~ Styl? ~

369 21 7
                                    

- Gotowa? Na co? - spytałam.
- Zobaczysz - powiedział Dom podając mi rękę i zawiązując moje oczy chustką. Ostrożnie pomógł wsiąść mi do samochodu i ruszył. Przez całą drogę nie wiedziałam o co chodzi. Nie chciał powiedzieć.
- Jesteśmy - powiedział.
- No w końcu - stwierdziłam z ogromnym podekscytowaniem po długiej drodze.
Oczywiście znowu Dom pomógł mi wysiąść bo w dalszym ciągu nic nie widziałam.
- Chodź, jeszcze kawałek, jeszcze trochę... już.
Na ten sygnał zdjęłam chustkę z oczu. Zaniemówiłam. Znajdowaliśmy się na jednej z trzech najpiękniejszych plaży w Rio de Janeiro. Byliśmy sami. Zobaczyłam rozłożony koc na piasku. Wokół tliły się płomienie mnóstwa świeczek... dzięki czemu było dosyć jasno.
- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego - powiedział Dom.
- Dziękuję...- powiedziałam przytulając się do niego tak mocno jak jeszcze nigdy.
- Naprawdę dziękuję - powtórzyłam drżącym głosem.
Po policzku spłynęła mi łza szczęścia i wzruszenia.
- Płaczesz? - spytał.
- To ze wzruszenia...
Podniósł mój podbródek do góry kciukiem żeby mógł spojrzeć mi w oczy i powiedział:
- Kocham cię... najmocniej na świecie i proszę nie zapominaj o tym... wiem, że to wszytko to nie nasz styl, ale...
- Ale jest pięknie... kochamy się i tylko to się liczy. - przerwałam.
Po moich słowach przytuliłam się jeszcze mocniej do jego torsu, a on pocałował mnie w głowę i powiedział:
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że prawie rok temu przyszedłem na tamtą imprezę.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że przyjechałam tutaj... do Rio... inaczej juz nigdy bym Cię nie spotkała. - powiedziałam.
Usiedliśmy na kocu, raczej Dom usiadł... ja leżałam mu na kolanach. Rozmawialiśmy długo o całej naszej historii i przeżyciach. Później długo patrzyliśmy w gwiazdy w ciszy, aż Dom się odezwał:
- Kiedyś słyszałem, że gwiazdy to ludzie... odchodzą kiedy chcą... raz są, a raz ich nie ma.
- Od kogo? - spytałam.
- Kiedyś... od taty.
- Zabawne... mój tata cały czas mi to powtarza.
- Ojcowska więź? - uśmiechnął się.
- Może - również odpowiedziałam serdecznym uśmiechem.
Przytuliłam się do niego i dalej w długiej ciszy byliśmy wpatrzeni w gwiazdy.
***
- Wracamy? - spytał.
- Tak, możemy... już późno. - powiedziałam patrząc na zegarek.
Gdy już posprzątaliśmy Dom wsiadł do samochodu, odpalił go. Mi zostało jeszcze włożyć koc do bagażnika. Podeszłam do przednich drzwi od strony kierowcy i je otworzyłam. Usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się.
- Letty, jeśli chcesz prowadzić to powiedz. - zaśmiał się cicho.
- Nie, nie chce. - uśmiechnęłam się.
Tak, wracałam na kolanach Dom'a.
***
- Idę pod prysznic. - powiedziałam.
- Może ci pomóc? - spytał przyciągając mnie bliżej siebie za bluzkę z lekkim uśmieszkiem.
- Może... - oddałam się pocałunkowi.
- Proszę, proszę, proszę... moje ukochane gołąbeczki! - zaczął śmiać się Brain.
- No a jak?! - zaśmiałam się również.
- Spadaj O'conner
- Dobra... ciiicho. - powiedział kładąc się z Coroną na naszym łóżku. - Spokojnie... zdążycie.
Walnęłam go poduszką.
***
- To może jednak pójdę wziąć ten prysznic.
***
Gdy wyszłam z łazienki zeszłam na dół... Dom gadał z Brain'em.
- Dobranoc - powiedziałam całując Dom'a w policzek.
- Dobranoc - odpowiedział.
- Narazie Brain
- Narazie

Hejka❤
Na wstępie... wiem, że nie było mnie długo za co przepraszam... brak weny, "mały" leniuszek i sprawdziany. Oczywiście od razu mówię, że chce wrócić do poprzedniego planu czyli rozdział co 2-3 dni. Zobaczymy jak to wyjdzie. Dzisiaj taki dosyć krótki rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba... jeśli tak to daj motywującą ⭐. Ostatnio przybyło mi dużo czytelników. DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE! TO JUŻ 30 ROZDZIAŁ!❤❤❤
~Zandra

Fast and Furious ❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz