Część 2

462 39 0
                                    


                Dzisiejsza noc była wyjątkowo chłodna, mimo że nic na to nie zapowiadało. Przemarznięta Adris siedziała przy żarze tlącego się ogniska próbując się ogrzać, lecz marnie jej to wychodziło. Dygotała z zimna, rozglądając się w ciemnościach za jakąś gałęzią, którą mogłaby dorzucić do paleniska, ale nie znalazła nic w zasięgu wzroku, a szukanie czegokolwiek z dala od tego miejsca nie wchodziło w grę. Bała się zgubić i zostać sama, szczególnie teraz, kiedy wiedziała, że Ciaran jest tak wściekły, iż na pewno jej nie pomoże.
Zdawała sobie sprawę, że z lekka przesadziła ze swoim marudzeniem i czuła się źle z tego powodu. Postanowiła więc zostać tam gdzie siedziała i pozwoliła w spokoju odreagowywać elfowi, którego nerwy nosiły tak mocno, że nawet nie czuł zimna. Czuwał z dala od blondynki, pod jakimś drzewem, co jakiś czas zerkając w jej stronę. Wbrew pozorom jakie zachowywał, pobiegłby do niej gdyby tylko pisnęła, ale wolał nie dawać tego po sobie poznać. Stwierdził, że dopóki sama się nie odezwie i nie poprosi o cokolwiek, nawet nie drgnie z miejsca.
Elfka kichnęła i podciągnęła nosem, chwytając się za przedramiona i pocierając dłońmi zziębniętą skórę. Siedziała tak od dwóch godzin i choć bardzo chciała zawołać adiutanta, bała się, że znowu coś pokręci, a wtedy on wścieknie się jeszcze gorzej, o ile to w ogóle możliwe. Jednak z drugiej strony zmarzła tak bardzo, że musiała zaryzykować i się odezwać.
                   - Ciaran... – szepnęła ochrypłym głosem. – Dłużej tu nie wysiedzę, jest potwornie zimno.
                   - I co, w związku z tym? – zapytał elf, choć doskonale wiedział o co jej chodzi. Miał zamiar poczekać po prostu na konkretną prośbę.
                   - Mógłbyś... poszukać trochę drzewa i dorzucić do paleniska?
Adiutant wstał i chwycił za grubą gałąź leżącą nieopodal. Zatrzymał się obok Adris, po czym wrzucił drewno do żaru, które w krótkim czasie rozbłysnęło ciepłym płomieniem.
                   - Dziękuję... – Uniosła głowę i spojrzała na niego, wciąż lekko dygocząc.
Wyglądała teraz tak niewinnie, że cały gniew Ciarana zniknął, gdy elf tylko spojrzał na wdzięczną twarzyczkę swojej towarzyszki. Blondynka podobała mu się od dawna co było dodatkowym czynnikiem, by jak najszybciej odpuścić jej wszystkie winy. Westchnął cicho sam nie wierząc w to, co robi. Usiadł na tej samej kłodzie co ona i spojrzał w ogień. Żółte języki coraz bardziej rozświetlały bezkresną ciemność dookoła, a drwa strzelały przerywając niezręczną ciszę. Kątem oka spojrzał na elfkę, która robiła teraz dokładnie to, co on i przysunął się do niej obejmując ją ramieniem.
                   - Chodź, ogrzeję cię trochę – odparł, gładząc ją dłonią po zimnej ręce.
Adris zaskoczyły jego nagłe czułości ale nie protestowała. Potrzebowała teraz jak najwięcej ciepła, a przytulanie się do adiutanta wydało jej się nagle całkiem przyjemnym sposobem na ogrzanie. Przycisnęła się do niego, lekko przekręcając w jego stronę i objęła go dłońmi w pasie, przywierając policzkiem do jego klatki piersiowej. Tym razem to Ciaran był zaskoczony, ale nie miał zamiaru się skarżyć z tego powodu. Z zadowoleniem wymalowanym na twarzy otoczył blondynkę swymi ramionami, mocno przytulając ją do siebie. Długo musiał czekać na tę chwilę, ale szybko stwierdził, że naprawdę warto było przejść przez to wszystko, by teraz trzymać ją w objęciach.
                   - Cieplej ci? – zapytał po krótkiej chwili milczenia.
                   - Tak, znacznie cieplej – odpowiedziała spokojnie.
Przejechał otwartą dłonią po jej plecach i ponownie westchnął.
                  - Nie jesteś śpiąca? Bo ja chętnie bym się przespał. Rano czeka nas ciężka przeprawa.
                  - Aż tak bardzo spać mi się nie chce... ale jeśli masz ochotę to się zdrzemnij. Ja jeszcze posiedzę i popatrzę w ogień.
                  - Jeśli chcesz... – zaczął trochę niepewnie.
                  - Tak..? – Oderwała głowę od jego torsu i spojrzała mu w twarz, zachęcając go do dokończenia wypowiedzi.
                  - Mamy tylko jeden koc, a nie chcę zostawiać cię na takim zimnie. Może byśmy...
                  - Zaczynasz przeciągać strunę, chutliwy elfie. – Adris wyprostowała się, patrząc mu w oczy.
                  - Nie Enid, to ty ciągle mylisz pojęcia – odpowiedział odwzajemniając spojrzenie. – Ja chciałem tylko, by nie było ci zimno więc miałem zamiar zaproponować wspólne spanie, nic więcej. Głodnemu chleb na myśli... – westchnął po raz kolejny.
                 - A głodny, głodnemu wypomni... – Kąciki jej ust, uniosły się ku górze. – W sumie to dobry pomysł, ale pod warunkiem, że będziesz trzymał ręce na wysokości pasa... Jasne?
                 - Jak słońce. – Uśmiechnął się lekko, po czym puścił ją z objęć i wstał, by sięgnąć po koc przewieszony na grzbiecie jednego z koni. – Czy jeszcze masz jakieś warunki? – zapytał z nutką sarkazmu w głosie.
                 - W sumie to nie... – odparła po krótkim zastanowieniu, przyglądając się jak układa im posłanie. – Choć jest jeszcze jeden – dodała po chwili. – Masz mnie dobrze zagrzać, bo dosłownie zamarzam.
Elf zadowolony z takiej odpowiedzi, usiadł na kraju koca, po czym chwycił Adris za rękę i wciągnął ją na siebie, obejmując ją mocno w pasie. Kiedy na niego wpadła, wolną ręką złapał za derkę, okrywając ich ciała. Przez chwilę przyglądał się lekko zdezorientowanej twarzy elfki, po czym mocno ją pocałował.
                 - Ciaran! – warknęła, z oburzeniem spoglądając na adiutanta. – Nie tak to miało wyglądać! – dodała, z coraz większymi nerwami w głosie.
                 - Przecież nie leżysz na ziemi tylko na mnie, więc w czym problem? Chciałaś żebym cię zagrzał, więc nie narzekaj, bo się rozmyślę – powiedział zamykając oczy. – Dearme Enid...
Przewróciła oczami i położyła głowę na jego klatce piersiowej. Chętnie by mu nawciskała, jak perfidnie skorzystał z okazji ale ostatecznie postanowiła dać sobie spokój.
                  - Dearme... – odpowiedziała krótko. - Ty szwarny, chutliwy elfie.

                                                                                                                                                                                                     

Aen SeidheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz