21

1K 63 9
                                    

Znów to samo. Wstanie, pójście do szkoły i spać. W moim życiu zagościła nudna rutyna. Coraz częściej chodziłam smutna. No dobra wstanę już. Podeszłam do szafy. Wybrałam z niej ten komplet:

Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie. Ogólnie to Nicol i Marcus gdzieś wyjechali i jestem sama w domu. Strasznie mi się tu nudzi.
Po zjedzeniu posiłku ruszyłam w stronę szkoły. Szłam sobie. W końcu doszłam. Jak to zwykle ruszyłam w stronę szafek. Włożyłam do mojej nie potrzebne książki i ruszyłam pod sale od matrmatyki, gdyż tam akurat miałam mieć lekcje. Ogólnie wspomniałam że ja i Martinus jesteśmy mocno skłóceni? Nie? To teraz mówię. NIENAWIDZIMY SIĘ. Zaczeło się od jakiś lekkich wyzwisk, a teraz to uprzykrzamy sobie życie jak tylko możemy. Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek. Weszłam do sali. Usiadłam w przypadkowej ławce. Jak się okazała jest to ławka przy ścianie. Chociaż mogę się oprzeć. Oparłam się o ściane, a nogi założyłam na krzesło stojące obok. Wyjełam telefon. Chyba nie myśleliście że będę słuchać tej Kremerowej. To co to, to nie.
Zaczełam bawić się telefonem. Inaczej mówiąc przeglądałam social media. Do sali weszła moja najukochańsza nauczycuelka na świecie. Złapałeś sarkazm? Doleciał wogóle? Ahh... Jak ja kocham sarkazmy. Wracając. Za Kremem (Kremerową - aut) wszedł blondasek. Jego źrenice były rozszerzone. Brał. Ale co mnie to obchodzi. Gówno. Stał tak na środku sali i czekał na nie wiadomo co.
- Usiądź na wolnym miejscu. - Powiedziała podirytytowany krem. Z tego co zauważyłam nigdzie nie było wolnego miejsca. Ha. Dobrze mu tak. Będzie stał tak. - Co nie ma nigdzie? A koło panny Event? - spytała. Podniosłam głowę z nad telefonu. No chyba nie. - No już siadaj. - rozkazała. Blondyn nie chętnie wykonał jej rozkaz. Zdjełam nogi z krzesła. Chłopak usiadł na krześle obok, przesuwając się najdalej ode mnie.
- Dyrekcja kazała by każda klasa zrobiła chociaż jeden projekt w pół roczu. Wy robicie z sąsiadami z ławki. I nie chcę słuchać żadnych ale. - poinformowała. Mnie to nie ruszyło. I tak nie mam zamiaru tego robić. Przez resztę lekcji krem gadał o czymś tam. A ja tylko czekałam na...
Drrrrrr....
O właśnie to. Wziełam torbę i wyszłam z tej sali. Cały korytarz był zapełniony uczniamu.
- Won!!! - krzyknełam. Wszyscy ustąpili mi miejsca. Gdy tak przechodziłam uśmiechałam się cwaniacko. Doszłam do swojej szafki. Wymieniłam książki. Zamknełam szafkę. Gdy już miałam odchodzić, ktoś mnie lekko popchnął spowrotem. Zgadnijcie kto to?
- Czego chcesz Gunnarsen? - spytałam Wkurzona, a na buzi gościł wszystkim znany mój ,,cwaniacki uśmieszek''.
- Widać że mamy zrobić wspólnie projekt? - odpowiedział pytaniem. - U mnie? Czy u ciebie? - spytał nisko i przybliżył się do mnie.
- U nikogo. Nie chcę mi się robić tego projektu. A teraz nara, muszę iść. - popchnełam go i poszłam dalej.
Reszta lekcji mineła normalnie. Po powrocie umyłam się i poszłam spać.

▪◾◼⬛⬛◼◾▪▪◾◼⬛⬛◼◾▪▪◾◼⬛⬛◼◾▪▪◾◼
W końcu rozdział, a nie jakaś tam informacja! Ogólnie to mam dziś do dupy dzień, ale powiedziałam sobie: Karina, kurde do roboty.
I rak wyszło że jest rozdział. Ale niestety, nie będą te rozdziały za często.
Ogólnie to mam już całkiem niezły pomysł na tę książkę😏
Przepraszam za błędy!!!! Do następnego!!!!!

I Hate You, I Love You |M.G|✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz