Jak grzeczne i posłuszne dziecko poszłam do pokoju po kołdrę i wróciłam do salonu. Położyłam się, włączyłam telewizor i już zaczęło mi się nudzić. Co można robić, gdy leży się w łóżku? Co można robić, gdy jest się chorym? Nic. Chciałam żeby wszyscy już wrócili... z nimi zawsze jest wesoło. Brain wnerwiający Dom'a, zboczony Vinc, modelka Roman, Tej, Mia i Gisele. Ale wrócą dopiero o 22.00. A właśnie gdzie Roman? Chyba w takim stanie nie poszedł do pracy.
- Zaryzykować i dostać ochrzan od "mamy" (Mia)? - pomyślałam. - A co mi tam? - zaśmiałam się.
Wstałam cicho, bo nie wiedziałam gdzie jest. Poszłam na górę i weszłam do pokoju Roman'a.
- Dzień dobry modelko! - powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Ciszej, ciszej... głowa mi pęka.
- Może dlatego, że wypiłeś 13 butelek Corony.- zaśmiałam się.
- Może. Jak się czujesz?
- Lepiej, ale wciąż źle.
- Zrobisz mi jakieś śniadanko? I może szklankę wody bo ten... wiesz.
- Nie jestem kucharką ale dobra... przynajmniej mam wymówkę żeby na kanapie nie leżeć.
- Dzięki.
- A, i jeszcze jedno... czy śniadanie ma być dietetyczne? Modelki muszą o siebie dbać. - zaśmiałam się zbliżając do drzwi.
- Spadaj! - zaśmiał się.
***
- Co mu tu zrobić? - pomyślałam otwierając lodówkę. - Możeee... parówki? Bardzo oryginalne.
Wrzuciłam cztery parówki do gotującej się wody. Do szklanki wydusiłam sok z cytryny i zalałam wodą.
- Roman! Śniadanie!
- Idę kochanie. - krzyknął schodząc po schodach.
- Jeszcze raz tak do mnie powiesz to wsadzę ci te parówki gdzie słońce nie dochodzi.
- Oczywiście, oczywiście skarbie.
Chwyciłam za parówkę ale złapał mnie za nadgarstek i powiedział:
- No dobra, już dobra. Nie musisz tego robić. - uśmiechnął się.
- To się ciszę bo tego nie chciałam. O nie, Mia idzie. - pobiegłam szybko pod kołdrę.
- I co z tego?
- Jak się dowie, że nie leżałam pod kołdrą to mnie zabije. - zaczęłam się śmiać.
- Widzę, że humor dopisuje. Lepiej się czujesz? - spytała.
- Tak. To pewnie dlatego, że leżę tak jak kazałaś.
- Ehemeehm. - chrząknął Roman.
- Ty też się źle czujesz Roman? Może dam ci tabletkę na kaszel? - spytała Mia.
- Nie trzeba. - odpowiedział.
- Jesteś pewny Roman? - spytałam szyderczo.
- Tak, jestem. - spojrzał na mnie a ja się uśmiechnęłam.
- Wiesz gdzie jest Dom? - zapytałam Mi'ę.
- A co ty się tak o niego dopytujesz? - wtrącił Roman.
- Jest w ogrodzie. Buduje altankę.
- To ja pójdę na chwilkę do niego.
- Na chwilę... nie chcemy żebyś dalej chorowała.
Wystawiłam Roman'owi język i wyszłam przez taras. Moje oczy znowu ujrzały niebo na ziemi... zobaczyłam Dom'a bez koszulki.
- O Boże... - szepnęłam do siebie.
- Wystarczy Dominic. - zaśmiał się.
Chyba się zarumieniłam. Usłyszał to co powiedzałam. Przy tym mężczyźnie odkrywałam nową siebie. Nie mogłam oderwać od niego oczu, a chyba raczej od jego kaloryfera.
- Skoro budujesz altankę to muszę się spytać: kiedy grill?
- Jak wyzdrowiejesz. - powiedział.
- Jestem prawie zdrowa. - zaśmiałam się.
- Chodźcie na zupę! - przerwała Mia.
- Idziemy! - krzyknął.
Objął mnie ( jak kumpla ) i poczochrał mi włosy.
- Ejjjjj, zrobiłbym ci to samo ale nie mam jak... ty nie masz włosów. Ale kiedyś ci dorównam. - powiedziałam rozbawiona.
- Wiesz ile jeszcze musisz się chleba nasmarować żeby mi dorównać? - zaśmiał się.
- Między nami są tylko cztery lata różnicy... to nie dużo.
- Wiem, ale chodziło mi o to, że prawie przez całe życie trenowałem na Vinc'sie. Cały czas chodził z rozczochranymi włosami. - uśmiechnął się.
- Widać, że dużo trenowałeś. Robisz duże kołtuny. - powiedziałam trzymając kosmyk włosów w ręce.
- Co tak długo tam robiliście? - zaśmiał się Brain stojący w drzwiach tarasu.
- Brain? Co ty tu robisz? Czemu nie jesteś w pracy? - zapytał Dom.
- Nudziło mi się w pracy, więc przyjechałem. Nie odwracaj kota ogonem. Odpowiadaj.
- Nic. Odpuścisz sobie? - spytałam pieszczotliwie.
- Jak odpowiesz. - uśmiechnął się.
Poduszka wysłana przez Dom'a trafiła prosto w Brain'a.
- O, widzę, że zaczynamy używać przedmiotów materialnych. Nie poddam się. Co robiliś... - tym razem poleciał pilot od wieży stereo. - Gadaliśmy, a co mogliśmy robić?
- Taaa, jasne. - zaśmiał się Brain.
Dom wstał... Brain' a już nie było w salonie. Szybko się ulotnił. Był już w aucie, w drodze do pracy.
- Biedny, wystraszył się. Fajnie tu macie. - powiedziałam padając na kanapę obok Mi'i i Dom'a.
- Czasami samo tak wychodzi. - powiedziała Mia.
- Wiecie co? Chyba powinnam się przewietrzyć.
- Dopiero byłaś w ogrodzie, ale jak chcesz możemy iść w trójkę na spacer.
- Nie o takie przewietrzenie mi chodziło..- zaśmiałam się. - Chodziło mi o "przewietrzenie" na wyścigach. Te ryki silników, tłumy ludzi, zapach spalin i benzyny.
Dom się zaśmiał:
- Też już dawno nie byłem na żadnych wyścigach.
- Letty pojedzie dopiero jak wyzdrowieje. - uśmiechnęła się Mia.
Do Dom'a przyszedł SMS od Brain'a:
"To powiesz w końcu co robiliście?"
Dom wziął kilka głębokich wdechów i odłożył telefon na ławę.HEJA!❤
Ten rozdział dedykuję Julii❤❤❤
Dobrej nocy! 😊😊😊
~Zandra

CZYTASZ
Fast and Furious ❤
FanficJak bardzo zmieni się życie niezwykłej 18-latki? Może znajdzie pierwszą i bezgraniczną miłość?