Postanowiłam, że w szkole nie pojawię się następnego dni. Musiałam odpocząć od ludzi, z wyjątkiem jednego człowieka, którego potrzebowałam.
Cole i ja leżeliśmy przez dłuższy czas w ciszy. Tego było mi trzeba. Chyba nawet usnęłam na chwilę, DŁUŻSZĄ CHWILĘ, ponieważ kiedy się obudziłam było już ciemno. A obudził nas huk. Myślę, że pół sąsiedztwa to słyszało. Na początku pomyślałam, że ktoś się włamuje. Jednak, gdy wyjrzałam przez okno zobaczyłam jak czyjeś auto wjechało na moją posesję. Cała furtka była zniszczona. Kwiatki, które posadziłam z mamą i babcią-nie zostało po nich nic.
Z samochodu wszedł pijany blondyn. Byłam w szoku, bo nigdy wcześniej nie widziałam tego auta. Musiał je ukraść. Zaczął wykrzykiwać groźby i wyzwiska skierowane w moją stronę. Gdy zauważył Cole'a zaczął się miotać bardziej niż wcześniej. Wyzywał jeszcze bardziej i jeszcze bardziej się wściekł. Nie bardzo rozumiałam co się z nim działo. Co go tak zmieniło. Może miał jakieś problemy, o których mi nie powiedział, a moje zerwanie tylko było wisienką na torcie.-Ross, uspokój się. Nie wiem co się dzieje, ani przez co przechodzisz, ale damy temu radę. Razem.
-TY NIC NIE ROZUMIESZ!-Wykrzyczał.
To było dziwne, ale nawet z tak dużej odległości mogłam zobaczyć jak jego oczy napełniły się łzami.-To pozwól nam zrozumieć. Pomożemy ci.
W tym momencie wycofał się kilka kroków do tyłu. Wystarczająco by znaleźć się na środku jezdni. Padł na kolana i wybuchł płaczem. Wyglądało to co najmniej dziwnie, ale był to też najgorszy i najsmutniejszy widok w moim życiu. Gdyby nie to, że Cole trzymał mnie cały czas. Zleciałabym na dół i przytuliła blondyna. Przecież to był ten sam mój blond włosy Ross, który zlał Jeremy'ego z 3a za to, że zjadł mojego lizaka. To ten sam, który pociągnął za kucyka Lily Hoftmann, po tym jak ona pociągnęła za mój. To ten sam Ross, który obiecywał mi, że będziemy zawsze razem i, że będzie przy mnie, czy będę tego potrzebować czy też nie.
Wyrwałam się z uścisku Cole'a i zbiegłam na dół. Już prawie byłam przy blondynie, kiedy zatrzymał mnie Cole. Jakiś wariat jechał w terenie zabudowanym chyba z 100km/h. Zaraz potem przejechał następny. Zanim dotarło do mnie co się stało, szukałam wzrokiem blondyna. Niestety w miejscu, w którym klęczał, została mokra plama krwi. Po całej ulicy porozwalane były szczątki i rzeczy. Jedyne o co w tamtej chwili się modliłam to o to, by był to tylko koszmar. A Ross ze swoimi tlenionymi, blond włosami i pretensjami do mnie czekał w domu. Kiedy jednak dotarło do mnie co się stało, wybuchłam płaczem. Płakałam tak strasznie i wydzierałam się, że wszyscy wyszli z domu. Rzucałam się po ulicy i wszystko co wpadło w moje ręce niszczyłam. Cole nie mógł mnie uspokoić. Szarpałam się i wyrywałam, kiedy próbował odciągnąć mnie od plamy krwi. Dostał kilka razy ode mnie po głowie. Położyłam się w niej. Chciałam być jak najbliżej mojego przyjaciela.
Cole wziął mnie na ręce. Na początku opierałam się jeszcze trochę, ale już nie miałam siły. Kiedy zaniósł mnie do pokoju, chwycił telefon i zadzwonił na policję. Nie chciałam słyszeć tego jak będzie zgłaszał to co miało miejsce. Uciekłam do łazienki, siadłam po prysznicem i włączyłam lodowatą wodę. Próbowałam na początku zmyć krew na całym moim ciele, ale nie dało się. Zaczęło do mnie docierać, że to ja jestem wszystkiemu winna, to ja byłam złą dziewczyną i przyjaciółką. To przeze mnie znalazł się pod moim domem. To PRZEZE MNIE POTRĄCIŁO GO AUTO. To JA GO ZABIŁAM.
CZYTASZ
Is That Possible...? {PL}
FanfictionWiktoria jest zmęczona, wręcz znudzona swoim życiem, ma dość ciągłego uczenia się i tego,że nie żyje pełnią życia. Pewnego dnia zostaje porwana. Czy porwanie zmieni jej życie, a raczej moje bo to ja jestem Wiktoria... Sami się przekonajcie.