Zawiódł mnie.

562 91 32
                                    

Josh

Leżałem tak do momentu kiedy Tyler się poruszył.

Z trudem uniosłem swoje obolałe ciało. Wiedziałem, że od teraz jestem pod kontrolą Debby.

Ale to nie ważne. Ja chcę tylko jego szczęścia. Moje nie jest ważne.

Chwiejnie zbliżyłem się do Tyjo i opadłem tuż nad jego ciałem.

-Tyjo?-Delikatnie potrząsnąłem jego ramieniem, jednak nie zareagował.

Odwróciłem go na plecy i zauważyłem ranę na jego lewej skroni.

Bałem się o niego, nie wybaczę sobie jeśli stanie mu się coś poważniejszego.

-To on go pobił! Próbowałam ich rozdzielić, ale nie dałam rady!- Spojrzałem na Debby ukrytą za plecami dyrektora. Była dobrą aktorką.

Wyrachowana suka...

Tyler

Obudziłem się, a jednak nadal widzę tylko biel.

-Tyler, budzimy się...- Słodki kobiecy głos.

Leniwie przecieram oczy i od razu czuję przeszywający ból w całym ciele.

Jęknąłem głośno i spojrzałem w stronę kobiety. Chwyciłem za obolałą głowę i poczułem miękki opatrunek.

Wstałem do siadu i spojrzałem w lustro na przeciwnej ścianie. Byłem cały w kurzu. Do tego moja bluza zniknęła, a nagie ręce pokrywały fioletowe siniaki.

-Przeciwbólowe. -Kobieta podstawiła mi pod nos tackę z kilkoma tabletkami, które nieufnie zażyłem.

-Gdzie ja tak właściwie jestem?- Spytałem nie poznając pomieszczenia.

-Pielęgniarka szkolna.- Posłała mi szeroki uśmiech.

-Myślę, że nic poważnego ci nie będzie. Rany są powierzchowne, a siniaki znikną za kilka dni. Ale nie zaszkodzi udać się do lekarza.- Nie słuchałem jej. Próbowałem w myślach odtworzyć sceny sprzed kilku godzin... Chyba godzin, albo minut.?

-Co się tak właściwie stało?- A spytała, a ja....Przypomniałem sobie, ze Josh... Zaatakował mnie?

Żyj i pozwól umrzeć.  I JoshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz