Nie postanowiłam sobie, że w Nowym Roku będę ćwiczyć żeby schudnąć, że nie będę się kłócić z rodzicami, a szczególnie z mamą, że pogodzę się z Ross'em. Nie postanowiłam sobie też, że będę pracować ciężej...chociaż może powinnam...Może powinnam była postanowić sobie to wszystko. Byłaby wtedy szansa, że zmienię się na lepsze.
Ale po co ? Trzeba czasem zadać sobie kilka prostych pytań, które przybliżą nas do poznania czego chcemy, potrzebuje, a co jest dla nas złe.
Osobiście nie zadałam sobie chyba jeszcze wszystkich tych pytań. Nigdy nie chciałam mieć normalnego życia... Jakkolwiek to przyjmiecie. Zawsze, od kiedy tylko pamiętałam chciałam zostać aktorką. Pracować na wielkim planie filmowym. Jakoś tak się złożyło, że moje marzenia poszły w kąt. Wszyscy chcieli żebym była lekarzem, chirurgiem, prawnikiem... Problem tkwił, że ja nie chciałam. Jakoś tak z biegiem czasu przestałam podążać za tym czego chce i zaczęłam robić wszystko żeby uszczęśliwiać innych. To był błąd. Także oto rzeczy, które sobie postanowiłam: będę zadowalać siebie, nie innych. Będę podążać za marzeniami.
Mam nadzieję, że uda mi się trzymać tych postanowień. Tak naprawdę nie lubię oglądać ludzkich wnętrzności, więc nie nadaje się na chirurga czy w ogóle lekarza, bo myśle, że brakuje mi, niektórych cech ludzkich, np. współczucia. Lekarz powinien mieć go trochę więcej niż ja. Nie chodzi mi o to, że jestem bestią bez uczuć, tylko o to, że życie mnie nauczyło, że uczucia powinny być trzymane pod kluczem i tylko czasem otwierane by przypomnieć sobie o tym co to znaczy być człowiekiem-czyli rzadko. Inaczej ktoś może je wykorzystać przeciw nam. My sami jesteśmy dla siebie zagrożeniem.***
-No to jesteśmy.- Powiedział Cole biorąc głęboki oddech.- Dom cioci.
-Chodźmy.-Zwróciłam się do czarnowłosego i chwyciłam go za rękę, widząc, że nie może się zebrać. On na to kiwnął lekko głową i posłał mi nieśmiały uśmiech.
Po kilku sekundach znaleźliśmy się na schodach werandy, na której po lewej stronie znajdowała się śliczna drewniana, biała huśtawka. Na niej położone były poduszki w kwieciste wzory w żywych kolorach. Dom był ładny, czysty. Pomalowany na biało. Przed nim był mały ogródek z różnymi odmianami kwiatów. Do domu prowadziła ścieżka, wyłożona kostka granitową, a po prawej stronie znajdował się, też pomalowany na biało garaż.
Gdy zapukaliśmy nie czekaliśmy długo na otwarcie drzwi, które otworzyła dość młoda ( ok. 60lat), filigranowa kobieta o kruczoczarnych włosach i porcelanowej karnacji.- W czym mogę pomóc?
Głos kobiety był wysoki, ale miły.-Ciociu to ja, Cole.
-Co?- kobieta otworzyła szeroko oczy. - To naprawdę ty, szybko wchodźcie! Boże nie poznałam cie. Wyrosłeś niesamowicie.
-Ciociu poznaj moją dziewczynę Wiktorię. Wiki to moja ciocia Elena Sprouse.
-Witam miło mi panią poznać.- Podałam kobiecie dłoń.
-Mi ciebie również. Jaka z ciebie śliczna dziewczyna. Wiedziałam, że Cole znajdzie sobie fajną laskę, ale nie sądziłam, że aż tak fajną.-Na te słowa uśmiechnęłam się nieśmiało i zrobiłam się bardziej czerwona niż jestem zwykle. Rumieńce, które zawsze goszczą na moich policzkach-powiększyły się.
-Dziękuje.- Powiedziałam nieśmiało.
-Nie dziękuj mi, tylko chodźmy zjeść co nieco.-Kobieta złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą do salonu.
W domu było czysto i schludnie. Tak jak na zewnątrz wszystko było pomalowane na biało. Każda rzecz miała swoje miejsce. Panowała tam nieskazitelny porządek i harmonia.
Spędziliśmy tam cudowny dzień. Kobieta opowiadała mi historie z życia małego Cole'go. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się do nocy i nawet, kiedy o godzinie 21:00 chcieliśmy się zebrać już do domu, nie daliśmy rady. Świetnie nam się rozmawiało razem. Widać było, że ciocia mojego chłopaka bardzo mnie polubiła, oczywiście z wzajemnością. Ostatecznie zaczęliśmy zbierać się do domu ok. 22:30.-Wiki nie obrazisz się jak zostanę i zaopiekuje się ciocią?
-Nie jasne, że nie.
Było mi smutno, że chłopak nie chce dłużej mieszkać ze mną, ale rozumiałam go.-Będziemy dalej się spotykać tylko, że będę mieszkać u cioci Kat. Stęskniłem się za nią. Poza tym sama widzisz, że mieszka samotnie w tym dość dużym domu. Muszę jej pomóc. Jestem jej jedyną rodziną. Ciocia ma też swoje lata.
-Nie przesadzaj, nie jest taka stara, ale rozumiem cię w 100%. Postąpiłabym pewnie podobnie. Jeżeli będziecie czegoś potrzebować wiesz, że chętnie służę pomocą.
-Kochana jesteś.-Cole pocałował mnie w czoło.
-No cóż taka już jestem.
CZYTASZ
Is That Possible...? {PL}
FanfictionWiktoria jest zmęczona, wręcz znudzona swoim życiem, ma dość ciągłego uczenia się i tego,że nie żyje pełnią życia. Pewnego dnia zostaje porwana. Czy porwanie zmieni jej życie, a raczej moje bo to ja jestem Wiktoria... Sami się przekonajcie.