Woah, nie wiedziałam, że aż tak wam się spodoba ta bajka ~ ! Czuję się taka dowartościowana *o*
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wplotła dłonie w jego włosy. Przytulając go do siebie. Z lekkim uśmiechem błądzącym na ustach.
I jego oddechem na jej skórze.
Uwielbiała, kiedy był blisko. Ciepło. Zapach. Jego ciepłe usta całujące jej szyję.
- I poszedł rycerz w lśniącej zbroi na spotkanie wielkiego, silnego smoka. – Powiedziała. Poprawiając po nim bajkę. – I rycerz w lśniącej zbroi walczył ze smokiem. Jednak wielki, silny smok wygrał. Bo smok kochał piękną księżniczkę i walczył za nią. By mogła zostać przy nim. Bo była przy nim szczęśliwa. I rycerz w lśniącej zbroi uciekł na swym silnym rumaku, pogoniony przez ogień z paszczy smoka. A młoda, piękna księżniczka została przy smoku. Bardziej szczęśliwa, niż kiedy żyła we wspaniałym zamku w stolicy królestwa.
Gajeel uśmiechnął się. Słyszała jego ciche „Ge-hee”.
- I wielki, silny smok wraz z piękną, młodą księżniczką żyli długo i szczęśliwie. – Zakończył. Tą poprawioną wersję bajki o księżniczce i rycerzu. Która obojgu przypadła do gustu.
I trzymał silny smok piękną księżniczkę blisko. Bo smoki lubią mieć swoje najcenniejsze skarby przy sobie.
~*~
Stojąc przed lustrem Natsu ściągnął swoją kamizelkę. Obrócił się. I spojrzał za siebie. Na odbicie. Swoje własne.
I nagle wiedział. Widział. Co było źródłem nieprzyjemnego swędzenia na plecach. Drgnął. Z przestrachem. Wygiął rękę do tyłu i przesunął palcami po skórze. Nie. To nie była skóra. Już nie…
- Cholera… - Warknął. Cicho Pod nosem, zaciskając zęby, aż żuchwa go rozbolała.
- Natsu? – Głos Lucy dobiegł za drzwi. I pukanie. – Wszystko w porządku? – Pytanie. Pełne troski. I niepewności.
- Tak, tak. Zaraz wyjdę. – Odpowiedział, starając się brzmieć normalnie.
- Pospiesz się, zaraz będzie obiad.
I kroki. Odeszła od drzwi. A on jeszcze ostatni raz spojrzał na lustro. Przesunął o czerwonych łuskach, które drobno zaczęły porastać jego skórę. A potem naciągnął znowu kamizelkę i wyszedł z łazienki.
- Haa, ale się napaliłem! – Krzyknął, biegnąc do kuchni, by sprawdzić, czy może jakoś pomóc Lucy.
Ale już nie było dla niego roboty. Poza samym już jedzeniem.
~*~
Kiedy tylko weszli do gildii Natsu opuścił Lucy, kierując kroki w stronę samotnie siedzącego Gajeela. Samotnie. Bo Levy, nadal należąc do Shadow Gear, chodziła z nimi na misje. Gajeel zaś wolał pracować samotnie.
Lucy, z lekkim niepokojem obserwowała, jak jej chłopak przysiadł się do samotnie siedzącego Żelaznego Smoka. Jak rozmawiają o czymś zaciekle.
- Ohayo, Lucy! – Usłyszała głos.
I spojrzała w stronę baru. Mira machała do niej. Zaś przy niej siedziały już Cana, Juvia i Erza. Podeszła szybko do nich, uśmiechając się szeroko.