#2

1.2K 59 1
                                    

Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam chłopaka, siedzącego na łóżku i patrzącego na mnie. Gwałtownie siadłam na łóżku i bardziej nakryłam się kołdrą. Chłopak zrozumiał chyba, że czuję się nieswojo, bo wstał i podał mi tace ze śniadaniem.

-Musisz coś zjeść.

-Dzięki.- Przez chwilę patrzyłam na tosty z serem, sałatkę i szklankę soku. Nie wiedziałam czy czegoś tam nie dosypali.

-Spokojnie. Ja robiłem. Nie ma tam nic podejrzanego.

Zjadłam, bo przecież i tak nic gorszego mnie nie spotka. Powinnam teraz być w...zaraz, jaki jest dzień tygodnia? Spojrzałam na zegarek, który miałam na ręce. Dziś jest chyba piątek. Czyli powinnam być w szkole. Świetnie, ominie mnie nowy temat z chemii i będę musiała nadrabiać wszystko, oczywiście jak przeżyje.

Cole wyszedł z pokoju. Uciekłabym, ale zamknął drzwi. Zaczęłam przeszukiwać jego pokój. Może znalazłabym jakiś telefon. W żadnej z szuflad nic nie znalazłam. Byłam załamana. Co jeśli udaje takiego miłego, a potem zrobi mi krzywdę. Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Już po mnie. Zajrzałam pod łóżko. Było tam pudełko, a w nim aparat fotograficzny i zdjęcia dziecka i prawdopodobnie jego matki. Było tam też dużo pieniędzy, ale żadnego telefonu. Kiedy usłyszałam kroki natychmiast odłożyłam wszystko tak jak było. Poszłam do łazienki i ogarnęłam się szybko żeby nic nie podejrzewał.

Po kilku minutach do pokoju wszedł chłopak i znowu zamknął drzwi na klucz.

-Przeniosłem ci czyste ubrania.

-Dzięki. Dlaczego zamykasz drzwi na klucz ?

-Żeby nikt nie wszedł ani nie wyszedł. Poza tym możesz uciec.

-Ciekawe jak i czym.- To nie było pytanie. Ja to po prostu stwierdziłam.

-To nie chodzi tylko o to, że boję się, że uciekniesz. Szczerze? Cieszyłbym się, że jesteś daleko stąd. Gdybym jednak nie zamykał goście ojca mogliby zrobić ci coś, gdy mnie nie będzie.

-A ty mi nic nie zrobisz, prawda?

-Nie jestem taki jak oni. Nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy.
Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Było mi miło, że mnie chroni.

Dni mijały mi wolno. Zdążyliśmy się już za te kilka dni bliżej poznać z Cole'm. Uznałam, że jest fajny i niebrzydki. Pewno dnia
ranek minął mi nadzwyczajnie szybko. Nim się obejrzałam, a Cole przyniósł mi obiad. Tak około 14. chłopak przyszedł i zaczął pakować rzeczy do plecaka.

-Co robisz ?

-Ojciec jedzie na jakąś akcję. Mamy resztę dnia dla siebie.

-Resztę dnia to znaczy ?

-Tak jakoś do trzeciej w nocy.

-I chcesz powiedzieć, że możemy wyjść stąd?- Dopytywałam zaskoczona.

-Tak. Chodź. -Wyciągnął rękę do mnie. Złapałam go i wyszliśmy z pokoju. Pierwszy raz od kilku dni wyjdę z ciasnego pomieszczenia. Zacznę oddychać świeżym powietrzem. W pokoju Cole'go było okno ale zamknięte na kłódkę, żebym nie uciekła.
Prowadził mnie przez dom. Rozpoznałam salon i korytarz prowadzący na strych. Wyspa była ogromna. Nie zdawałam sobie z tego sprawy. Szliśmy w głąb lasu. Troszkę się obawiałam, że może mi coś zrobić. Jeszcze nie nabrałam do niego pełnego zaufania.

-Boisz sie mnie ?

-Co?- Zapytałam zdziwiona.

-Pytam czy się mnie boisz.

-Nie...Raczej nie...

-A ufasz mi ?

To było chyba najgorsze pytanie jakie, kiedykolwiek mi ktoś zadał. Co miałam odpowiedzieć chłopakowi , który wlepiał we mnie swoje śliczne niebieskie oczy i czekał aż odpowiem. Jak tak by się zastanowić to mogę powiedzieć, że mu chyba tak trochę ufam.

-Tak.

-Co ?

-Powiedziałam, że ci ufam.- Cole uśmiechnął się na moje słowa. Wyciągnął rękę do mnie, przyciągnął mnie do siebie i...

Is That Possible...? {PL}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz