Spieprzyłam sprawę. Tak bardzo spieprzyłam poprzedni rozdział... Był nudny i krótki... No ale coś się musiało dziać tego drugiego dnia, nie? Musiałam to po prostu zapchać -.-' GOMENE ~
~*~
Drugi dzień podróży
Nie robili przerwy. Cały czas lecieli, chcąc jak najlepiej wykorzystać sprzyjające wiatry. Bo dzięki nim smoki nie męczyły się tak. A ich podopieczni nie musieli tyle sił marnować na utrzymanie się na grzbietach smoków.
Prędkość, którą potrafili nabrać dzięki tym wiatrom, była niezwykła. A smoki były z tego powodu jak najbardziej zadowolone. Bo nie musiały się męczyć, by tak pędzić. Z wywieszonymi jęzorami i otwartymi paszczami, zadowolone z takiego obrotu spraw nie musiały co chwilę machać skrzydłami. Czasem tylko, by utrzymać wysokość.
~*~
- Widać przed nami Smocze Leże. – Powiedziała nagle Grandine.
I wiedziała, że nie tylko ona uniosła wysoko głowę, by spojrzeć ku celowi ich podróży. A widziała, jak kolejne, skaliste góry zaczynają się daleko przed nimi.
- A nie miała ta podróż wziąć czasem trzech dni? Jest drugi…
- Tak, Natsu. Ale nadrobiliśmy sporo czasu na drodze wiatru. Rozumiesz?
- Hmm… - Mruknął chłopak, robiąc minę, jakby intensywnie myślał. Aż w końcu pokręcił głową. – Nie. Nie rozumiem.
- Nie wysilaj się, bo ci mózg wyparuje. – Zaśmiał się wrednie Gajeel. A Metalicana ochoczo mu przytaknął.
- Mówiłem, jaki ojciec taki syn! Oba bez mózgu i głupie! – Dodał Żelazny Smok i oboje jż po chwili śmiali się tym swoim „Gehee”.
- Jaki bez mózgu?!
- No a nie?! Przed chwilą jeszcze to udowodnił!
- Odezwał się ten, co wpieprza żelazo!
- Lepsze żelazo jak ogień!
- Śrubokręt!
- Ogniopierdziel!
- Dzieciarnia, milczeć! – Kolejny ryk dołączył się do rozmowy. Tym razem jednak głos należał do Grandine.
Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni, bo ta smoczyca nigdy jeszcze nie podniosła głosu podczas tej podróży. Wyglądała na zirytowaną. I przestraszoną. Albo wręcz przerażoną…
- Słuchajcie, to nie jest wycieczka by pozwiedzać. Tu… Może być dla was niebezpiecznie. Więc zachowujcie się. Niektóre smoki… Są bardzo drażliwe na punkcie ludzi. Więc ostrzegam, lepiej dla was będzie, jeśli gadanę zostawicie nam. – Powiedziała.
Dwaj Smoczy Zabójcy zgodnie skinęli głowami. I ona, chociaż się coraz bardziej bała tego, co ich tu spotka, pokiwała głową.
- Grandine… Czy naprawdę… Może być tak niebezpiecznie? – Spytała niepewnie.
Ale smoczyca jej nie odpowiedziała, tylko schyliła nisko łeb, przymykając oczy. Zamiast niej odezwał się Metalicana, który swoimi mądrymi i groźnymi zarazem, czerwonymi oczami z pionowymi źrenicami, spojrzał na dziewczynkę poważnie.