#16

454 24 3
                                    

Rano obudziłam się w łóżku Ross'a. Byłam naga. To było niesamowite uczucie. Ostatniej nocy straciłam swoją niewinność, ale zrobiłam to z kimś kogo kocham. Jego nagie ciało było takie ciepłe i miłe. Pojedyncze kosmyki jego blond włosów opadały mu na twarz. Wyglądał uroczo. Delikatnie wstałam żeby go nie obudzić, w końcu zeszłej nocy napracował się. Zebrałam swoje ubrania i wyszłam do łazienki. Gdy już się ubrałam wzięłam czysta kartkę papieru.

,, Wyszłam żeby Cie nie budzić. Na dole masz zostawione śniadanie. Wiki ❤️"

Zrobiłam mu jego ulubione tosty francuskie i tak jak napisałam wyszłam. Blondyn spał jak zabity. Należało mu się, podobnież ostatnio nie sypiał prawie w ogóle. Wracałam do domu sprawdzając telefon. 50 SMS'ów i 85 nieodebranych połączeń.  Boże co ja zrobiłam. Wiadomości i nieodebrane połączenia były od Agathe, mojej mamy i... Cole'go. Nie miałam siły patrzeć na wiadomości od niego, nie mogłabym z nim porozmawiać przez telefon, a co dopiero spotkać i spojrzeć mu w żywe oczy. Zawsze byłam przeciwko zdradom. Analizowałam ostatni wieczór dokładnie. Byłam na siebie zła, wręcz wściekła, ale jednocześnie szczęśliwa. Poczułam jak mój telefon wibruje. To był Ross. Zamarłam, ale jednocześnie uśmiechnęłam się mimowolnie.

Ross: Czemu uciekłaś 😭?

Ja: Nie chciałam Cie budzić, masz śniadanie na dole😘

Ross: Ale ja chciałem się obudzić przy tobie. Dziękuje za śniadanie, jesteś aniołem❤️
Zobaczymy się dziś ?

Ja: Zobaczymy.

Kiedy wróciłam do domu musiałam się oczywiście z wszystkiego tłumaczyć. Całe szczęście moja mama lubi Ross'a i powiedziałam jej, że oglądaliśmy razem film i usnęłam a chłopak nie chciał mnie budzić.
Powiedziała, że to ostatni raz kiedy robię taki numer.

Czułam jak letnia woda masuje moje nagie ciało. Uwielbiałam to uczucie. Mogłam się odprężyć i zrelaksować. Próbowałam ułożyć sobie w głowie jak powiem Cole'mu, że go zdradziłam. Nie wiedziałam czy chce nadal z nim być. Bałam się, że Ross może mnie zranić, że znajdzie sobie nową dziewczynę, zdradzi mnie, bądź wróci do Courtney. Miałam mętlik w głowie. Bałam się uczucia, które darzyłam chłopaka o blond włosach. Byłam przerażona niczym pięcioletnie dziecko, które zostało samo w domu i usłyszało cichy szmer.
Po wyjściu z kąpieli nie miałam ochoty się ubierać, więc założyłam tylko czystą bieliznę i na nią za dużą koszulkę, która sięgała mi do kolan. Uwielbiałam męskie za duże koszule i koszulki. Były cudowne.
Włączyłam mój ulubiony serial i siadłam na kanapie w celu zrelaksowania się, kiedy nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie wstałam i otworzyłam drzwi. Ross wparował do mojego domu jak rakieta łapiąc mnie i przywierając do ściany. Zaczął całować mnie łapczywie.

-Ładnie to tak się wymykać? Tęskniłem- Powiedział przez pocałunki.
Nikt tak dobrze nie całował jak on. Cole całował świetnie, ale Ross był nie do przebicia.
Próbowałam odepchnąć chłopaka, ale on się nie dał. Musiałam czekać aż skończy swój pocałunek.
Kiedy już to zrobił. Oparł swoje czoło o moje. Wzięliśmy kilka głębokich wdechów.

- To co teraz ?-Zapytał z cudnym uśmiechem.

-Co masz na myśli ? -Odpowiedziałam pytaniem.

-Jedziemy gdzieś ? Czy może powtórzymy ostatnią noc ?

-Wiesz, że mam chłopaka...

-Daj spokój, olej go i bądź ze mną. Chodź podwiozę cie i go rzucisz.
Mówił to z takim spokojem i obojętnością, jakbym miała jechać do sklepu zrobić zwrot, bo zabawka mi się znudziła.

-Wiesz, że tak nie można.-Powiedziałam oburzona.

-Jak chcesz, ale chyba lepsze to, że go rzucisz niż go okłamywać.
Miał rację. Nie mogłam tego ciągnąć. Było to niesmaczne.

-Bo chcesz być ze mną ? -Zapytał zmartwiony Ross.

-Wiesz...-chłopak otworzył szeroko oczy.- Boje się.

-Czego się boisz?

-Że zostawisz mnie dla innej, że mnie zranisz, że wszystko może się popsuć.-Ogrnęł mnie smutek. Jakby ktoś wbił mi nóż w serce. Wyobraziłam sobie sytuację jak Ross zostawia mnie.

-Hej, hej, hej, nawet tak nie mów. Nie jestem idiotą wiem co do ciebie czuję. Musiałbym się chyba zabić, jeżeli bym cie stracił lub zranił.

-A co jeżeli twoje uczucia do mnie zmienią się?-Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Co ze mną było nie tak ?! Przecież ja nigdy nie płakałam!

-Wypluj to. Przestań. Nic się nie zmieni. Za bardzo cię kocham.

Nie wytrzymałam. Po tych słowach pocałowałam go.

-Pojadę lepiej do Cole'a.-Cmoknął mnie w nos.

-Zawieźć cię?

-Nie, lepiej będzie jak pojadę sama.

-Dobrze. To widzimy się potem?

-Jasne. Teraz pójdę się ubrać.

Byłam załamana. Nie chciałam ranić czarnowłosego. Ale co innego mogłam zrobić? Na zerwanie ubrałam się w czarną sukienkę ( załącznik ). Jak na pogrzeb po prostu...

Is That Possible...? {PL}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz