38.Atak

116 7 0
                                    

- Lucy! – Krzyknął, rozglądając się dookoła.
W zgiełku, wśród krzyków i pyłu nie mógł jej znaleźć. I bał się. Spanikował. Chciał ją ochronić.
- Natsu! – Usłyszał jej krzyk, zmieszany z wieloma innymi.
Dookoła czuł tyle zapachów, że nie był w stanie podążyć za jej tropem.
Wrogi mag wyskoczył tuż przed nim i nagle poczuł, że nie może oddychać.
Wkurzył się. Tak bardzo go wkurzało to wszystko… To miał być najlepszy dzień w jego życiu! Lucy… Nie widział jej, przez co jeszcze bardziej się denerwował. 

- Karyū no Hōkō! – Wrzasnął.

I potężny, smoczy ogień spalił wszystko, co miał na swej drodze. Nieznajomy mag w płonących ubraniach uciekł gdzieś w tłum innych ludzi, magów zarówno z Fairy Tail jak i wrogiej gildii.

Wolny, rozejrzał się znowu i po chwili dostrzegł Lucy. Stała, z ręką wyciągniętą do przodu, ściskając złoty klucz. A przed nią Loki stał, ochraniając ją prze wrogiem.

A więc jest bezpieczna. Chociaż nie bardzo podobało mu się, że to właśnie Loki ją ochraniał… To jednak nieco się uspokoił.

                              ~*~

Gdzie ona jest?! Do cholery, gdzie?!

Nie widział jej. I nie podobało mu się to. Musiał ją znaleźć.

Ale w tej plątaninie nie był w stanie. Wszędzie dookoła walczyli magowie. Słyszał krzyki, czuł tyle zapachów jednocześnie, że aż go mdliło.

I czuł krew. Czerwona ciecz zbrudziła białe dekoracje. Nie wiedział, czyja to. Czy magów Fairy Tail, czy wrogów.

Liczyło się dla niego w tej chwili tylko znalezienie Levy. Ale nigdzie jej nie widział.

                               ~*~

Już kilka razy bym się potknęła o własną suknię. I nie wiedziałam, co przeklinać, czy własną niezdarność, czy też długi materiał i obcasy.

Skończyło się na tym, że ściągnęłam buty, a dolną część sukni rozdarłam, by się nie przewrócić przez nią.

Mors ultima linea rerum. – Powiedziałam, łącząc ze sobą dłonie.

I nie czekając zbyt długo wyciągnęłam ręce przed siebie. Wymawiałam imiona. Szybko, bo się spieszyłam.

I bałam się. Pierwszy raz przywoływałam większą ilość duchów. Bałam się, co z tego wyjdzie.

Pięć dusz wybiegło przede mnie, niby rozmyta mgła, gubiąc się wśród zamętu walki.

Na moment zrobiło mi się ciemno przed oczami. Spanikowałam. Czy to przez to, że zbyt naciągnęłam moje możliwości? Docisnęłam dłonie do twarzy. Nie…

Kiedy znów byłam w stanie widzieć, miałam wrażenie, że coś jest nie tak. Przeszłam krok, wyciągając ręce. I napotkałam opór. Pułapka?

Przesuwając dłońmi w bok dalej byłam w stanie wyczuć niewidzialną barierę. Ciągnęła się, zamykając mnie jak w pudle.

Uniosłam ręce, wyczuwając nad sobą również i sufit z niewidzialnej bariery magii.

Byłam w pułapce. Byłam zamknięta.

                              ~*~

Lucy i NatsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz