34

899 57 11
                                    

Zobaczyłam tam...
Raviego, Nicol, Marcusa i Martinusa! Ale jak?! Gdzie?! kiedy?!
- Przecież ty i Ravi nie żyjecie! - krzyknełam do Nicol. - A wy podobno wyjechaliście! - tym razem mój głos skierowany został do bliźniaków. Zaczełam płakać z radości. Podbiegłam do Raviego przytuliłam go z całej siły. Tak za nim tęskniłam. Za jego zapachem i wszystkim innym. Teraz nie pozwolę żeby mu coś się stało. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Później podbiegłam do Nicol i się na nią rzuciłam. Na końcu byli Martinus i Marcus.
- Ale jak? - spytałam. Byłam taka szczęśliwa. Miałam przed sobą najważniejsze osoby dla mnie.
- No widzisz... - Martinus nie dokończył bo przerwał mu huk.
W drzwiach pojawił się Jonathan. Serio?! Po co tu on?! Zepsuje mi humor.
- Ooo w końcu przyszłaś. - rzekł do mnie.
- Czego chcesz Jonathan? - warknełam.
- Spokojnie...
- Kurwa o co tu chodzi?! - wrzasnełam.
- No bo widzisz to taka mała zemsta. - oznajmił.
-  Jaka znów zemsta?! O co ci chodzi?! - pytałam.
- Twój ojciec kiedyś mojemu ojcowi przyrzekł że będziesz ze mną do końca. Jednak nie wypełnił tej obietnicy, bo ty gdzieś wyjechałaś i mnie zostawiłaś. Postanowiłem się zemścić i cię zniszczyć. - powiedział jakby to było oczywiste. - Zabrałem ci to co najważniejsze. Zabrałem Ci pomoc, którą potrzebowałaś. - dodał.
- Nie, nie prawda. Oni nie byli tylko dla mnie pomocą. Ja ich kochałam. Byli dla mnie ważni. Nie zadawałam się z nimi bo tak mi się chciało. Byli i będą dla mnie przyjaciółmi. Ty tego nigdy nie zrozumiesz. Z rozumieją ci co kiedykolwiek mieli przyjaciół. Ja właśnie ich znalazłam. Nie zostawili mnie chociaż byłam dla nich oschła i wredna. Ale zmieniłam się dla nich. Przy nich wiem co to miłość, dobro i przyjaźń. Przy nich czuję się bezpieczna. Przy nich czuję się że jestem dla kogoś ważna. - wyrzuciłam to z siebie. - Ty mi nigdy tego nie dałeś. - dodałam. - Tak bardzo was kocham. - odwróciłam się do moich przyjaciół. Jednak ktoś mnie pociągnął za ramię i przyłożył mi nóż do brzucha. Oczywiste że to był Jonathan.
- Zostaw ją! - krzyknął Martinus.
- A bo co mi zrobisz? - spytał rozbawiony. Widziałam jak Nicol daje mi znaki żebym Ravi zaatakował Jonathana.
- On nic, ale MY możemy dużo. - odezwał się Marcus specjalnie głośniej mówiąc MY. Nicol puściła do mnie oczko.
- Ravi Atak! - krzyknełam. Ravi rzucił się na Jonathana. Jednak poczułam ukłucie w brzuchu. Popatrzyłam na brzuch. Wielka rana,a w niej wbity nóż. Syknełam z bólu. Podbiegł do mnie Martinus.
- W kieszeni mam telefon, zadzwoń po karetkę. - powiedziałam słabo. Chłopak od razu to zrobił. Zadzwonił po karetkę. W tym czasie Ravioli chyba załatwił już Jonathana, a Marcus i Nicol mówili do mnie żebym nie zamykała oczu. Jednak na marne. Po chwili ogarnęła mnie ciemność. Ostatnie co czułam i słyszałam to że mnie w nosili na wózek i płacz Nicol i bliźniaków. Po tem koniec. Jedno pytanie sobie zadawałam.
Umarłam?

▪◾◼⬛⬜◻◽▫▪◾◼⬛⬜◻◽▫▪◾◼⬛⬜◻◽▫▪◾◼
Niespodzianka!!!! Nicol i Ravi jednak żyją, a Marcus i Martinus tak jakby nigdzie nie wyjechali! Kto się cieszy? W ogóle to wytłumaczenie tego wszystkiego jakim cudem Nicol żyję to będzie w kolejnych rozdziałach. Kolejna informacja to to że niedługo kończymy książkę.
Przepraszam za błędy i do zobaczenia  jeszcze dziś.
Bye.

I Hate You, I Love You |M.G|✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz