
-W końcu..-powiedziałem pod nosem -Mamo musimy tam jechać-poinformowałem rodzicielkę
-Wiem to Leo! Już jedziemy, chodź-zgodziła się pośpiesznie
-Charlie, chodź, jedziemy-krzyknąłem do przyjaciela
-Jasne, już idę-podbiegł do nas.Chwilę później byliśmy już w samochodzie.
-Leo, powiedz, czy ty wcześniej o wszystkim wiedziałeś?-zapytał prosto z mostu Charls
-No wiedziałem..-odpowiedziałem patrząc w ziemię i żałując,że nie zmusiłem ją w żaden sposób do pójścia do lekarza
-Stary dlaczego ty tego wcześniej nie powiedziałeś?!
-Bo Maja mnie prosiła żebym nic nikomu nie mówił, zapewniała, że to ze zmęczenia.. a poza tym kazałem jej iść do lekarza, mieliśmy przez to też małe sprzeczki..-opowiedziałem mu cały przebieg zdarzeń
-No dobra ale miejmy nadzieję, że to na prawdę nic poważnego
-Myślisz, że powinienem powiadomić Edytę?-zapytałem patrząc na blondyna
-Em.. myślę, że powinieneś porozmawiać z panią Karoliną i uzgodnijcie kto powinien to zrobić-odpowiedział zmieszany
-Jasne, masz rację-wyjrzałem za okno i zauważyłem,ze jesteśmy już pod szpitalem.Od razu poszedłem przodem szukać mamy Majki albo kogoś,kto mógłby mi powiedzieć gdzie znajduje się teraz moja dziewczyna
-Leo zaczekaj!-krzyknęła moja mama
-Muszę się czegoś dowiedzieć-powiedziałem
-Zaraz się wszystkiego dowiemy,tylko spokojnie
-Mamo,ale to nie było jeden raz,ja się boje-westchnąłem
-Jak to?-zdziwiła się
-Nie powiedziałem wam,bo mnie o to prosiła,ale teraz wiem,ze powinienem.Obiecałem sobie,że przy mnie nigdy jej się nic nie stanie-spuściłem głowę
-Leo,przecież nic jeszcze nie wiadomo.To może być tylko przemęczenie-uśmiechnęła się w moją stronę co niechętnie odwzajemniłem
~Edyta~
Postanowiłam,że na tą lekcje już nie wracam,ale pójdę na następną.Usiadłam sobie na murku i myślałam o tym co dalej zrobić jeżeli chodzi o Charlsa...Czuje,że jest lepiej,jednak nadal jest oschły w stosunku do mnie.W sumie nie ma co się dziwić,ale ja chciałabym już móc to wszystko naprawić...Będzie trudno,ale muszę dać radę...Chyba,że jest jeszcze za wcześnie.Tą kwestie jeszcze przemyśle
-O,Edyta!Gdzie ty byłaś?-zdziwiła się jedna z moich koleżanek z klasy-Mia
-Nie wiesz?
-Ale czego?-uniosła brwi
-Twitter-westchnęłam
-Nie przejmuj się nimi,serio-spojrzała na mnie z uśmiechem
-Czyli ty mnie nie nienawidzisz?
-Nie mam powodu,Edi.Każdy popełnia błędy-przytuliła mnie
-Dziękuje-muszę przyznać,że mi ulżyło,bo czuje,że chociaż Mi mnie nie zostawi
-Dobra,a teraz weź się w garść,nie przejmuj się nimi i lecimy na lekcje-zaśmiała się i pociągnęła mnie za rękę w stronę klasy
~Leo~
Nie pozwalają mi jak na razie do niej wejść.Z tego co wiem odzyskała przytomność,ale jest przemęczona i śpiąca
-Leo-mama dziewczyny do mnie podeszła
-Tak?
-Możesz do niej teraz wejść,bo za chwile musimy jechać i przygotować się do koncertu-powiadomiła mnie
-Oki,ale kto z nią zostanie?
-Ja-usłyszałem głos pani Karen i bez słowa ruszyłem do sali mojej księżniczki
-Hej kotku, jak się czujesz?-zapytałem wchodząc do pomieszczenia
~Majka~
Po odzyskaniu przytomności pamiętam tylko tyle, że zrobiło mi się słabo i wtedy podszedł do mnie Leo, nie słyszałam kompletnie nic co do mnie mówił bo w tym momencie urwał mi się film, to w tym momencie straciłam przytomność.Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Leo wchodzący na salę.
-Hej kotku, jak się czujesz?-zapytał
-Hej misiu, już lepiej, chociaż nadal słabo-w tym momencie podszedł do mojego łóżka -Leo.. ja przepraszam, że nikomu o tym nie powiedziałam, myślałam, że w końcu samo przejdzie-powiedziałam
-Wiem Maja, ale to nie pierwszy raz, obiecałaś, że powiesz o tym mamie i pójdziecie do lekarza
-Wiem..przepraszam
-Już dobrze, przynajmniej zrobią Ci tutaj wszystkie badania-brunet podszedł i mnie przytulił
-Kocham Cię-powiedziałam
-Ja Ciebie bardziej księżniczko-spojrzał mi w oczy i pocałował
-Jak myślisz na ile tu zostanę?-zapytałam po chwili
-Nie wiem, mam nadzieję, że nie długo ale niech zrobią Ci wszystkie badania i powiedzą co to wszystko znaczy
-A co jeśli jestem chora?-spytałam zaczynając się martwić
-Nie mów tak, wszystkiego się dowiemy, nie myśl pochopnie-pocieszył mnie Leo
-Eh, dobrze-odpowiedziałam mu z lekkim uśmiechem.W tym momencie do pomieszczenia wszedł również Charlie
-Hej siostro, jak się czujesz?-zapytał na wejściu
-Już lepiej ale nadal nie najlepiej-powiedziałam patrząc na niego
-To dobrze, jeszcze trochę i wrócisz do normy-puścił mi oczko
-Miejmy nadzieję-odpowiedziałam wzdychając
-Leo, swoją drogą musimy niedługo jechać, o 14:00 zaczyna się m&g-zwrócił się do bruneta
-Wiem.. ale przecież ja nie mogę zostawić teraz Majki-powiedział
-Nie Leo, jedź, ja sobie poradzę, przyjedziesz do mnie po koncercie-zapewniłam go
-Ale..-kontynuował
-Nie ma żadnego ale! Nie wystawiaj Bambinos, ja sobie dam radę
-Dokładnie, później wrócimy prosto do Mai-zapewnił Charlie
-No dobrze.. ale obiecaj, że jeśli coś się będzie działo to od razu do mnie piszesz, dzwonisz, albo mówisz mojej mamie
-Dobrze, obiecuje-powiedziałam patrząc na bruneta
Po chwili namysłu wyszedł z sali, a za nim blondyn. Zostałam sama. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Martwię się, to może być coś poważnego, a wtedy nie będzie najciekawiej... Ponownie ktoś wyrwał mnie z rozmyśleń. Tym razem była to mama Charlsa.
- Jak się czujesz? - spytała, wymuszając uśmiech.
- Dobrze... A pani nie jedzie na koncert?
- Nie, wystarczy, że Victoria pojechała. Ja muszę zostać
- Nie musi Pani...
- Muszę. Zaraz przyjdzie lekarz i zabiorą Cię na badania
- Wiem. Myśli pani, że to coś poważnego? - spytałam z załamaniem, nie mogąc oddalić od siebie tej myśli.
- Nie, wydaje mi się, że to tylko przemęczenie. Nie martw się, będzie dobrze - stwierdziła i przytuliła mnie.
- Mam nadzieję - odpowiedziałam. Kiedy się od siebie odsunęłyśmy, do pomieszczenia wszedł wcześniej zapowiadany lekarz.
- Maja Ostrowska?
- Tutaj - pomachałam bezradnie.
Po chwili weszła pielęgniarka.Pani Karen życzyła mi powodzenia po czym pojechałam na te całe badania...Pobieranie krwi,EKG i te inne...Ygh masakra.Miałam to z głowy dopiero po dwóch godzinach.Strasznie mnie to wymęczyło.Postanowiłam,że się znowu prześpię,bo pani Karen gdzieś wyszła.Zamknęłam oczy i po chwili odpłynęłam
~Leondre~
Martwię się o nią.Martwiłem się przez całą drogę tu i martwię nadal.Musze się przygotować do koncertu,ale myśl o niej nie daje mi żyć...Co jeśli to coś poważnego?Co jeśli
-Leo chodź już-moje rozmyślania przerwał Charlie
-Idę-wstałem z pod ściany i poszedłem za blondynem,by się przygotować.
-Będzie z nią dobrze-przyjaciel poklepał mnie po plecach
-Mam taką nadzieje-westchnąłem i podszedłem do mamy blondynki
~Majka~
Po obudzeniu się ujrzałam panią Karen
-Jak się spało?-spytała
-Świetnie
-Majka muszę ci coś powiedzieć-zaczęła
-Tak?
-Bo wiesz,że twoja mama upoważniła mnie do dowiadywania się o wynikach,prawda?
-Tak i co w związku z tym?-byłam coraz bardziej zdenerwowana
- Jednak nie jest to najłatwiejsza sprawa...
- Co?! - zdziwiłam się, a do oczu zaczęły napływać mi łzy
- Jestem chora...?
- Ygh... Niestety...
- Na co? O co chodzi, ja nie chcę.... - łzy coraz bardziej ciekły po moich policzkach.
- Spokojnie, nie martw się - przytuliła mnie mocno- Będzie dobrze, trzeba mieć nadzieję...
- Powie mi Pani o tych wynikach? - spytałam, nie mogąc powstrzymać płaczu.
- Jasne... Usiądź, uspokój się i pogadamy...
- Dobrze - przetarłam łzy i usiadłam
- Więc..? - dodałam załamana.
- Więc tak...
~~*~~
Nie potrafiłam uspokoić się po tym, co usłyszałam. Ja chora? Nie dosyć tego było? Staw skokowy, teraz to... Nie chcę, ja nie chcę... Z moich oczu wypływało coraz więcej łez, nie umiałam się uspokoić.
- Proszę, nie płacz... Nie ma tragedii, będzie dobrze, wiem to - pocieszała mnie mama blondyna.
- Jak to nie ma tragedii?! Nie miałam wystarczająco dużo problemów, jeszcze to...
- Spokojnie, proszę - usiadła koło mnie i mocno się we mnie wtuliła
- Może się poprawi, może nie będzie problemów..
- Mogę panią o coś poprosić? - zapytałam prosto z mostu, podnosząc wzrok. Właśnie przypomniałam sobie o Leo... On nie może wiedzieć.
- Słucham?
- Chodzi o Leo... Proszę, niech mu Pani nie mówi... Nie chcę, żeby się martwił...
-Majka,ale nie powinnaś go okłamywać-westchnęła
-Błagam-spojrzałam na nią ze łzami w oczach
-Ale Majka on nie jest głupi
-Wiem,ale no ja dam radę,jeśli się nie uda biorę wszystko na siebie-powiedziałam szybko
-Majka,chcesz tak ryzykować?Co jeśli on się dowie?Możecie mieć przez to niepotrzebne kłótnie
-Nie chce,żeby wiedział..Proszę,on będzie się martwił,nie potrzebuje problemów...Wie pani jaki jest Leo.Nie chce,żeby to go męczyło.Obiecuje,że jeśli coś się nie uda,ja się od niego odsunę,dam mu spo
-Nawet tak nie mów,Majka w końcu on Cię kocha,tak?Powinnaś mu powiedzieć-nadal stawiała na swoim
-Powiem,kiedy będę gotowa,dobrze?Naprawdę nie chce teraz-łza spłynęła mi po policzku
-Dobrze,obiecuje,że Leondre o niczym się nie dowie-westchnęła
-Dziękuje-przytuliłam ją.W tym momencie do sali weszła moja mama.Już wiedziała...Podbiegła do mnie i mnie przytuliła
-Będzie dobrze,nie przejmuj się tym-szepnęła mi do ucha
-Mamo,mogę wyjść dziś?-spytałam od razu
-Dziś?Nie ma mowy
-Mamo,błagam.Jak tylko wrócimy i tak będziemy musiały iść do lekarza.Chce spędzić czas z Leo-spojrzałam na nią błagalnie
-Spytam lekarza czy Cię wypuści,ale najprędzej jutro-zgodziła się niechętnie
-Dziękuje-uśmiechnęłam się do niej-Dlaczego nie jesteś na koncercie?
-Nie potrzebują mnie,więc musiałam tu przyjechać.Leo ciągle sprawdzał czy nie napisałaś-zaśmiała się...no właśnie,Leo...On ma tu być niedługo
-Mamo on nie może wiedzieć-westchnęłam
-Majka,ale przecież on będzie Cię wspierał
-Nie,mamo...On się tym za bardzo przejmie,błagam nie mów mu.Powiem,gdy będę gotowa-spojrzałam na nią błagalnie
-No okej,ale Majka pomyśl o tym,że on się martwi
-Właśnie o tym myślę i dlatego nie może się dowiedzieć-westchnęłam
-Dobrze,twoja decyzja,a teraz się jeszcze prześpij.Jeśli chcesz wyjść jutro to musisz odpocząć
-No dobrze-zgodziłam się i przymknęłam oczy kładąc głowę na poduszce.Mimo snu nadal byłam strasznie zmęczona,więc szybko zasnęłam.
~Leondre~
- Mamy mało czasu, Leo. Zaraz wychodzimy, chodź - wołał wkurzony Charlie.
- Ale
- Nie ma ale. Majka mówiła, że masz się nie martwić. A teraz mamy koncert. Po nim jedziemy do szpitala, ale najpierw koncert, oki? - uśmiechnął się.
- Ygh... No dobra - westchnąłem i ostatni raz sprawdziłem, czy nie ma nowych wiadomości. I nie było. Odłożyłem telefon do torby i wyszliśmy na salę. Trzeba zająć się fankami...
~~*~~ (godzinę później)
M&G minęło nam dosyć szybko. Prawie wszyscy wyszli, zostało tylko kilka dziewczyn. Zrobiliśmy sobie z nimi zdjęcia, podpisaliśmy autografy, przytuliliśmy i pożegnaliśmy się. Wróciliśmy za kulisy. Zostało nam trochę czasu, właśnie występowała ostatnia dziewczyna z YS. Szybko wziąłem telefon, żeby sprawdzić wiadomości. Jak zwykle, nic. Po chwili usłyszałem krzyk fanek, zwiastujący, że to już nasz czas. Zauważyłem blondyna, który pokazał mi, że zaraz wychodzimy. Ostatni raz obejrzałem się w lustrze. Żałuję, że jej tu nie ma. Teraz stałaby obok mnie i dodawała otuchy. A zamiast tego jest tam, w szpitalu, gdzie nie powinna trafić...
- Ygh, Leondre, skończ o tym myśleć, zaraz zaczynasz... - skarciłem się i powolnym krokiem podszedłem do Charlsa.
- Gotowy? - spytał.
- Nie - odparłem.
- Rozerwij się, będzie dobrze przecież - zaśmiał się i mnie szturchnął
- A teraz.... Zaczynamy - przytulił mnie i pociągnął na scenę. Z niechęcią zrobiłem pierwszy krok, po czym kilka kolejnym. Słyszałem pisk fanek, nawet to mnie teraz nie uspokajało. I tak już nie ma powrotu, Leo. Musisz dać sobie radę....Wziąłem głęboki oddech i wiedziałem,że już czas...Zaczęliśmy od 'Beutiful',potem 'Stay Strong' i nadszedł czas na 'Shining Star',ale zanim zaczęliśmy postanowiłem coś powiedzieć
-Chciałem tą piosenkę zadedykować mojej dziewczynie,Mai-widziałem,że moja mama to nagrywa,więc postanowiłem mówić dalej-Ona nie może być niestety dziś z nami,ale wiem,że strasznie by mnie wspierała i bawiła się razem z wami.Pamiętaj kocham Cię...'You're my shining star'-zacytowałem i rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki.Charlie śpiewając uśmiechnął się w moją stronę,a ja wiedziałem,że nie mogę się tak martwić i cokolwiek by się działo kocham ją ponad wszystko
~Majka~
Obudził mnie dźwięk otrzymania wiadomości...Dlaczego jestem nadal zmęczona?To nie jest ani normalne,ani fajne..Nikogo nie było w sali co również mnie zdziwiło,ale cóż...Wzięłam telefon z szafki.Okazało się,że pani Victoria wysłała mi filmik z koncertu...Leo mówił o mnie.Jejku on jest taki kochany...Jestem dla niego zbyt ważna i w tym momencie to może być problem...Nie powinnam tak myśleć,ale no.. -'Kocham Cię.You're my shining star'-usłyszałam i łzy zaczęły spływać po moich policzkach...Musze być silna dla niego i udawać,nie mogę robić z siebie ofiary...Położyłam się i myślałam nad tym czy mu powiedzieć...Rozważałam wszystkie za i przeciw...Nie powinnam go okłamywać i udawać,ale z drugiej strony on będzie załamany..Wiem jaki jest.Musze jednak przełożyć to myślenie na kiedy indziej,bo zwariuje..Ale w tym szpitalu nie ma co robić..Po chwili namysłu postanowiłam znowu pójść spać z myślą o tym,że jak się obudzę Leo być może będzie obok
~~*~~
Obudził mnie telefon. Nie poczułam się ani trochę lepiej. Wychyliłam się, aby sięgnąć telefon. Edi dzwoni. Westchnęłam i odebrałam.
- Hejka - przywitałam się.
- Hej, Maja. Jak się czujesz?
- Oki, a co...? - skłamałam.
- Na pewno?
- Tak... Znaczy nie
- Co?!- zmartwiła się.
- Jestem w szpitalu...- przyznałam się.
- Jak?! Dlaczego?! - dopytywała się.
- Nie martw się, nic się nie dzieje... Jestem osłabiona, zemdlałam i musieli mnie tu przywieźć, nic więcej...
- Boże, dlaczego ja nie mogę być teraz przy tobie... - odpowiedziała prawie płacząc, panikowała - Kiedy wracasz?
- Proszę, nie płacz... Będzie dobrze... Kilka dni i będę z powrotem, w Anglii - mimowolnie się uśmiechnęłam
- Tylko się nie przejmuj, nic się nie dzieje, oki?
- Dobrze... Wracaj jak najszybciej, i zdrowiej tam - powiedziała, a ja usłyszałam, że ktoś idzie w stronę mojej sali.
- Edi, muszę kończyć,chyba Leo idzie - westchnęłam
- Papa, siostrzyczko - pożegnałam się i rozłączyłam, nawet nie czekając na odpowiedź. Po chwili drzwi mojego pokoju otworzyły się, a zza nich wychylił się nie pewnie brunet. Podbiegł do mnie i przytulił.
- Hej, kochanie. Jak tam? - spytał, widocznie zdenerwowany, po czym usiadł obok.
- Hej, jest okej. Jutro mnie wypiszą - uśmiechnęłam się.
- Tak? To się cieszę - ponownie się we mnie wtulił.
- Stęskniłeś się?
- Nawet nie wiesz, jak
- Kocham Cię - pocałowałam go w policzek.
- Tak prosto z mostu?
- A przeszkadza Ci to? - zaśmiałam się.
- Nie - stwierdził ze śmiechem- Na pewno jest oki?
- Tak Leo, na pewno...
- Na sto procent?
- Na sto - sztucznie się uśmiechnęłam.
- Nie wyglądasz - zaśmiał się.
- Dzięki - przewróciłam oczami
- Przecież żartuję, też Cię kocham
-Miałam nadzieje,że jak się obudzę to już będziesz-zaśmiałam się
-Nie wyszło?
-Nie-zrobiłam smutną minę,a on cmoknął mnie w usta-Edi mnie obudziła-dodałam
-To następnym razem pogadam z nią i powiem,że to ja jestem od budzenia oki?-zapytał ze śmiechem
-Idealnie-pocałowałam go równocześnie mocno przytulając
-Aż tak tęskniłaś?
-Najbardziej-spojrzałam na niego
-Majka co jest?
-Nic,a co miałoby by?-posłałam mu uśmiech
-Majka,na pewno?-spytał
-Leo,nie przejmuj się-po raz kolejny mocno go przytuliłam
-Kochanie,strasznie się o ciebie martwiłem.Obiecałem sobie,że nigdy nic Ci się przy mnie nie stanie-wtulił się we mnie mega mocno
-Leo,ej-uniosłam jego podbródek i uśmiechnęłam się dzięki czemu powrócił i jego piękny uśmiech
-Przesuń się-stwierdził,a ja zrobiłam co chciał.Po chwili brunet leżał już obok mnie
-A gdzie masz Charlsa?-spytałam bawiąc się jego włosami
-Poszedł po coś dla ciebie do sklepiku-pocałował mnie w czoło
-Nie chce zostawać tu na noc-westchnęłam
-Nic na to nie poradzimy-głaskał mnie po dłoni
-Zostań ze mną-zaśmiałam się
-Przyjdę do ciebie w nocy-dołączył do mnie
-W innej sytuacji byłoby to dziwne,ale w tej pozwalam-spojrzałam na niego,a on po raz kolejny mnie pocałował
-Ykhm..To może nacieszcie się sobą,a ja wrócę za chwile-zaśmiał się Charls
-Wracaj-pokręciłam głową
-Dobra,dobra-wszedł do sali i podszedł do mnie przytulając na powitanie.Gdy się odsunął Leo ponownie przyciągnął mnie do siebie -Dobra,rozumiem jest twoja-blondyn wybuchnął śmiechem
- A, idź - parsknął śmiechem Leo, a ja zrobiłam to samo. Kiedy blondyn wyszedł, Leo mnie pocałował, na co wybuchnęłam śmiechem.
- No co? - zaśmiał się.
- No nic
- Okej - na to wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem, a on przewrócił oczami.
- I co u Ciebie? Jak koncert? - spytałam.
- Nie mogłem się skupić... Nawet Bambinos nie poprawiły mi humoru, kiedy Ciebie nie było...
- Ale teraz jestem, ciołku, pojmij to w końcu - pocałowałam go w policzek, a on się zaśmiał.
- Znowu mnie obrażasz?
- Ojj, zaraz obrażasz - zaśmiałam się - przecież wiesz, że Cię kocham - uśmiechnęłam się.
- Wiem - odwzajemnił uśmiech
- Ah, ta skromność
- No, nie powiesz mi, że nie jesteś we mnie zakochana, co nie?
- A jakbym powiedziała?
- Nie strasz - odpowiedział, a ja znowu parsknęłam śmiechem. Pocałował mnie w czoło i chwilę mi się przyglądał.
- Czy na pewno wszystko okej?
- Leo noo
- Słabo wyglądasz...
- I tak samo się czuję, wiesz? Jestem zmęczona
- To może się zdrzemnij?
- Śpię od ostatnich kilku godzin...
- Nadal się nie wyspałaś? - zdziwił się.
- Pamiętaj, jestem leniwa - zaśmiałam się.
- Dobra, to ja wyjdę na chwilę...
- Nie! Ty tu zostajesz - stwierdziłam.
- No oki, skoro chcesz, to zostanę - uśmiechnął się.
- Chcę - odwzajemniłam uśmiech.
- To dobrze - zaśmiał się
- Musisz teraz dużo odpoczywać, zrozumiano?
- Tak jest, panie Generale - odpowiedziałam po polsku i zasalutowałam, na co on się zaśmiał - Śmiejesz się, bo nie rozumiesz polskiego?
- Nie no, rozumiem - powiedział na co wybuchnęłam śmiechem.
- Mhm, bo uwierzę
- Mi nie uwierzysz?
- Leo
- Majka
- Co?
- Jak wszyscy, to wszyscy
- Czasami naprawdę jesteś niekumaty - pokręciłam głową.
- To źle?
- W twoim wypadku? To śmieszne, więc dobrze
- Jestem śmieszny - uniósł brwi.
- Czasami aż za bardzo, rozwalasz mnie - ponownie wybuchnęłam śmiechem. Przynajmniej on potrafi mnie pocieszyć.
- Ej
- No co?
- Już nic
- Zgubiłeś wątek
- Cii, nie prawda - zaśmiał się.
-Nie no wcale-śmiałam się jeszcze bardzie,a on tak po prostu mnie pocałował
~Edyta~
Lekcje minęły mi na rozmyślaniu o Majce i chłopakach..Mam dziś mega dużo zadane,jejku nie wierze...Kierując się w stronę wyjścia spotkałam Julkę i Luke'a.Dziewczyna żegnała się z nim.Wyglądali jak para.Na ten widok mimowolnie się uśmiechnęłam i szłam dalej.Po chwili brunetka do mnie podbiegła
-Hej.Wracasz autobusem?-spytała
-myślałam o spacerze,ale nie wiem-westchnęłam
-Może wrócimy razem?-spytała niepewnie
-No jasne-zgodziłam się z uśmiechem.Całą drogę spędziłyśmy na wygłupach.Zaszłyśmy jeszcze na shake'i.Jak się okazało Julka jest z Luke'iem.Bardzo ucieszyła mnie ta wiadomość.Niestety pod domem musiałyśmy się już pożegnać
-To do jutra-przytuliłam ją
-Do jutra-zaśmiała się-Edyta mam nadzieje,że jeszcze uda Ci się z Charlsem-dodała
-Ja też-uśmiechnęłam się i weszłam do domu.Od razu pobiegłam się przebrać.
ESTÁS LEYENDO
Wszystko za cenę życia
FanficUwaga mam nadzieje ze sie spodoba bohaterowie itp w prologu